W filmie brakuje tego czegoś nieuchwytnego a do tego jest jakby przyciężki i dołujący. Mam wrażenie że twórcy opierali się na greckich tragediach bo chyba tylko tam znajdziemy fabułę tak przesiąkniętą splotem nieszczęśliwych zbiegów okoliczności i wypadków i to wszystko pod patronatem tajemniczych bóstw i sił nadprzyrodzonych. Jednym słowem "fatum" z greckich tragedii. Jak na film o magii to był strasznie mało magiczny:) poza kilkoma dziwnymi rytuałami, które były tam przedstawione zresztą nie wiadomo po co i dlaczego oraz wizjami niektórych bohaterów ja tam magii prawie nie dostrzegłem.
Bóstwa tam przedstawione i ich wyznawcy niby do czegoś dążą, niby mają jakieś cele (ale chyba sami nie wiedzą jakie) w efekcie biedny widz przez cały film nie może się zorientować o co im tak na prawdę chodzi.
Nie wiem jak z budżetem chyba nie był jakiś strasznie wielki ale to nie tu leży problem bo film był w miarę dobrze zrealizowany pod względem scenografii i kostiumów główny problem leży w fabule i w tym że twórcy nie potrafili wykorzystać potencjału jaki miał ten film, momentami miałem wrażenie że oni sami się pogubili.
Dowodem na to że mimo nie tak wielkiej kasy można zrealizować świetny film o podobnej tematyce jest dla mnie "Merlin", jak dla mnie jest o klasę lepszy mimo że troszkę starszy.