7,6 152 tys. ocen
7,6 10 1 151761
6,5 47 krytyków
Miasto gniewu
powrót do forum filmu Miasto gniewu

Marność

ocenił(a) film na 3

Jeśli szukasz rozrywki na poziomie albo filmu, który sprowokuje cię do głębszych przemyśleń, to nie trać czasu na "Miasto gniewu" i szukaj dalej.

ocenił(a) film na 8
jska

No pewnie, to idz na american pie 5. tam masz przemyślenia na głębokość Rowu Mariańskiego. ROZRYWKA ???? ok, teraz to przeturlałem się po kanapie...

ocenił(a) film na 3
PawelP_7

Niepotrzebnie się, Pawle, przeturlałeś, bo najwidoczniej dokonałeś nadinterpretacji tego, co napisałem- nie sądzę, że ten film miał komuś dostarczyć rozrywki (chociaż kilka scen było zabawnych), tylko o to, że lepiej na co innego przeznaczyć tych 112 minut. Na "American pie 5" chyba jednak się nie wybiorę, mimo Twojej rekomendacji, ponieważ nie widziałem żadnej z wcześniejszych, niewątpliwie fascynujących, części serii i mógłbym nie zrozumieć zawiłej akcji.

ocenił(a) film na 9
jska

...powiedzial hrabia, i poszedl pasc kozy...

ocenił(a) film na 8
Stone_Cold

(hehe dobry tekst, jeszcze nie słyszałam takiego. zapiszę sobie) ;D

ocenił(a) film na 9
roodia

Heh ten film jest swietny i zadna miernota nieznajaca sie na filmach nie zmieni mojego zdania na ten temat...

zychu93

Film jest na poziomie, z przesłaniem, bardziej dla amerykanów niż dla polaków...idąc tym tropem ludzie którzy zazwyczaj oglądają tylko kasowe hiciory zapewne nie zrozumieją co w "Mieście gniewu" było dobrego.

ocenił(a) film na 3
Siecioslaw

Tak jest. Idąc dalej, ludzie, którzy w ogóle nie oglądają kasowych hiciorów zapewne zrozumieją co w "Mieście gniewu" było złego, banalnego, naiwnego.

jska

A co było?
Wiesz ja osobiście lubię różne gatunki filmów, uważam że każda grupa wiekowa różnie odbiera filmy, ja dopiero teraz doceniłam film"tatuaz"
a dużo wcześniej byłam zauroczona "krwawym diamentem" "miasto gniewu".I jedno zaprząta mi głowę , jaki etap w moim życiu smutny , wesoły , erotyczny, ciąża, poród :) dzieci , choroba bliskich mi osób, tak każdy film działa na mnie działa inaczej.Każdy ma inny gust, a mój zapewne przy Twoim jest mało ważny, ale i tak cenię sobie swój, bo każdy jest inny, i szanujmy to .POZDRAWIAM

ocenił(a) film na 3
BaBa_DaGa

M. in. głęboka wewnętrzna przemiana, jaką przechodzi postać grana przez Sandrę Bullock, w wyniku... spadnięcia z kilku stopni. Zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym wypada to wg mnie banalnie. Całościowo film razi zupełnie niepotrzebnym patosem.
"Tatuażu", ani "Krwawego diamentu" nie widziałem, więc nie mogę się odnieść. Pozdrawiam również.

jska

Przemiana Bullock nie zaczyna sie po upadku, od poczatku filmu jest postacia, ktora trzezwo mysli i bierze pod uwage zdarzenia, fakty jakie ja spotykaja. Film nie jest jakims psychologicznym wyginaczem, pewne rzeczy sa jedynie zasugerowane. Gdy Bullock wrzeszczy w scenie ze slusarzem nie jest furiatka, a ma swoje argumenty (moze troche bialo-czarne, ale logiczne), gdy slusarz oddaje klucze nie reaguje jednak jakby nie brala innych mozliwosci pod uwage, stad jej zmiana (po kilku innych wydarzeniach, w tym brak reakcji przyjaciolki, oraz pomoc slurzacej) jest dla mnie wiarygodna, mozliwa.
Caly film mi sie podobal, choc byc moze rzeczy sa zbyt latwo, powierzchownie, szybko pokazane (ale nie bez zaznaczonych logicznych mozliwych przyczyn-skutkow). Nie jest to film artystyczny , ot taki dla ludzi moze.

ocenił(a) film na 9
zychu93

Ja również uważam że jest świetny, ale nie musisz z góry zakładać ze jeżeli komuś film się nie podobał to musi być on być : "miernota nieznająca się na filmach"

ocenił(a) film na 9
Nika1402

Ten komentarz odnosi się do wypowiedzi użytkownika: zychu93 nie udało mi się tego wkleić w dobre miejsce...

