PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=631905}

Miłosny kąsek

Love Bite
4,6 1 171
ocen
4,6 10 1 1171
Miłosny kąsek
powrót do forum filmu Miłosny kąsek

Wyczekuję filmów o wilkołakach jak Żydzi mesjasza.
Czasy nastały takie, że wyczekuję ich nawet bardziej niż oni.
Mamy zalew zombi, wampiry i nawiedzone domy straszą nas w co drugiej produkcji. Kręci się horrory o zabójczych pomidorach i morderczych oponach samochodowych.
O wilkołakach natomiast nie kręci się już nic, lub prawie nic…
„Love Bite” – jakby potwierdza tą tendencję. Nie można już zrobić normalnego horroru z domieszką golizny i humoru. Trzeba dać goliznę i gagi przede wszystkim a wilkołaka ewentualnie, gdzieś tam w tle na dostawkę.
Inaczej możliwe, że nikt filmu nie obejrzy.
Trochę przemawia przeze mnie złość i frustracja, ale jeśli w półtoragodzinnym filmie o wilkołaku, samego wilkołaka jest dosłownie 20 sekund to moje niezadowolenie jest uzasadnione. Z tych 20 sekund należało by w rzeczywistości odjąć połowę – jako, że tyle zajmuje scena z kopulującymi w pozycji łokciowo-kolankowej wilkołakami, nad którymi majestatycznie roztacza się księżyc w pełni a całość wzbogaca romantyczne wycie rozchodzące się po lesie.
Zaiste - tego właśnie oczekiwałem siadając do oglądania filmu o wilkołakach.

W horrorach o likantropach esencją obrazu, swoistą wisienką na torcie (poza klimatem stopniującym napięcie rzecz jasna) były zawsze – przynajmniej dla mnie – sceny przeobrażania się człowieka w bestię. Umiejętnie wykreowane - świetnie windowały ocenę filmu w górę. „Silver Bullet” Attiasa. Gdzie w scenie przemiany zaprezentował się cały geniusz mistrza Lambardiego („ojca” E.T.). „Bad Moon”, czy „An American Werewolf in London” to filmy, do których wracam właśnie po to, aby przypomnieć sobie klimat i napięcie towarzyszące takim scenom. W „Love Bite”, albo budżet był za mały, albo zwyczajnie nie przywiązywano do tego wagi. Pewnie raczej to drugie, gdyż średnio opłacany informatyk w obecnym czasie może chyba nienajgorzej wykreować tego typu ujęcia. Nie potrzeba jak w „American Werewolf (…)” męczyć aktora przez miesiąc umieszczając go w dołku wykonanym w podłodze tylko po to, aby nakręcić 30 sekundową scenę (Za to jaką scenę! Drugi raz nikt nigdy już niczego podobnego nie powtórzył…).
W„Love Bite” kompletnie sobie tym głowy nie zawracali…

Film to w 99 sekwencjach cierpienia buchających hormonami nastolatków stających na rzęsach, aby poderwać i przelecieć. Towarzyszy temu sporo gagów, większość głupich, prymitywnych i na niskim poziomie. Niemniej z niektórych się parę razy mimo wszystko pośmiałem. Są śladowe próby wprowadzenia klimatu, jakiegoś nastroju grozy, zagrożenia – w scenach przemieszczania się bohaterów po uliczkach miasteczka, czy po parku nocą – ale to wszystko zaledwie podpuchy. Finalnie prawie nic się w końcu nie dzieje, bo atakujący znienacka wilkołak jest jak ten pershing, który przelatując nad Wąchockiem pęka w ułamku sekundy ze śmiechu.
W ułamku sekundy…
Tyle jest dokładnie wilkołaka w tym filmie.
Jeśli coś sprawiło, że – po chwili zastanowienia – dałem filmowi aż 4/10 to chyba spowodowała to garść rozbrajających tekstów i powiew groteski jaki udało się do obrazu wprowadzić za sprawą filmowego łowcy wilkołaków – Sida (w tej roli chwilami na prawdę śmieszny Timothy Spall) .
- Przyjmij ostatnią radę od umierającego, starego łowcy… zawsze zbieraj… gumki recepturki…
- Skąd ksiądz ma te kajdanki? – Już mówiłem – od arcybiskupa!
Przed wyprawą na polowanie na wilkołaka:
- Rewolwer – jest. Srebrne kule – są. Kusza ze srebrnym grotem – jest. Kanapki… są.

Te teksty (i parę innych nie wymienionych) trochę mnie udobruchały i zakładam, że rozbawią także większość widzów, ale to niestety stanowczo za mało.

Rozpisałem się – za co przepraszam, ale chciałem trochę wylać na papier swój mały żal.
Na koniec wyrażę jeszcze tylko przypuszczenie, że gdyby ktoś kiedyś robił ranking na temat filmów o wilkołakach, w których udało się pokazać… jak najmniej samych wilkołaków – to omawiany film miałby spore szanse na zwycięstwo.

Reasumując: jak dla mnie: 4/10, ale tylko w kategorii komedii, bo w paru scenach się pośmiałem.

Pozdrawiam,
jabu

ocenił(a) film na 5
jabu

ciekawe skąd to skopiowałeś:D

ocenił(a) film na 4
elosidzej

Czekaj, niech sprawdzę…
Szara komórka nr 22.873, w Ośrodku Broki odpowiedzialnym za generowanie mowy (zwój nerwowy nr 333 w płacie czołowym). Stamtąd przekopiowałem odkąd mi męczliwie zalegało od czasu projekcji filmu. Jak już skopiowałem i przelałem do sieci, wraz z nagromadzonymi po obejrzeniu żalami – to mi trochę ulżyło. Ale tylko trochę 

Nie wszyscy funkcjonują na zasadzie "kopiuj - wklej". Niektórzy funkcjonują bardziej samodzielnie używając szarych komórek.
Własnych, szarych komórek...

ocenił(a) film na 5
jabu

Jesteś jehowym czy ministrantem ?

ocenił(a) film na 4
elosidzej

Chupacabrą

ocenił(a) film na 5
jabu

Nie mam więcej pytań...

ocenił(a) film na 4
elosidzej

To dobrze, bo przy kolejnym, trzecim głupim pytaniu z Twojej strony mógłbym Cię wziąć za kozę...

ocenił(a) film na 5
jabu

no nie wspomnę już o tobie...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Chupacabra

elosidzej

żyd

ocenił(a) film na 6
jabu

A widziałeś Dziewczynę w czerwonej pelerynie ?
Film o wilkołakach i to całkiem przyjemny xD
No i cała seria Underworld to przecież film o walce wilkołaków z wampirami xD

ocenił(a) film na 3
jabu

ani to horror, ani to komedia

ocenił(a) film na 3
jabu

Ja za to nie będę się rozpisywać :P
no cóż mam podobne zdanie na temat tego filmu ale ocena nieco inna .

jabu

Dzięki, że ostrzegłeś, że wilkołaka jest tylko 20 sekund. Czyli daruję sobie ten film.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones