Nie ważne jest ilu ludzi wzięło udział w tej szopce i czy to jest w ogóle możliwe. Sądzę , że chodzi raczej o pewien sposób przekazania nam jak ważne w życiu jest wsparcie bliskich osób, tolerancja, empatia i miłość. Czy nie każdy ma prawo do własnych wyborów? W naszym świecie , każdy kto odstaje od przyjętych przez społeczeństwo norm jest outsiderem . Czy inny kolor skóry, wyznanie, upodobania , wygląd itp ma decydować o tym , że nie jesteśmy warci miłości czy szczęścia ?
Społeczność zebrana wokół Larsa jest metaforą naszych pragnień o byciu akceptowanym , w każdej sytuacji i decyzji.
Zupełnie się zgadzam.
Pierwsze wrażenie, po przeczytaniu recenzji, może być mylne. Bycie kochanym to wszystko czego potrzebujemy, a w filmie zostało to idealnie pokazane.
Bianka to był sposób, w jaki Lars postanowił poradzić sobie ze swoim zamknięciem na ludzi. Była lekiem na samotność.
Całkowicie popieram. Lars sam zdecydował w jaki sposób chce się uleczyć i pomóc sobie. Tworząc relację z Bianką zaczął poznawać samego siebie, kreował miłość, jaką chciał okazywać oraz otrzymywać. Gdy był już gotów do prawdziwej miłości i do "wyjścia" na świat, gdy uporządkował swoje pragnienia, sam pozwolił Biance odejść. Gdyby nie rodzina, przyjaciele, którzy postarali się go w tym wspierać i mu pomóc, myślę, że jego idea nie wypaliłaby. Oni ułatwili mu to i pokazali, że jest przez nich kochany, szanowany, przez co on wpuścił ich do siebie i im zaufał.
Wszystko niby ładnie, pięknie, ale dlaczego to ON nie akceptował innych ludzi? Od samego początku był zamknięty na otaczający go świat - nie potrzebował lalki, aby wyjść do ludzi, bo oni od samego początku próbowali nawiązać z nim kontakt. To on odrzucał swoich bliskich!
Spoko, ale to nie tłumaczy, dlaczego lalka zmieniło JEGO. Otoczenie tak na prawdę nie miało problemu z jego odmiennością - bez względu na to, czy był sam, czy z lalką.