ocenił(a) film na 7
jska

Też uważam, że ten film nie jest jakimś specjalnym osiągnięciem. Śmieszne są argumenty fanów tego filmu, jakoby osoba wypowiadająca się na jego temat negatywnie (tak jak autor tematu) miałaby go nie rozumieć i preferować tępą rozrywkę. To nie ten poziom. Owszem, w zestawieniu z innymi wychodzącymi z Hollywood produkcjami ta może uchodzić za coś głębokiego, ambitnego, jednak w istocie to wciąż grzecznie przedstawiona historia z typową amerykańską patetycznością i szczęśliwym zakończeniem. Żadne to arcydzieło, nic dziwnego, że niektórym wydaje się po prostu banalne, szczególnie jak słyszą niekończące się zachwyty nad tym filmem. Mimo wszystko ogląda się całkiem przyjemnie, całość jest dobrze zrobiona, podana w przystępny sposób. Dobra alternatywa, gdy nie ma się ochoty na faktycznie absorbujące intelektualnie kino artystyczne, ale też nie chce się wyłączać myślenia na czas seansu.

ocenił(a) film na 10
Covaleux

ales ty mądra.. ten film wlasnie daje duzo do myslenia o tym co tak naprawde jest dla wazne!

ocenił(a) film na 3
Achilles_4

Kolejna "konstruktywna" krytyka ad personam...

ocenił(a) film na 7
Achilles_4

Zwracaj uwagę na symbol płci. Chyba, że to jakaś błyskotliwa kpina, jeśli tak to nie zrozumiałem. Poza tym obrażasz mnie odpowiadając na mojego posta pustym frazesem

Covaleux

Ludzie, szanujcie sie trochę. Nie każdy musi być fanem każdego dobrego filmu.

ocenił(a) film na 7
Covaleux

Zgadzam się z Covaleux'em że "to wciąż grzecznie przedstawiona historia z typową amerykańską patetycznością" jednak nie moge oprzeć się wrażeniu, że nie obejżałeś filmu do samiutkiego końca, bo gdzie tu jest szczęśliwe zakończenie?? To że ten chłopak-przestępca (nie pamięcam jak mu tam) okazał dobre serce i nie sprzedał tych Azjatów tylko ich wypuścił to ok, ale przecież zaraz po tym ukazana jest scena jak samochód wjeżdża w "tyłek" samochodu tej babki z przychodni i znów zaczyna się kłutnia-bo one się nigdy nie skończą, to niezbyt optymistyczne zakończenie, nie uważasz?? No ale każdy ma swoje zdanie, mi osobiście film się bardzo podobał mimo, iż faktycznie przekaz nie był zamknięty z zbyt skomplikowaniej formie.
To mówiłam ja;D dziękuję za uwage

ocenił(a) film na 7
Alice_in_Neverland

Poniosło mnie, zapomniałem jak się skończył ;) . Oglądałem już ten film
dość dawno. Mi też się podobał, wystawiłem 7/10 i uważam po prostu, że na
nic więcej nie zasługuje.

ocenił(a) film na 7
jska

Niektórych to jeszcze od Sylwestra chyba trzyma ;),dla mnie osobiście ten film to nie marność,aż tak źle bym tego filmu nie ocenił.Rewelacji też nie ma, ale 7/10 dałem i uważam nie jest stratą czasu jego obejrzenie,warto obejrzeć na ten film.

ocenił(a) film na 8
rexxus

Zgadzam się z opiniami niektórych - ten film ma swoje słabe strony (niektóre banalne zakończenia pewnych historii, których przebieg mógł dostarczyć lepszego podsumowania albo chociażby wątek Sandry Bullock, który, moim zdaniem, był najsłabszy), ale mimo wszystko dobry scenariusz, montaż, gra aktorska i pokazanie choć trochę realiów, które mają miejsce w Ameryce poza samymi słodzikami dają poczucie pożytecznie spędzonego czasu. Nie zgadzam się z opinią, jakoby tematyka miała dotykać głównie Amerykanów. W końcu po to nakręcono ten film, by także inne narodowości spostrzegły, na czym polega problem etniczny w Ameryce, że jest on poważny na dużą skalę. A ten film dobrze to ukazuje i pod niektórymi względami rzeczywiście zachęca do przemyśleń. Trzeba zauważyć, że nie tylko w Ameryce, ale nawet i w Polsce często spotyka się z rasizmem, czy innymi podobnymi problemami, tylko mniej się o tym mówi i nie przedstawia się tego jako problem.

użytkownik usunięty
jska

Crash-żałość,patos,nachalne przedstawienie tematu.

