Generalnie film jakich wiele-zakochana para chce być razem,ale na drodze do szczęścia staje im apodyktyczny ojciec,który nie chce zaakceptować przyszłego zięcia i pragnie ich rozdzielić. Robią wszystko,aby się przeciwstawić,aż w końcu dochodzi do jakiejś tragedii,która ostatecznie zmienia wszystko i oznacza końcowy happy end oraz pojednanie. Mimo wszystko jednak całkiem przyjemnie mi się go oglądało,bo nie miałam jakiś specjalnie dużych oczekiwań. Na scenie z wybuchem pożaru przeszły mnie ciarki! Chyba najlepszy i najciekawszy moment.