PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107996}
7,6 150 998
ocen
7,6 10 1 150998
6,7 33
oceny krytyków
Miasto gniewu
powrót do forum filmu Miasto gniewu

Nie kupuję tego.

ocenił(a) film na 5

Nie będę się pastwić nad "Miastem gniewu", bo są gusta i guściki, ale w mojej opinii ten film jest po prostu słaby. Dużo rzeczy kuleje, a najbardziej - scenariusz. Żaden z bohaterów nie był dla mnie wiarygodny, bo przedstawionych historii było tak wiele, że żaden wątek nie został opowiedziany wyczerpująco. W rezultacie mamy chaos i mało wiarygodne postaci. A przecież można prowadzić równolegle odrębne historie i to w sposób kreatywny, sensowny i inteligentny - patrz: niedoścignione "21 gramów", równie dobre "Requiem dla snu", a nawet "To właśnie miłość". Tu, w mojej opinii, wszystko zgrzyta.

Mocne akcenty w "Mieście gniewu" są dwa: historia z "pelerynką" i ostatnia scena Ryana Phillippe i brata Dona Cheadle. Cała reszta to zlepek przypadkowych obrazów. Scena z Sandrą Bullock, która tuli latynoską pomoc jest wyjątkowo tania, a Thandie Newton w mającym zaraz wybuchnać aucie, odrzucająca pomoc Matta Dillona, jest tak sztuczna, że bardziej nie można. Oczywiście szanuję prawo innych widzów do oceny odmiennej od mojej, ale po prostu nie rozumiem co w tym filmie wzrusza, wstrząsa czy daje do myślenia. Jest poprawny. Nic więcej.

Wprawdzie Oscary już dawno nie są punktem odniesienia, ale nagradzając "Miasto gniewu" kosztem tylu znakomitych filmów Akademia odddała hołd raczej politycznej poprawności, a nie wartościowemu obrazowi. To był dobry rok w kinie, ale statuetka za "Najlepszy film" to wielka pomyłka.

ocenił(a) film na 5
asanisimasa

W 100% się zgadzam z tą opinią... Max 5-6/10...

ocenił(a) film na 5
asanisimasa

Jak najbardziej jestem za. Patrząc na ocenę, byłam pewna, że będzie to coś dobrego. Tak naprawdę film okazał się strzępkami historii które nic nie wnoszą.

ocenił(a) film na 8
nikalemony

Jak ktoś jest płytki niczym wyschnięty basen, to mu te historie nic nie wnoszą...
Dziwne, że taki prymityw w ogóle umie obsługiwać komputer. A przepraszam. Kobieta.
Kobieta pozbawiona empatii. Ciekawe.
Ale przynajmniej wiem, dlaczego jakoś obsługuje kompa. W końcu czasem trzeba spłodzić nic nie wnoszący tekst na FaceBooku czy Filmwebie...

ocenił(a) film na 5
yamata

Bardzo konstruktywna wypowiedź, gratuluję.

ocenił(a) film na 8
nikalemony

Nie masz czego. Jest podobnie konstruktywna jak twoja:
"Film okazał się strzępkami historii które nic nie wnoszą"...
I dlatego pewnie dostał Oscara za najlepszy film, scenariusz oryginalny i montaż...

Tak się członkom Akademii w głowach pomieszało, zachwycili się kolejny raz byle czym, czymś, czego polski prostaczek nawet kijem by nie tknął. "Historia Roja", "Mgła", "Pucz" to są filmy godne Oscara. Nie jakiś tam nędzny "Crash"!

Może miast bredzić o "braku konstruktywności" konstruktywne wypowiedzi zacznij montować sama. Bo na razie kiepsko ci to wychodzi...
Amen.

ocenił(a) film na 5
yamata

Amen.

ocenił(a) film na 8
asanisimasa

To akurat nie było do ciebie. Ty, zakładając wątek chociaż uzasadniłeś co ci nie pasowało. Nie chciało mi się z tobą polemizować, natomiast nie cierpię takich nic nie wnoszących komentarzy na zasadzie "zgadzam się", "historie nic nie wnoszą" etc. Dlatego też się do nich odniosłem... ;)

ocenił(a) film na 8
asanisimasa

Fakt. Wykazałeś "guścik".
I podpieranie się modnym "Requiem" wcale cię nie rehabilituje. Dwa, a nawet trzy zupełnie różne filmy, zupełnie o czym innym. Łączy je tylko to, że przewija się przez nie kilka mniej lub bardziej powiązanych wątków...