Najwiekszym problemem dyskusji o sztuce jest GUST. Kazdy ma dzieki Bogu swój. Róznimy sie do tego stopnia ze jedni z nas powiedza ze American Pie jest wysmienity a Lista Schindlera to banał.
Mozna ten film oceniac bardzo roznie ja mam swoja skale , bardzo prosta i wg mnie najlepsza. Otóż polega ona na tym iz w czasie seansu film wzbudza we mnie emocje niekiedy skrajnie rózne ale wzbudza. Crash wzbudzil i to spore. Od wscieklosci do wzruszenia. Ten film jest skrajnie pesymistyczny z niewieloma przejawami optymizmu. Niektorzy mowia patetyczny. Patos? Patos? gdzie? To nie braveheart. Pewnie to samo mowicie o Liscie Schindlera. Jedna scena w ktorej "ZLY glina " ratuje murzynke i wy mowicie Patos. Ktos powiedzial stracone 112 min. Stracone... jesli ktos po tym filmie sie wzruszy, wkur..., bedzie rozmawial o stosunkach miedzy ludzmi, o problemach rasistowskich w USA, o frustracji spowodowanej bieda, choroba itp. to ja nie uwarzam ze to strata czasu. Ten film porusza problem wazny dotyczacy nas wszystkich wiec jest nam bliski. Nie zyjemy w klatce codziennie spotykamy sie z ludzmi niektorzy nas nienawidza niektorych my nienawidzimy pytanie dlaczego ? Acha i na koniec Bullock nie zmienila sie dlatego ze spadla ze schodow....jesli nie rozumiesz skad przemiana to moze jednak warto skupisc sie na komedii ktora wymienilem na poczatku mych wypocin. Taki sarkazm na koniec.
Jedni lubia jak im skrzypki graja drudzy jak im nogi smierdza

ocenił(a) film na 3
fidelio120

A ja mam swoje proste kryterium- jeżeli podczas oglądania filmu czuję się zażenowany wciskaniem mi banału jako życiowej mądrości, to film mi się nie podoba. Tak też było w tym przypadku. Ja się po tym filmie wkur.iłem, ale bynajmniej nie z powodu niesprawiedliwości społecznych. Samo podejmowanie ważkich tematów filmu nie zbawi.

"Bullock nie zmienila sie dlatego ze spadla ze schodow...."
Co Ty nie powiesz?!

jska

Oswiec mnie i powiedz gdzie byl banal?, gdzie te oczywistosci? Te frazesy?Gdzie to pustoslowie? Ktora z opowiedzianych historii jest jednoznaczna? Ktore z postacii sa tylko biale lub czarne?
I jeszcze jedno podaj mi pare tytulow ktore mowia o podobnych problemach i nie sa wg Ciebie Banalne

ocenił(a) film na 4
jska

Muszę się niestety zgodzić z autorem tematu. "Crash" to jeden z najbardziej rozczarowujących filmów, jakie miałem nieprzyjemność obejrzeć. To, że pokonał w oscarowej rywalizacji wybitne "Brokeback Mountain", jest nie tylko cholerną niesprawiedliwością, ale też po prostu jakimś totalnym bublem, który można tłumaczyć sobie tylko tym, że ta pseudo-ambitna bajeczka z tzw. przesłaniem idealnie spasowała Akademii, która mogła w ten sposób nagrodzić film poruszający jakiś ważny problem, ale nie traktujący o gejach...
Ale mniejsza z Oscarami. Film jest po prostu zwyczajnie słaby. Naiwny i banalny. W zamierzeniu miało to zapewne być ambitne dzieło ukazujące złożoność i wielowymiarowość problemu rasizmu, nietolerancji, niezrozumienia i jeszcze kilku innych mądrze brzmiących haseł. Wyszedł denny i nieciekawy obrazek, w który poupychano zbyt wiele wątków, których w rezultacie nie udało się sensownie rozwinąć i zakończyć. Jeśli ten film miał być analizą jakiegoś problemu, to nic z tego nie wyszło, bo jest płytki i powierzchowny. A jeśli miał po prostu pokazać tenże problem, to nie pokazał i nie powiedział nic nowego. Taki zlepek paru rodzajowych scenek zahaczających gdzieś tam o problemy rasowe, kulturowe, ale w sposób strasznie schematyczny. Że nie powinniśmy oceniać ludzi po pozorach? Że każdy może by w rzeczywistości kimś innym, niż nam się wydaje? Że stereotypy i uprzedzenia są bee? Litości... Rzeczywiście, przemyślenia na miarę Oscara :/
Historia jest naiwna i naciągana. Postacie - płaskie i papierowe. Przechodzą jakieś dziwne, nie wiadomo czym podyktowane wewnętrzne przemiany. Po prostu zero jakiegoś realizmu, wiarygodności. Sytuacji nie poprawia drętwa gra aktorska.
Owszem, strona techniczna daje radę. Przede wszystkim zwracają uwagę ciekawe, momentami bardzo klimatyczne zdjęcia. Do tego dochodzi zgrabny montaż i fajna muzyka. Tym bardziej jednak szkoda, że to ładne opakowanie skrywa tak kiepską zawartość. 4/10

