Wczoraj obejrzałem i jestem zachwycony. Po lekturze książki nie spodziewałem się że Kubrick zmieni tak wiele i tak interesująco wpasuje tą dziwaczną fabułę w język filmu. Zakończenie mnie jednak zawiodło, fakt że w książce było ono trochę naiwne, ale za to niespodziewane i pokazujące kolejne dno powieści. Zakończenie filmowe wcale mnie nie zaskoczyło, ba tak przecież mogła się skończyć książka gdyby ją urwano w pewnym momencie. No i czy mi się wydaje czy Kubrick ani razu nie nawiązał do tytułu i chyba na siłę wstawił w film kilka rusycyzmów (w sensie język znany z książki też tu występuje czasami), bo bez tego mogło by się obejść.No ale to takie raczej małe wady.
Tylko chciałem zapytać czy nie mam czasem jakiejś ocenzurowanej wersji, czy ki cholera, bo wszyscy opowiadali jaka tu nie występuje straszna i ultra brutalna scena gwałtu, a ja nie zauważyłem żadnej. Mamy bowiem scene w domu pisarza, wpada banda Alexa, który wyśpiewuje "Deszczową piosenkę". Razem z druhami biją pisarza, potem któryś trzyma jego żonę, Alex rozcina jej ubranie, ściąga spodnie, potem krótkie zbliżenie na jej twarz i zaczyna się następna scena w barze "Krova". Czyli sam gwałt wydarzył się "poza kadrem" jeśli tak można to ująć, czy po postu miałem jakąś ocenzurowaną wersję?
Wydaje mi się, że chodziło o scenę gwałtu na filmie, który Alex oglądał podczas terapii. Dziewczyna miała fioletowe włosy, a wokół stało kilku gości. Hmm?
Chodzi o scenę gwałtu na Mrs. Alexander w pierwszej części filmu. Kubrick prowadził kamerę z ręki, przez co widz odnosi wrażenie, że jest uczestnikiem przedstawionych wydarzeń. Co gorsza, kolejne ujęcia zostały pomyślane w ten sposób, że znajdujemy się po stronie agresorów -- niezbyt przyjemne, prawda? Z drugiej strony zostało to skonfrontowane z krótkim ujęciem z perspektywy powalonego na podłogę męża ofiary (kiedy Alex patrzy w kadr, mówiąc "Viddy well my brother, viddy well"), który może tylko bezsilnie przyglądać się gwałconej żonie. "Brutalny" nie zawsze oznacza "dosłowny". Tak, wiem, że podbijam temat sprzed pięciu lat, ale mam nadzieję, że wywiąże się z tego dyskusja.
Ja w sumie nie mam nadziei że dyskusja się wywiąże, bo jestem po powtórnym seansie "Mechanicznej pomarańczy": tym razem na dużym ekranie i zupełnie nie rozumiem swojego pytania. Ta scena autentycznie ukazuje gwałt i była przerażająca od początku do końca. Nie dziwię się że zrobiła takie wrażenie na widzach, za to nie rozumiem czemu nie zrobiła na mnie 5 lat temu. Masz rację.
Co do reszty opinii: zakończenie uważam jednak za dobre, zaś do próby zaadaptowania języka książki na potrzeby filmu za słabszy pomysł.
z filmami czasem tak jest, że się je zupełnie inaczej odbiera po latach lub po zyskaniu nowych doświadczeń... myślę, że tak też mogło być w twoim przypadku, że po latach dostrzegłeś większą brutalność w tej scenie, dlatego ja bardzo lubię wracać do filmów i oglądać je co jakiś czas, szczególnie gdy zdążę zapomnieć fabułę