że to całkiem zły film. Owszem, nie wiadomo dlaczego powstał i po co. A właściwie to wiadomo że dla wyciągnięcia kasy. Po pierwszych 40 minutach tak mnie znudził, że miałem dalej nie oglądać. Ale przełamałem się i wytrwałem do końca. Film nawet w połowie nie jest tak interesujący jak oryginalna trylogia. Tam efekty specjalne wgniatały w fotel, były bardziej widoczne i dopracowane. Tutaj mamy zwykły film, którego przesłanie zmieniło się z walki o wolność na walkę o miłość. Ale szukając pozytywów podobało mi się zakończenie, w którym nareszcie się coś działo. Elementy komediowe i nawiązania do wcześniejszych części niezbyt przypadły mi do gustu. Dla mnie Matrix pozostaje trylogią, a tą część traktuję bardziej jako ciekawostkę niż rzeczywiście dalszy ciąg historii.