Dwight_

Powiedzial milosnik Rambo ...strach sie bac :)

ocenił(a) film na 8
fidelio120

Rozumiem, że każdy ma swoje gusta, ale mam wrażenie, że trochę przesadziłeś. Po pierwsze, obrażasz ludzi swoimi określeniami i odnośnikami do Oscarów. Uważasz ludzi z Akademii za kompletnych głupków, to czemu aż tak się przejmujesz ich oceną? Poza tym, piszesz cały czas tymi samymi przymiotnikami - co było tu banalne, czemu postaci są papierkowe, dlaczego uważasz rasizm i ogólnie problematykę filmu za coś nierealnego i niewartego sfilmowania? To, że problem nie jest nowy i już wielu artystów go wykorzystało do swoich projektów nie znaczy wcale, że temat jest już zakończony - można go rozpatrywać w wielu perspektywach, a w "Mieście Gniewu" położono nacisk szczególnie na rozpatrzenie rasizmu z różnych punktów widzenia. I nie tylko rasizmu, ale też stereotypów. Jestem bardzo ciekawa, jakie filmy według Ciebie najlepiej oddają realizm problemu i o czym właściwie powinien być film, by czymś Cię zaskoczył i nie był nudny, mdły i jak to Ty tam jeszcze określasz. Powiem szczerze, że nawet nie mam do czego się odnosić, bo jedynymi słowami, jakimi skwitowałeś ten film, były pochodne tych: banalne, naiwne, naciągane, drętwe. Proszę o uzasadnienie. Skoro już tyloma przymiotnikami określiłeś całą produkcję, to teraz prosimy o konkrety :)

ocenił(a) film na 3
Courty

Mimo, że akurat ten post nie jest skierowany konkretnie do mnie, pozwolę sobie zabrać głos.
Wyczuwam w Waszych postach (pomijając zupełnie te idiotyczne) jakieś niedowierzanie w szczerość emocji wymienionych przez osoby nastawione krytycznie. Jak ktoś pisze, że był zażenowany albo znudzony, a nie ma na to wymiernych, racjonalnych dowodów czy konkretnych przykładów, którymi miałby Was przekonać, to jak rozumiem znaczy, że albo filmu nie zrozumiał, albo tak naprawdę film mu się podobał tylko pozuje. Mnie osobiście nie obchodzą przykłady na plus. Skoro Wam film się podobał, to zajmujemy dwa przeciwne bieguny i nie widzę żadnej wspólnej płaszczyzny, na której moglibyśmy się do czegokolwiek przekonywać.

jska

Siedze wlasnie przed klawiatura slucham Pink Floyd Wish you were here patrze przez okno i widze jak snieg pada ...niby normalne ale nie wtedy jesli za oknem sa palmy....ale wracajac do naszej dyskusji...jedyne co nas łączy to milośc do filmów chociaz moze nie tylko
Teraz mówie do ciebie tak do ciebie....jska....widzisz dyskusja nie polega na tym ze ktos mówi "to jest zenujace bo tak" . Oczywiscie dzieci tak dyskutuja ale dzieci nie ogladaja takich filmów bo ich nie rozumieja. Moze to jest ten problem zobaczyles nie podoba ci sie i tyle , nie potrafisz zrozumiec co ci sie nie podoba, o czym jest ten film...moze to kwestia wrazliwosci bo ten film nie nalezy do skomplikowanych,jesli to kwestia wrazliwosci to nie masz na to wplywu jesli czegos innego to najlepszym lekarstwem jest czytanie . Ksiazki, ksiazki i jeszcze raz ksiazki....ewentualnie moge napisac ze ten film jest fajny wiesz dlaczego? bo tak.
Pozdrawiam z Isles of silly wszystkich milosnikow kina i tych ktorym sie Crash podobal i tych ktorym nie....dlaczego pozdrawiam ? bo tak:)

PS DZIS NA BBC LECI Hotel Ruanda osobiscie jeden z moich ulubionych filmow



ocenił(a) film na 3
fidelio120

Wbrew Twojemu wyobrażeniu fidelio nie jestem debilem i wiem na czym polega dyskusja. Ale ma ona sens wtedy kiedy strony są w stanie się nawzajem do czegoś przekonać, a w tym wypadku nie widzę szansy i potrzeby, ani żebym ja miał Cię przekonać, że film jest beznadziejny, ani odwrotnie. Jeśli to co ja odbieram za banał, dla Ciebie banałem nie jest, to żyjemy w innych światach i nie widzę szansy na porozumienie.