Nie pastw się. Obejrzyj jeszcze raz. Ze zrozumieniem... ;)

yamata

Nie uważasz, że każdy ma prawo wyrazić swoją opinię? @asanisimasa ma swoją, Ty masz swoją, ja również i każdy człowiek, który oglądał "Crash" także. Narzucanie komuś swojego zdania wcale nie prowadzi do tego, że Ci, którym się ten film nie podobał, nagle go pokochają. Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię o filmie na forum, a to, że komuś się nie podobał ten film wcale nie oznacza, że nie obejrzał go ze zrozumieniem.

ocenił(a) film na 8
Kasi_fw

Co za durne rozumowanie! Oczywiście że każdy ma prawo wyrazić swoją opinię, choćby krzywdzącą i najgłupszą na świecie. Na tym niestety polega współczesna demokracja...

Nic nikomu nie narzucam i szanuję cudze zdanie. Ale do cholery! Niech je chociaż umotywuje! Logicznie, spójnie i z sensem. A to przecież nie polega na rzucaniu publicznie podsumowań typu: "nie zrozumiałem", "nie podoba mi się i już", "film był do dupy, bo nie lubię tej zołzy, co grała główną rolę". Tego oczekujesz od krytyków? Nawet domorosłych? Każdy ma prawo nasrać w internecie, a ja mam się jeszcze z tego cieszyć, bo mamy demokrację, tak?

Nie oczekuję że ktoś nagle zmądrzeje czy ogarnie temat, który go przerasta. Nie oczekuję zachwytów tam, gdzie ktoś ich nie odczuł, bo może ma inną wrażliwość czy empatię. Ale wszystko można zweryfikować, a film chyba najszybciej. Jeśli się twierdzi że muzyka była zła, to chyba się da to usłyszeć? Jeśli oświetlenie, scenografia, gra aktorska były do dupy, to chyba widać? Co innego scenariusz, przemycone w nim idee a odbiór filmu i konfrontacja z oczekiwaniami widza. Tu właśnie można dyskutować. Ale w tej dyskusji operować na faktach, a nie urojeniach!

Rozumiem, że są na tym forum ludzie broniący takich "arcydzieł" jak "Historia Roja". Ale ten film nie dostał 3 nagród Akademii! Z czegoś to przecież wynika, a nagrody przyznają ludzie, których pojęcie o kinie jest daleko większe, niż większości tu dyskutujących...
Rozumiem że nie jest to też bezwzględny wyznacznik wartości filmu, bo wiele świetnych filmów czy wielu wspaniałych aktorów tej nagrody nie dostało. Nawet nie wiem, z jakim filmem "Crash" wygrał w konkretnej kategorii i czy rzeczywiście w stosunku do konkurencji był w tym miejscu lepszy. Nie wnikam aż tak bardzo. Coś jednak zdecydowało, że Akademii się spodobał.
Mnie też, całkiem niezależnie... ;)

To nie jest pierwszy lepszy filmik na YouTube, który każdy może sobie komentować. Żeby krytykować film nagrodzony Oscarem, trzeba mieć chyba jakieś podstawy i trochę wiedzy, a nie tylko tupet i właściwe wszystkim Polakom bezpodstawne przekonanie, że na wszystkim się znamy...

Tylko tyle...

P.S. Nie uważasz że jak ktoś zamieszcza publiczną krytykę, to się z publiczna krytyką musi liczyć? I mam prawo go krytykować (konstruktywnie, do momentu aż zacznie mnie wyzywać) ;),
bo takie właśnie są reguły demokracji? Czy jego zdanie liczy się bardziej niż moje, a jego publicznie głoszona recenzja nie jest formą narzucania swego zdania? No weź się zastanów...

yamata

O "Historii Roja" się nie wypowiadam, spuszczam na tę produkcję zasłonę milczenia, jeśli pozwolisz.

