Jason Statham(zagrał na jedną minę) to nie Charles Bronson, Ben Foster to nie Jan-
Michael Vincent a cały film to tylko efekciarski i pełen fajerwerków pokaz za nic nie
umywający się do oryginału. Na prawdę nie widzę w tym filmie praktycznie żadnych
pozytywów, nawet oryginalne zakończenie jest lepsze, od tego tutaj, bo twórcy chyba chcą
na siłę pozostawić otwartą furtkę do drugiej części. Nie warto.