"ewentualnie moge napisac ze ten film jest fajny wiesz dlaczego? bo tak."
A czy ja Ci każę podawać jakieś argumenty? W poprzednim poście napisałem właśnie, że film może Ci się podobać i ok, dociera to do mnie i nie mam z tym problemu. Czytanie to nie wszystko, trzeba czytać ze zrozumieniem.

ocenił(a) film na 8
jska

To po co zakładałeś ten temat? ;o Po to, by skrytykować film i usłyszeć krytykę także od innych? Dyskusja ma to do siebie, że się konfrontuje swoje poglądy, podaje konkretne argumenty i odnosi się do argumentów rozmówcy. W innym wypadku takie wypowiedzi zamieniają się w pusty monolog. A nie każda dyskusja też musi kogoś przekonywać do innych racji - może mu tylko dać świadomość niektórych uwag.

ocenił(a) film na 3
Courty

Przecież nie zabraniałem nikomu prezentowania tutaj swoich pozytywnych opinii i mam "świadomość niektórych uwag". Skonfrontowałem swoje poglądy np. z użytkownikiem fidelio i nic z tego nie wyniknęło, bo nie musiało. Skoro mamy skrajnie różny gust to nie ma się co dłużej nad tym rozwodzić, bo jak widać odbiór i ocena sztuki w dużej mierze zależy od czynników irracjonalnych i w zdecydowanej większości w tego typu sporach prędzej czy później pojawiają się irracjonalne argumenty typu "jak się nie podoba to się nie znasz/jesteś głupi/wypierdalaj". I nie twierdzę, że każda dyskusja o sztuce musi być niekonstruktywna, tylko, że będzie taka bez jakiejś płaszczyzny porozumienia.

ocenił(a) film na 10
jska

A to ciekawe stwierdzenie. Tak się składa, że sporo takich dyskusji na filmwebie. Dyskusja to przeważnie zderzenie przeciwstawnych poglądów. Poza tym jeśli nie miałeś zamiaru dyskutować to po co temat, wystarczy ocena,. a tak mamy kolejny prowokacyjny temat bez dyskusji o filmie tylko obok niego. I jeszcze jedna kwestia: film jest bardzo dobrze oceniany i nie trzeba być geniuszem żeby wiedzieć jak na taki temat zareagują forumowicze. Wychodząc przed szereg lepiej jest mieć coś do powiedzenia.

ocenił(a) film na 4
Courty

fidelio, zastanawiam się jaki cel ma twoja głupia uwaga? Co ma "Rambo" do "Miasta gniewu"? Jak chcesz pogadać o którymś z filmów, jakie mam w ulubionych, to udaj się na konkretne forum i tam coś mądrego napisz, a nie śmieć tu bezsensownymi komentarzami.

Courty, zapewniam cię, że nie przesadziłem. Napisałem po prostu o swoich wrażeniach z filmu. Przepraszam najmocniej, że nie są to wrażenia zbieżne z twoimi, ale jak sama zauważyłaś - każdy ma swój gust.
Po drugie, kogo i gdzie obraziłem? Członków Akademii? Nie uważam ich za głupków (a na pewno nie wszystkich), tylko napisałem co sądzę o ich werdykcie i swoje zdanie podtrzymuję. Ten werdykt to była kpina, tym bardziej, że wszystkie filmy, które walczyły z "Crash" o statuetkę były o niebo lepsze. Jest to moja jak najbardziej subiektywna opinia. A czy się szczególnie przejmuję Oscarami? Cóż, są to bądź co bądź najważniejsze nagrody filmowe na świecie i smutne, jeśli kosztem takich miernot są tam pomijane dzieła wybitne. Ale snu z powiek mi to nie spędza, jeśli chcesz wiedzieć.

Za zwrócenie uwagi na styl mojej wypowiedzi serdecznie dziękuję, choć staram się nie powtarzać. Jednak może zamiast zastanawiać się tego jakich i ilu przymiotników użyłem, zajmiemy się samym filmem...

A przechodząc do samego filmu, to użytkownik iska już to napisał, a ja tylko dla zasady powtórzę - czy naprawdę tak trudno uwierzyć, że komuś ten film może się szczerze i autentycznie po prostu nie spodobać? Przed chwilą sama pisałaś, że są różne gusta, więc w czym problem? Tak, uważam ten film za nieudany. I nie widzę powodu, żeby się ze swojej opinii tłumaczyć.

Cóż, nie chce się powtarzać, tym bardziej, że wyraziłem się chyba dość jasno i wypisałem moje zarzuty wyraźnie. Film ma zbyt wiele wątków, co negatywnie odbija się na ich jakości, bo są skrótowe, spłycone i pozbawione elementarnej psychologicznej wiarygodności. Bohaterowie to nie są pełnokrwiste, złożone postacie - mają być po prostu przykładami na banalne tezy stawiane przez autorów filmu. Bo (wybacz że się powtórzę, ale tak uważam) ten film po prostu karmi widza banałami. Przemiana każdego z bohaterów jest wzięta z sufitu i ma obrazować to, że nikogo nie należy oceniać po pozorach, że nie należy się uprzedzać i zamykać na innych i takie tam pitu-pitu... Sorry, ale takich "mądrości" nie jestem w stanie kupić.