Uważam, że wszystko co napisałeś w swojej ostatniej wypowiedzi jest bardzo trafne i zgadzam się z większością. Mnie bardziej chodziło o to, że Twoja wcześniejsza wypowiedź odnoście rozumienia filmu była trochę... nieodpowiednia. Nie zrozum mnie źle, ja absolutnie nie mam zamiaru Cię obrażać, ani tym bardziej się z Tobą kłócić (kłótnie w internecie to najbardziej prymitywna forma sporu, jaka w ogóle istnieje). Bardziej chodziło mi o to, że zarzuciłeś komuś, że jeżeli nie podobał Mu się ten film, to znaczy że go nie rozumie, czyli trochę tak jakby był głupi. Przecież nie każdy musi odbierać konkretny film tak, jak Ty czy jak wspomniana przez Ciebie Akademia.
Absolutnie uważam, że każdy powinien umotywować dlaczego lubi bądź nie lubi danego filmu, a nie napisać "bo tak". Często spotykam się na Filmwebie, że ktoś wystawia ocenę 1, albo wylewa oceany jadu bo nie lubi aktora/aktorki, albo dlatego, że film jest o homoseksualistach itp. I to bardzo mnie mierzi, bo oznacza, że ta osoba ogląda filmy, żeby oglądać filmy, a nie po to, żeby one coś do Jego/ Jej życia wniosły. To świadczy o tej osobie, że z powódek osobistych nie jest w stanie docenić konceptu i całości danego filmu. Jednak nie zmienisz takich ludzi, choćbyś próbował. Każdy ma inną wrażliwość, a Polacy są na dodatek "mocno ekspresyjni w internecie", jeśli wiesz, co mam na myśli. To, że ktoś tam gdzieś wyżej napisał, że "Crash" jest beznadziejny, ale nie potrafi tego w żaden sposób uargumentować, to jest tylko i wyłącznie Jego sprawa. Jego i Jego ograniczonej perspektywy.

Osobiście uważam, że akurat w w 2006 roku w kategorii najlepszego filmu był przynajmniej jeden film lepszy od "Crash", ale jest to moja subiektywna opinia. Nie wylewam jednak pomyj na ten film na forum, bo moim zdaniem jest to nadal BARDZO DOBRY FILM, choć jedna nie najlepszy w stawce. Sam napisałeś, że "nie wiesz z jakim filmem "Crash" wygrał w konkretnej kategorii". Zachęcam Cię do obejrzenia pozostałych, bo naprawdę warto.
Ja więcej zastrzeżeń mogę mieć do "Zakochanego Szekspira", ale to nie forum tego filmu, a poza tym moje negatywne komentarze wyrażam w bezpośredniej rozmowie z drugim człowiekiem, a nie na internetowym forum. Nie jestem gimnazjalistką czy zdesperowaną "kurą domową" ;)

"Żeby krytykować film nagrodzony Oscarem, trzeba mieć chyba jakieś podstawy i trochę wiedzy, a nie tylko tupet i właściwe wszystkim Polakom bezpodstawne przekonanie, że na wszystkim się znamy..." bardzo dobrze to napisałeś. Choć może nie do końca jest to właściwe WSZYSTKIM Polakom, ale zdecydowanie dużej części Polaków.

P.S. Absolutnie uważam, że powinien się liczyć, a Ty masz prawo do wyrażania konstruktywnej krytyki. A jeżeli ktoś zaczyna wyzywać drugiego człowieka na forum internetowym to świadczy o Jego inteligencji, a raczej jej braku i o desperacji. Ja w takim wypadku odpuszczam dalszą polemikę, bo nie chcę się zniżać do poziomu dna morskiego. Jeszcze ktoś może źle zinterpretować moje wypowiedzi, a o to w internecie bardzo łatwo.
Co do demokracji, to w dzisiejszych czasach niestety jest ona zachwiana i jest z nią trochę tak, jak z interpretacją filmów. Każdy ma własną.
Myślę, że to jest pointa tej wymiany zdań. Jeżeli w jakiś sposób Cię uraziłam, to bardzo przepraszam. Życzę Ci więcej dobrych filmów ;)

