Mialam napisać komentarz, ale widzę, że w Polsce premiera jest za kilka dni. Jak obejrzycie to dajcie znać, bo ja świeżo po seansie i ciągle nurtuje mnie to pytanie, do kogo ten film byl skierowany? Dla fanów, młodych ludzi, czy po prostu streszczenie 3 części i dopisanie końcówki na nowo?
"do kogo jest skierowany"? Jako fan mam prośbę: możesz rozwinąć to stwierdzenie? Trailery sugerują powtórkę dobrze sprawdzonych rozwiązań.
Mało powiedziane. Jesli nie pamiętasz wcześniejszych filmów, to nie martw się, wszystko zostanie powtórzone. Szczególnie na początku. Mamy tych samych bohaterów, a reszta to dodatki. Młodzi są bardzo płytcy, pojawiają sie tylko gdy potrzeba coś zrobić. Morfeusz ma tylko moze trzy sceny, a jeśli więcej to przepraszam moglam zapomnieć, że robił gdzieś za tlo. O Niobe to nawet nie ma co wspominać. To samo Bugs, nie wiem czy aktorstwo, czy scenariuszowo ale nie kupuje jej postaci. Gdyby wyciac migawki do wcześniejszych filmów, a skupić sie na innych bohaterach to może bym im kibicowała. Nie chce za bardzo spoilerować bo nie wszystko było złe,ale jestem rozczarowana. Nie wiem do kogo adresowany jest ten film. Ja jestem fanką matrixa ale nie czuje się usatysfakcjonowana. Sam początek dawal nadzieję, że może pójdzie to w jakimś ciekawym kierunku. To jest dokładnie to samo co w poprzednich częściach, tylko Neo i Trinity są starsi. Ogólnie film opiera sie na Neo, na Neo i jego miłości do Trinity/Tiffany, a reszta to dodatki.Wolałabym by podzielili ten film na dwie części i rozwinęli {nawet troszeczkę) pozostałe postacie. Nawet zakończenie było takie, jakie obstawiałam, że będzie. Nie wiem czy film miał zachęcić młodszych odbiorów, bo raczej wątpię by chcieli oglądać nastoletnie rozterki miłosne grane przez aktorów będących w wieku ich rodziców. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to, że powstał dla naprawdę wielkich fanów, którzy musieli mieć nowe zakończenie dla wątku Neo i Trinity. Mam nadzieję, że następna część skupi sie juz na innych postaciach. Jak obejrzysz to podziel sie opinia, bo ja nie wiem co myśleć o tym filmie.
Dzięki za długi wpis. Film szybko trafi do internetu ;) jak obejrzę to opiszę moje wrażenia. Z tego co piszesz pustkę fabularną zatkano wątkiem miłosnym, szkoda. Trochę liczyłem, że będą odniesienia do tej teorii, że Eden jest tak naprawdę drugim poziomem matrixu. Żartem architekta z uwięzionych ludzi. Taka symulacja na głębszym poziomie dla sprytniejszych szczurów.
Tez musze to jeszcze raz obejrzeć. Pewnie za jakieś 3 miesiące trafi ma Netflixa. Teraz jak juz wiem by nie zwracać uwage na fabule to może skupię sie na efektach specjalnych i na tych ciekawszych aspektach fabuly. Ten film wygladal jak taki wstęp do większej historii to może porusza te tematy. Jesli teraz byla o tym mowa to musiałam przegapić. Po pierwszej części filmu trochę mnie wybiło z powodu ilości retrospekcji.
Prawda jest,ze Keanu gra najlepsza swoja role i ze czuc bardzo chemie pomiedzy Neo i Trinity?No i jak efekty,daja rade?Gdzie ogladalas?
Ja bylam w kinie.