Ten film nie musiał być zły, gdyby jego przekaz jakoś mocniej uderzał, poruszał w oglądającym jakąś strunę. A tu nic. Cały film jest sklecony pod z góry przyjętą tezę i próżno szukać w nim elementów, które jakoś by na widza oddziaływały, wciągały w tą opowieść, pozwalały się identyfikować z jej bohaterami etc. Samo zgrabne przeplatanie wątków to za mało. Pytałaś o to, więc podam ci przykład filmu traktującego o podobnej tematyce (może nie dokładnie o to samo w nim chodzi, ale gdzieś tam o te same problemy zahacza), a mianowicie "American History X". Od razu zastrzegam, że ten film też nie jest doskonały, też ma pewne niedociągnięcia, ale tam - w przeciwieństwie do "Crash" - ten prosty przekaz potrafił dotrzeć do mnie z ogromną siłą. Są tam momenty, które naprawdę mogą poruszyć, wstrząsnąć i w ten sposób najlepiej - bo poprzez emocje - coś ważnego powiedzieć. Poza tym wszelkie psychologiczne uproszczenia tuszuje tam genialna gra aktorska, czego o "Crash" i jego drętwym aktorstwie niestety nie można powiedzieć.

Twoje pytanie o czym powinien być film, by czymś mnie zaskoczył i nie był mdły i nudny, jest co najmniej dziwne... Może być o czymkolwiek, nie ma jednego tematu, który jest ciekawy. Chodzi o to, jak twórcy się do tego zabiorą.

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Dwight 2, dziękuję zatem za bardzo wyczerpującą odpowiedź :) Teraz mam się do czego odnieść i jestem w zupełności usatysfakcjonowana Twoją odpowiedzią.

Jestem tym bardziej zadowolona, gdyż Twoje argumenty przemawiają i przemawiały już wcześniej też do mnie. Swoją wypowiedzią ani nie chciałam zaznaczyć, że nie potrafię zaakceptować faktu, że innym się ten film mógł nie podobać, ani kogokolwiek obrazić, po prostu lubię konkrety, bo na nich powinna opierać się dyskusja.

Prawdą jest, że w zasadzie do tej pory wymieniałam same zalety tego filmu. Nie oceniłam go jednak na maksymalną ilość punktów, gdyż odnalazłam też wady. Fakt, że zalety przeważyły nad wadami sprawił, że postawiłam ten film w lepszym świetle. Muszę jednak napisać, że zgadzam się z niektórymi Twoimi argumentami przeciw.

Zbyt wiele wątków mi zupełnie w tym filmie nie przeszkadzało. Prawda jest jednak taka, że niektóre z nich są po prostu słabe, np. przez słabą grę aktorską (jaką reprezentuje chociażby Sandra Bullock). Co do przerysowanych postaci - owszem, bohaterowie nie byli przedstawiani tu jako zwykli ludzie, których spotyka się na co dzień na ulicy. Mieli na pewno sprawiać takie wrażenie, ale w niektórych momentach rzeczywiście ich, jak to Ty nazywasz, "przemiana wzięta z sufitu" jest co najmniej irytująca, a jeszcze bardziej tzw. zamiana ról - zły staje się dobrym, a dotychczas dobry staje się tym złym (szczególnie to widać w wątku policjantów).

Teza tego filmu, która pokazuje, że nie należy nikogo oceniać po pozorach i ulegać stereotypom według mnie wcale nie jest tu czymś banalnym. Tak naprawdę każdy film można sprowadzić do takich prostych stwierdzeń czy podsumowań. Ten film miał opowiadać o uprzedzeniach, o stereotypach, o problemach oceny ludzi po pozorach - i tego dokonał. Pokazał to wręcz dobitnie, jak to się może kończyć. I twórcy wykazali się niezłymi pomysłami na pokazanie tak rzekomo banalnych tematów. Nie ukazali ich jednopłaszczyznowo, lecz na kilka różnych sposobów. To mi się podobało.

To, co mnie najbardziej urzekło, to kilka bardzo dobrych pomysłów na poszczególne sceny, ich rozwiązanie, a także montaż i muzyka. Doceniłam to, że ten film nie był prostą historyjką o przemianie bohatera, ale próbował pokazać coś więcej - złożoność tego procesu, przyczyny, skutki myślenia i działania w określony sposób. A realizacja, czyli wspomniany montaż, muzyka czy zdjęcia podkreśliły tą wyjątkowość i zatuszowały tych kilka niedociągnięć, jakimi są niektórzy bohaterowie, niektóre wątki albo gra aktorska. I od początku byłam świadoma zarówno tych zalet jak i niedociągnięć.

Być może nie oglądałam zbyt wielu filmów o podobnej tematyce, z chęcią skorzystam z Twojej rekomendacji i postaram się w najbliższej przyszłości obejrzeć "American History X" (choć nie słyszałam o tym filmie i nie wiem jeszcze, jak go zdobędę). Nie kwestionuję także Twojego wyboru co do najlepszego filmu - mi osobiście nie zależy na Oscarach, choć czasami idę się nimi sugeruję w wyborze filmu. "Tajemnica Brokeback Mountain", więc na ten temat też się nie wypowiem.

