Wydawało mi się przez moment, że zaczynają mówić o "ideach" i pierwsze co, to Incepcja Nolana stanęło mi przed oczyma.
Nolan wydaje się być bardziej filmem opartym na jakiejś odłamie chrześcijaństwa. Wystarczy spojrzeć na film Tenet. Jego filmy są oparte na nadzieji oraz oczekiwaniu. My w tym filmie pod postacią analityka doświadczamy czegoś przeciwnego: wartości istoty wiary są tu negowane.
Zamiast tego mamy pod koniec filmu tęcze, symbol pierwotnie chrześcijański i oznaczający przymierze z Bogiem. Czy to powolna dekonstrukcja chrześcijaństwa czy wyraz powracającej swobody seksualnej? Nie wiem. Mimo wszystko film mnie nie brzydził a te wątki LGBT nie są aż tak widoczne. Wszystko zależy od intepretacji.
Film zostawia po sobie pewną lekkość, warto dać mu szanse. Napewno zrobie kiedyś rewatch.