To jest film glownie o Neo i to jego perspektywę śledzimy. Nie wiem czy to najlepsza jego rola. Tak, Keanu mial co do zagrania bo caly film opieral sie głównie na Neo. Po wyjsciu z kina kolega stwierdził, że mu sie to kojarzyło troche z John wickiem. Jest trochę chemii między Neo i Trinity, ale brak tutaj czegoś, mianowicie jej perspektywy. Jedyne co wiemy o Trinity to, że Thomas /Neo ją kocha, przez masę retrospekcji. I z rozmowy jaką z nim miała. Może gdyby poświęcili jej ze dwie sceny, z jej życia w Matrix to punkt kulminacyjny byłby ciekawszy. Rzucę spoilerem: nie bardzo rozumiem jej motywację, bo tkwiła w związku z mężem dupkiem, chyba ze względu na dzieci, a w scenie kulminacyjnej po symbolicznym nie, od razu zapomniała o tym. Noe nie mial rodziny wiec u niego było łatwiej, a właśnie Trinity miala więcej do stracenia i przez brak jakichkolwiek scen z nią musimy wierzyć, że dla niej liczyła się tylko miłość do Neo. Ja nie mam dużego instynktu macierzyńskiego, ale w jej przypadku nawet nie czułam tego dylematu, nie chodzi mi by zrobić z tego jakiś dramat, ale to co mialo budzić emocje wyszło kiepsko.
A jest sensowne wyjaśnienie jak Trinity przeżyła fatalną kraksę w Mieście Maszyn w "Rewolucjach". Byle nie było to coś takiego, że jak tylko Neo zniknął za rogiem to pojawiły się roboty medyczne które ją natychmiast zreanimowały.
Mniej więcej. W sumie zapomnialam o tym całkiem, bo to zostalo rozwiazane w kilku zdaniach i w sumie gdy pojawil się glowny złol (swoja drogą to mnie nawet zaskoczyło kim on był) . Ja na początku myślałam, ze to bedzie jakas zabawa genami czy reinkarnacja, ale nie. Sa tymi samymi osobami. Po prostu razem ich ciala wytwarzały energię i uzdrowiono ich by podłączyć do matrixa,by stali sie męczennikami w swoim zyciu. Ogólnie film nie był taki najgorszy. Raczej taki epilog do wcześniejszych filmów, albo prolog do nowych.
Nie chcę wyjść na mądralę, ale pisałem, że tak będzie. Ludzie mieli kosmiczne teorie, o czym będzie opowiadała kolejna część, że będzie podróż w czasie, nowy matrix itd., itp. A ja pisałem, że jeszcze się okaże, iż ta nowa część będzie prosta jak budowa cepa. I okazuje się, że jest.
Krytycy pisza,ze to nie odgrzewany kotlet ale z drugiej strony co rusz odwołuje sie do poprzednich czesci...
Ci co robili ten film uznali, że większość osób ma demencję, albo urtacila zdolność myślenia, bo retrospekcje szczególnie w pierwszej połowie i gdy pojawia sie postać/miejsce które znamy to muszą nam je pokazać, bysmy wiedzieli, że to na 100% jest to.... W pewnym sensie to nie odgrzewany kotlet, ale ma się wrażenie, że to wlasnie taki kotlet jest.
Ten film wyglada jak wstęp do większej historii. Mial bardzo wiele nie wykorzystanego potencjału. Mogło iść w calkiem innym kierunku i nas wszystkich zaskoczyć. Ogólnie film nie jest zły, ale przewidywalny. Jeszcze dobrze sie nie rozpoczął a ja juz wiedzialam jak sie zakończy.
Pamiętam, jak byłem w kinie na jedynce - to było zaskakujące doświadczenie, taki miks nowoczesnego kina akcji z ciekawą opowieścią fantastyczną, której plusem było to, że tworzyła pole do dyskusji. Efekty zaś swoje piętno odcisnęły na wielu kolejnych filmach. Nowe części niestety już nie przyniosły tej świeżości, a filmy twórców były po prostu słabe. Stąd nie miałem oczekiwań, co do tej "powtórki", ale obejrzę na spokojnie. Pewnie jednak w domu.
Ten film nie jest taki najgorszy. Raczej należy go traktować jako epilog do wcześniejszych filmów, albo prolog do nowej serii. Mial nawet kilka fajnych i zaskakujących momentów. Bardziej podobał mi sie swiat w matrix. Spoza Matrixem jest trochę ubogi. No i główny złol w tym filmie mnie zaskoczył. Jasne bylo wiele glupotek, ale nie obstawały z innymi filmami (jak ta scena z Monica Bellucci).
Ja mam sentyment szczególnie do pierwszych dwoch filmów.