Dziękuję za szybką i staranną odpowiedź, taki tor dyskusji znacznie bardziej mi odpowiada. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
Courty

Przy "Tajemnicy Brokeback Mountain" chodziło mi o to, że nie oglądałam, więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć :)

ocenił(a) film na 4
Courty

Cieszę się więc, że do czegoś dochodzimy :)

Jeśli mowa o tym, co oboje uważamy za wadę tego filmu, to dla mnie ona po prostu ma decydujące znaczenie. Brak wiarygodności, psychologiczne uproszczenia, dyskwalifikują w moich oczach ten film, bo nie pozwalają "kupić" opowiedzianej historii. Zwłaszcza, jeśli chodzi o wspomniany przez ciebie wątek policjantów, ale także dwóch murzyńskich przestępców i nagłej przemiany jednego z nich oraz strasznie biedny wątek Bullock.

Zgadzam się, że pomysł na ukazania tego problemu sam w sobie jest dobry i choć taka kompozycja przeplatania wątków nie jest niczym nowym, to w tej opowieści mogła się fajnie sprawdzić, bo twórcy faktycznie mieli ambicje pokazać to zagadnienie od wielu różnych stron. Ale właśnie - mogło tak się stać, ale niestety film położył brak autentyzmu i schematyczność. Także lekko przesłodzone zakończenie brzmiało mi fałszywie. Wprawdzie nie wszystkie wątki kończą się dobrze, ale szczególnie zapadły mi w pamięć właśnie te irytujące happy-endy.

Jeśli chodzi o przesłanie, to niestety określenie "banalne" wydaje mi się tu najbardziej adekwatne, bo brzmi ono (to przesłanie) strasznie łopatologicznie i politycznie poprawnie. A ja nie lubię politycznej poprawności.

Doceniam wszakże stronę techniczną i dobre wykonanie, o których już wcześniej pisałem, tyle że dla mnie to zdecydowanie za mało.

Jeśli chodzi o "American History X" (znane może bardziej jako "Więzień nienawiści"), to do tej pory dość trudno było go zdobyć, z tego co się orientuję, choć był parę razy w telewizji. Ale ponoć 18 lutego ma pojawić się wreszcie na DVD. Szczerze polecam ci ten film.

I na koniec słówko o tych nieszczęsnych Oscarach. Interesuje się nimi ze względu na ich znaczenie. Mimo podupadającej reputacji, wciąż są to najważniejsze filmowe nagrody. Dlatego oglądam rozdania i zwykle mam przy tym swoich faworytów. I wyjątkowo mnie wkurzyła gala owego pamiętnego roku, bo to był naprawdę bardzo dobry rok dla kina. Wszystkie nominowane w głównej kategorii filmy były znakomite (podobnie zresztą jak kilka innych, które nawet nie załapały się na najważniejszą nominację), a "Brokeback Mountain" to chyba ostatnie arcydzieło, jakie do tej pory powstało w kinie, a przynajmniej ostatnie, jakie ja widziałem. Więc było z czego wybierać. I szkoda, że Akademia nie potrafiła należycie docenić tych wartościowych dzieł, tylko wygrał film co najwyżej przeciętny, a w moim prywatnym odczuciu wręcz słaby. No ale mniejsza z tym.
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9
jska

To ciekawe co ma głębsze przemyślenia? Może "głupi i głupszy"... Film świetnie porusza problem rasizmu w USA. Jak dla mnie nie jest on patetyczny. Nigdy nie spotkałam się z tak świetnie wytworzonym klimacie jak w tym filmie. Gorąco go polecam.

ocenił(a) film na 4
claudia_90

Heh, kolejny psuedo-inteligentny argument w stylu "jak ci się nie podobało, to pewnie wolisz... (tutaj wpisać nazwę dowolnego debilnego filmu)". Daj sobie spokój, bo sama się w ten sposób ośmieszasz. Nikt oprócz ciebie nawet nie wspomniał o "Głupim i głupszym", więc to chyba raczej z tobą coś jest nie tak, skoro ci się ten film skojarzył, nie wiedzieć czemu.
Abstrahując jednak od tej nieudolnej próby zabłyśnięcia, wyjaśnij mi dlaczego uważasz, że ten film "świetnie porusza problem rasizmu w USA"? Co w tym "poruszeniu problemu rasizmu" jest takiego świetnego? Bo mam wrażenie, że niektórym wystarczy, że film w ogóle podejmie jakiś temat, by można go było za to wychwalać...

jska

ostatniej nocy mialem przyjemnosc obejrzec Crash na maratonie oskarowym. mimo ze tuz wczesniej pokazywany byl Dark Knight a chwile pozniej wielki zwyciezca tegorocznych oskarow Slumdog, Crash bronil sie znakomicie. Przesada byloby stwierdzenie ze to arcydzielo, ale calkiem przyzwoity, dobrze zmontowany film z waznym ale czasami niezbyt delikatnie przedstawionym przeslaniem. film wart poleceni.