ocenił(a) film na 8
Kasi_fw

Broń boże mnie nie uraziłaś! ;)
To chyba najsympatyczniejsza i najbardziej konstruktywna wymiana zdań, jaką odbyłem na Filmwebie. Coś, co można nazwać fajną, rzeczową dyskusją. I coś, co niestety w naszym internecie jest rzadkie jak skalny smok. Albo dziewica... ;)

Nie traktuję tego filmu jako jakiegoś Graala. Po prostu uważam, podobnie jak Ty, że to bardzo dobry film. Nie chciałem się zagłębiać w zaszłości roku 2006. Co wtedy było warte Oscara, a czego Akademia nie doceniła lub nawet nie wzięła pod uwagę. Szczególnie że interesuje ją głównie kinematografia własnego kraju.
Na pewno był jakiś wielki przegrany. A i to, niekoniecznie były najlepsze filmy roku. Ten, choćby i na Oscara zaraz nie zasłużył, to z pewnością nie jest to jednak film "słaby". Dlatego tak się zjeżyłem... ;)

Fajnie że dyskusja poszła w tą stronę, bo już się spodziewałem dalszej pyskówki. Ja w takich sytuacjach nie odpuszczam, choćby dlatego, żeby taki internetowy troll nie miał łatwego życia i satysfakcji z łatwego "zwycięstwa". Ale przede wszystkim wchodzę w takie spory ze względu na jakąś obiektywną prawdę i chęć pokazania ewentualnym czytelnikom, że nie sami kretyni mieszkają w naszym pięknym kraju. Nie chodzi w tej chwili o ten konkretny wpis, ale choćby o zwykłe komentarze choćby na "gazeta.pl" czy Onecie. Gdzie zezwierzęcenie komentujących zeszło do poziomu w którym człowiek musi zareagować dla kontrastu. Wielkich nadziei sobie nie robię, ale dobrze czasem zaznaczyć w dyskusji, że Polska jeszcze nie składa się w 100% z fundamentalistów religijnych, faszyzujących pseudopatriotów, genetycznych antysemitów, homofobów, wielbicieli teorii spiskowych, "zamachów", antyszczepionkowców, kreacjonistów, zwolenników płaskiej Ziemi i naszej nieobecności na Księżycu. Listę można dowolnie uzupełniać, doliczając pochopnie oceniających filmy, które na to nie zasługują... ;)
Amen.

Dzięki za ten tekst, trochę przywrócił mi wiarę w ludzi, w dodatku umiejących napisać poprawnie więcej niż dwa okrągłe zdania w języku ojczystym. To już niestety trąca zdychającym dinozaurem (bez obrazy) ;)

Właśnie oglądam sobie trajlery na ten rok i zapowiada się to całkiem fajnie, wliczając rozrywkowe kino z Dwayne Johnsonem, słodkie, efektowne głupotki z Vinem Dieslem czy spektakularne, choć niewiele mądrzejsze kino akcji z nieśmiertelnym Tomem Cruisem. Acz najbardziej mnie zaprząta, jak sobie Ridley Scott poradzi z tematem nowego Aliena. Boję się że tego nie dźwignie, choć nadzieja umiera ponoć ostatnia. A "Marsjanin" nie był taki najgorszy... ;)

Także dobrych filmów nam nie zabraknie, zresztą zawsze można z nadzieją patrzeć na Wschód. I to nie tylko ten Daleki... ;)

Dzięki za życzenia i życzę tego samego, w doborowym towarzystwie. Lub jeśli wolisz kontemplować je sama, choć w towarzystwie kota i dobrego wina. Oraz dobrego sprzętu, co to nie obraża oczu i nie rani uszu...

3-maj się!

ocenił(a) film na 8
yamata

"Dziwne, że taki prymityw w ogóle umie obsługiwać komputer. A przepraszam. Kobieta."
+ sugerowanie, że jest "płytka jak wyschnięty basen".
No rzeczywiście, bardzo konstruktywnie tę panią skrytykowałeś, nie ma co.

