nie jestem szczegolnie tym filmem zachwycona. ot, udana narracja, opowiesc (ciekawe, jak prezentuje sie ksiazka?), kilka udanych "qltowych" scen - reszta to niezbyt dobre snucie moralnosciprzyszlosci a la huxley. coz, za kubrickiem nigdy nie przepadalam..postac alexa moze dac wiele do myslenia, jednak calosc-bez rewelacji.
je-zu !!gdzie ty zyjesz?!!!
boze człowieku!!moze poprostu nie potrafisz sie zagłebic w niezmierzenie głeboka tresc tego filma moze masz umysłowa katarakte?!!!!!
...przemoc RODZI przemoc !
glori glori allelujah :) primo: de gistubus non est disputandum, a chyba tylko w tych kategoriach moge sie sprzeczac (ksiazki nie czytalam)- sposrod wielu filmow, ktore widzialam, ten nie przypadl mi szczegolnie do gustu. secundo : pisze sie "filmu" a nie "filma" ^^ tertio : o katarakcie umyslowej nic mi nie wiadomo, z kolei zyje w Poznaniu, miewam sie dobrze ze stalym dostepem do kinowych nowosci i retrospektyw. a na koniec...moze warto nie podchodzic do tego typu kina czysto wizjonersko, katastroficznie ,a odnalezc absolutnie skrajny surrealizm? "i'm singing in the rain"? tylko prosze dowcipu nie traktowac w kategoriach plycizny umyslowej, bez niego utonelibysmy w morzu lez serwowanego przez ambitne kino, w tym "clockwork orange"...