bez porównania. Czytałam Miasteczko Salem, bo lubię Kinga i ta pozycja była no... niczego sobie, ale za to ten film to porażka...
Zgadzam się, książka bez porównania lepsza, ale film i tak lepszy niż się spodziewałem. Sceny z wampirami wzbudzają bardziej uśmiech niż strach, ale poza tym film wypada całkiem nieźle, choć raczej w kategorii thrillera, a nie horroru.
Oczywiście, że książka lepsza, ale film, mimo wielu zmian i tak jest wierniejszy powieści, niż pierwsza, wyreżyserowana przez Hoopera wersja.
Pewnie, że o niebo lepsza... drugą książkę S. Kinga znam od trzynastego roku życia i lubię do niej wracać co roku. Pomimo obfitości tekstu w opisie amerykańskiego miasteczka lat 70-tych oraz mieszkańców nie przynudza nawet na moment, a do tego to napięcie i poczucie zagrożenia, które tli się, aby w pewnym momencie eksplodować z niewyobrażalną siłą. Pochodzący z Danii Mikael Salomon powinien poprzestać na kręceniu zdjęć i porzucić reżyserię, gdyż w filmie z 2004 roku nie udało mu się nawet w znikomym procencie uchwycić klimatu książki, do tego aktorzy, którzy nie przypominają wyglądem swoich pierwowzorów, a odpowiedzialny za scenariusz Peter Filardi chyba w ogóle nie miał książki w ręku tylko czytał jakieś streszczenie i dorzucił swoje trzy grosze... na takie praktyki powinien być prokurator i odpowiedni paragraf.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Najmocniejszą stroną ksiązki jest właśnie jej klimat, ciągłe uczucie zagrożenia, lęk... W filmie nie ma tego wogóle, brakuje mu klimatu niestety.
Tak jest niestety z większością ekranizacji książek i tylko nieliczne z nich doczekały się godnego i wiernego przeniesienia na duży/ mały ekran... Stephen King ma po prostu pecha do filmowców, wyjątkiem są " Skazani na Shawshank", " Zielona mila", " Carrie" oraz " Misery", a cała reszta w mniejszym lub większym stopniu woła o pomstę do Nieba.
Muszę się zgodzić, Zielona Mila i Skazani na Shawshank to moim zdaniem jedne z najlepszych ekranizacji książek wogóle. A jesli chodzi o Kinga to są zdecydowanie najlepsze. Potem w moim rankingu jest Misery :) Dobry jest też Smętarz dla zwieżąt, ale jako film a nie ekranizacja książki.
Tak jak piszesz - King coś ma pecha do ekranizacji jego ksiażek. Może dlatego, że są zbyt klimatyczne, czego na ekranie niewielu udalo się oddać?
Chociaż są wyjątki, na przykład Malowany Welon film jest zdecydowanie lepszy niż ksiażka...
Ale to właśnie wyjątki potwierdzajace regułę.
Wg. mnie najlepszą ekranizacją Kinga jest 1408. Film obejrzałem przed przeczytaniem opowiadania (a zdarza mi się to stosunkowo rzadko) i niestety, ale po raz pierwszy rozczarowałem się twórczością Kinga, ponieważ film był niezły, a opowiadanie spłycone. Również byłem zawiedziony końcem powieści "Pod kopułą " - również jest bardzo spłycone, jakby zakończone na siłę. Mam nadzieję, że wychodzący niebawem mini-serial będzie dobrze zrobiony (w końcu porządny reżyser !)
co do Pod Kopułą to mam identyczne odczucia co do zakończenia jak Ty. Jakby przez te 900 stron nie wpadł na pomysl jak to zakończyć i zrobił to na siłę... Dla mnie lepiej by było gdyby wogóle nie było wyjaśnienia skąd się ta kopuła wzięła. BYłoby ciekawie.
Liczę na dobry serial, ale mimo wszystko tez się obawiam, zeby go nie zepsuli...
A co do 1408 to oglądałam film, który mi sie podoba. Opowiadania jeszcze nie czytałam.
Ten film miał potencjał i tylko dlatego dostał ode mnie 3 punkty.
Najpierw wkurzało mnie to jak bardzo różni się od książki, ale dałam mu szansę. Potraktował jako osobną historię zainspirowaną książką Kinga. Z takim podejściem film u mnie zyskał, oglądało się całkiem przyjemnie, dopóki nie pojawiły się wampiry i jakiś dziwny motyw satanizmu. Po scenie w której młody Ben wchodzi do domu i widzi śmierć Marstenów (Martensów?), byłam już kompletnie zdegustowana. Wyłączyłam.
Myślę, że film ten zyskałby więcej gdyby zamiast tych komicznych, niedopracowanych wampirów były jakieś dziwne, niewidoczne siły.
Efekty były tak słabe, że aż dziwiłam się, że to dość współczesny film. Klimat miasteczka też został zabity. Nie było czuć tej tajemnicy, grozy. A właściwie to zauważyłam, że tam gdzie widz miał się bać było komicznie lub nudno, a w scenach, które w książce były dość lekkie, dopiero można było wyczuć napięcie. No i to nagłe urywanie w najciekawszych momentach. Siedzisz sobie, czekasz na BOOM a tu nagle cięcie i zwyczajna scenka rodzinna.
O tym, że bohaterowie filmowi odbiegali charakterami i wyglądem od książkowych już nie będę wspominać szczegółowo. Kto czytał ten wie, co zostało schrzanione w tej kwestii.
Film jako film jest słaby ale miał potencjał.
Jako adaptacja świetnej książki - mamy do czynienia z tragedią. Dziwne, że King się na to zgodził. Kasa się zgadzała?
hej,trochę się z tobą muszę nie zgodzić,ale też częściowo przyznać rację,mianowicie,jakie siły masz na myśli?? przecież książka jest o wampirach właśnie,więc w tym względzie film dobrze odwzorowuje napięcie w miasteczku,jeśli chodzi o efekty to nie oczekiwałam żadnego wow,bo lubię te "niedopracowania" w ekranizacjach książek Kinga,ale przyznaję tobie rację żę zabrakło pomysłu i pewne wątki mogły zostać bardziej podciągnięte,klimat dosyć płaski jeśli można tak powiedzieć.Jednak mimo wszystko,moim zdaniem film ten jako film daje radę i mnie przyjemnie się go ogląda,może dlatego że po prostu lubię filmy dłuższe niż 90 min? nie wiem może wlasnie to czekanie na BOOM....pozdr.