Młoda azjatka myjąc okna wieżowca rozpoznaje w Neo mesjasza , kiedy ten postanawia kroczyć po powietrzu. Do grupy dołącza Morfeusz - który tak jak św. Jerzy porzucił służbę w rzymskim wojsku - tak i on porzuca garnitur agenta. Udają się wpierw do Japonii by w pobliżu świętej góry pokazać Japończykom prawdziwego Boga. Lecz ci walczą i odrzucają pielgrzymów ,raniąc przy tym śmiertelnie Neo , którego kobiety umieszczają w koc ( na wzór całunu ) i przenoszą zmartwychwstałego na statek . Po tej klęsce Morfeusz proponuje Neo aby tych Azjatów pokonać fizycznie , kopiąc im po prostu tyłki i zmuszając do uznania Neo. Ale Neo to pacyfista , odrzuca walkę - "Nie zabijaj" - pokazując w sali Morfeuszowi że ma moc boską, ale jej w takim celu nie użyje. Później, w magazynie staczają bitwę już chińczykami - to ci poprzebierani statyści - z góry komentuje to Merowingnian przebrany w strój błazna, krytykując współczesną kulturę cywilizacji zachodniej. ... Po scenariuszowych wstawkach , uważny widz zauważy że na koniec , wśród żołnierzy na ulicach , jest sporo statystów chińskich. Neo tym razem tak ich unieszkodliwia że ci nie wstają..... Będzie sukces wiary ?