Na początek pytanie, czy ktokolwiek miał okazję oglądać "Miasto gniewu" z towarzyszącymi mu salwami śmiechu podczas seansu? Pytam, ponieważ mi się to dzisiaj zdarzyło i zastanawiam się czy był to odosobniony przypadek. Mam nadzieję, że tak.
Nie przypominam sobie, żebym oglądał kiedykolwiek w kinie jakąś komedię, na której ludzie by się tak śmiali. Miałem ochotę wstać i zacząć strzelać.
Nie jestem w stanie zrozumieć jakim brakiem jakiejkolwiek empatii, brakiem jakichkolwiek uczuć trzeba się wykazać, żeby śmiać się podczas sceny, kiedy okazuje się, że w ciężarówce, która kradnie Ludacris są uwięzieni w klatce ludzie... Nie mam pojęcia...
seans na ktorym ja bylem odbyl sie raczej w spokoju, ale wyobrazam sobie, ze nietrudno znalezc grupe inteligentniejszych widzow, ktorzy na taki stek bzdur jaki zaoferowali nam tworcy, zareaguja po prostu smiechem. Crash to typowa amerykanska produkcja z przeslaniem, za wszelka cene chce nas edukowac, a to zawyczaj nie poplaca. w filmie po prostu jest wszystko, a dodatkowo wymusza emocje w skrajnie prymitywny sposob (motyw z dziewczynka : bardzo to ladne, ale litosci - pretensjonalne i przewidywalne na maksa! dodatkowo patetyczna muzyka w niektorych momentach , ehhh..) osobiscie podobala mi sie pierwsza i ostatnia scena filmu oraz zaskakujacy moment z Ryanem Phillipem (nie pisze zeby nie psuc efektu tym ktorzy nie widzieli) - to jedyna scena ktora poglebia temat rasizmu i nie uderza nas w glowe tanimi schematami : wreszcie pokazane sa prawdziwe ofiary szerzacej sie paniki, na dodatek ofiary najmniej zawinione.. na koniec napisze tylko ze mimo wszystko uwazam ze film jest pewniakiem oskarowym ;)