geraldriv

zgodze sie z toba, ze przeslanie wlazi w oczy, ale moze tak ma byc. Sa takie filmy, ktore chcac byc zbyt dalikatne, nie wiadomo o co im chodzi, a to dla mnie bez sensu, bo jesli juz wklejasz przeslanie, to dobrze, zeby bylo czytelne jednak polaczone z wiarygodnoscia, i tak jest wedlug mnie w Crash.

jska

Proponuje zwrocic uwage na smaczki: w jaki sposob Terrence Howard ze lzami w oczach wypowiada kwestie "You want sumthin' from me? 'coz I'm, right here" albo slynne "Hands in plain sight, step outta vehicle!". Jest tego mnostwo: Beverly Todd odzyskujaca nagle pelnie swiadomosci mowiac "Ty go zabiles", cala akcja z ojcem Matta Dillona (piekna scena podczas "In the deep" Bird York) - ten film jest zbiorem naprawde wzruszajacych scen.

ocenił(a) film na 9
malin2k2

Film opowiada o gniewie który mieszka w wielkim mieście realizując się w ludziach podczas stresowych sytuacji. Po prostu film o metropolii.W dodatku świetnie zrobiony.Jest sporo wzruszających scen, kilka świetnie magicznych( ubranie dziecka w płaszcz kuloodporny i potem jak dziewczynka "ochrania" ojca płaszczem), pare zabawnych ( "masz tu 40 dolców i kup każdemu zupke chińską" XD XD ).
Film jest jak najbardziej prawdziwy a przez to świetny 9/10

oczywiście na plan pierwszy wysuwa się problem dyskryminacji rasowej dość mocno zarysowany prawie w każdej sytuacji.
Film jest dodatkowo bogaty w warstwie scenariuszowej.Mamy świetny przestrzał przez wszystkie grupy społeczne i interakcje między nimi.coś niesamowitego że zostało to tak sprawnie ukazane.
Film skojarzył mi się od razu z "Magnolią" gdzie poruszony jest podobny problem w podobny sposób :wielowątkowe ukazanie miasta z różnych perspektyw.


Porusze jeszcze scene zatrzymania reżysera z żoną przez Dillona.
Widać wyrażnie że pała niechęcią do czarnoskórego obywatela. pragnie go upokorzyć w granicach przysługującej mu władzy.Dochodze do wniosku, że motywem jego postępowania była chęć odegrania się na czarnoskórym za nieżyczliwość i brak serca ze strony telefonistki murzynki ze szpitala.
Co o tym myślicie?

ocenił(a) film na 4
None200

Myślę, że ogólnie jest "świetnie"...

None200

z tego co tu napisales wnioskuje, ze masz moze 15/16 lat, twoje podejrzenia co do Dillona sa jaknajbardziej trafne i nie ma sie co czaic ;)

univer

Witam. Właśnie jestem świeżo po obejrzeniu tego filmu. Moja ocena 9/10.
Film ten należy rozpatrywać w zupełnie innych kategoriach i widzę iż nie do końca zrozumiany został przez niektórych. Od razu widać iż nikt z Was nie miał "przyjemności" przebywania w Stanach. Niestety film ten ukazuje prawdę o której się głośno nie mówi. Tam rasizm występuje nadal w dość znacznym stopniu. Może nie jest to samo co w połowie zeszłego wieku, ale mimo wszystko nadal występuje. Aby nie przedłużać - przełóżcie sobie realia z Stanów do naszego kraju. Zamieńcie Murzyna na Żyda, Latynosa na Ruska, Żółtego na Cygana a wszystko się wyjaśni.
Ja mimo że nie uważam się za rasistę, to jednak mimo wszystko nie pałam miłością do w/w nacji i trudno mi powiedzieć jak bym się zachował będąc na miejscu Sandry Bullock. Dam mi to może teraz do myślenia.

ocenił(a) film na 4
AbeTome

Wow, dzięki, że odkryłeś przed nami głębię tego filmu... Naprawdę, gdyby nie twoja wnikliwa analiza, nie potrafiłbym jej dostrzec, no ale ja nie "przebywałem w Stanach"...

ocenił(a) film na 3
AbeTome

Ha, no właśnie. Oglądając ten film wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: "O czym on właściwie jest?". Niestety twórcy nie zawarli zbyt wielu wskazówek interpretacyjnych, więc po projekcji zostałem sam ze swoją niewiedzą. Postanowiłem jednak nie przyznawać się do niemożności dotarcia do głęboko ukrytego sensu i po prostu udawać, że mi się nie spodobał. Aż tu nagle, w końcu pojawił się ktoś, kto poznał "kontekst" i zdradził go taki ciemniakom jak ja. Kruca bomba- rasizm?! W życiu bym nie pomyślał...

jska

chłopie, to ja ci współczuję... sens filmu był bardzo jasny... że nie zoruzmiałeś to już świadczy o tobie... przykro mi... może bym wybaczył ze względu na wiek... ile masz lat???