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Kulturalne wyrażenie opinii, jakkolwiek słabo uzasadnionej, przyrównujesz do "srania w internecie" - jak nazwać więc zacytowaną przeze mnie wypowiedź?
Narzekasz później na poziom dyskusji na Onecie czy podobnych portalach samemu operując wyrażeniami na takim samym poziomie.
Gratuluję hipokryzji.

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Tak, przyrównuję. Takie kretyńskie wypowiedzi, jakkolwiek nie byłyby kulturalne, tylko internet zaśmiecają. Nic do niego nie wnoszą, poza bezsensownym ciągiem znaków. To ma dokładnie taką wartość, jak porada do problemu:
Windows wyświetlił błąd typu BSOD. Czym to może być spowodowane? Sztandarowa odpowiedź: Na pewno masz wirusa, sformatuj dysk, postaw sobie nowy system...
Nie wiem jak ty, ale ja mam w takiej chwili chęć mordować!

Jeżeli się czegoś nie wie, to się po prostu nie pisze. Milczenie złotem i takie tam...

Moja krytyka jest uzasadniona i uderza w takich właśnie "doradców". Film jest zły, bo mi się nie podobał. Albo: "Jest ciągiem nic nie wnoszących scen"... Poważnie? Nic nie wnoszących? Tym bardziej ze cały tan film zbudowany jest właśnie na powiązaniach między tymi scenami? Rozumiem że reżyser tak sobie bez sensu według tej pani namotał wątków, których potem nijak nie potrafił połączyć, które wzajemnie na siebie nie wpływały i w końcu nic z tego nie wynikło?

To może oglądaliśmy dwa różne filmy, co? Albo ktoś tutaj jest po prostu głupi. Ewentualnie, jak chcesz grzeczniej, po prostu do tego filmu nie dorósł. Co jest szczególnie tragiczne w kontekście tego, ze zrozumieli go nawet ci (ponoć znacznie od nas głupsi), Amerykanie...

Hipokryzja? Coś ci się nie pomyliło? W którym miejscu?

To że stosuję ostre słowa wobec ignorancji i głupoty to już mój wybór i moja sprawa. Nie muszę być politycznie poprawny wobec kogoś, kto na to nie zasługuje. Jakkolwiek bym jednak nie pyskował i nie bluźnił, to zwykłem swoje wypowiedzi uzasadniać. Nie czepiam się bezzasadnie i nie oskarżam o coś, co nie miało miejsca!

Normalny na umyśle człowiek, oceniając cokolwiek, uzasadnia. Najlepiej logicznie i z sensem, choć może też być emocjonalnie. Ale chociaż jakaś próba konstruktywnej krytyki. A nie słynne "nie bo nie". Tylko tyle i aż tyle...

W sumie pisanie takie jak twoje też zupełnie nic do wątku nie wnosi. Taki sobie off-topic, który na moderowanym forum dawno by już poleciał... ;)

ocenił(a) film na 8
yamata

Wskazałem twoją hipokryzję zupełnie wyraźnie, jeśli tego nie widzisz, przeczytaj mój post ponownie. Podpowiedź: drugi akapit.
Wyzwanie ludzi od prymitywów nie jest uzasadnioną krytyką, ale zwyczajnym chamstwem. I nie, nie jest to twoja sprawa, ponieważ robisz to publicznie, więc każdy to widzi i każdy ma prawo się do tego odnieść.
Nie musisz być "politycznie poprawny wobec kogoś, kto na to nie zasługuje" (zazdroszczę umiejętności oceniania ludzi po jednym zdaniu, sam tak nie potrafię). Zachowywanie się jak prostak nie jest nielegalne, świadczy tylko o twoim poziomie i razi ludzi, którzy chamstwa nie lubią.
Wskaż mi proszę uzasadnienie w wypowiedzi o której rozmawiamy.
Tak, mój post to off-top. Tak jak i twój, ten, do którego się odniosłem. Do tematu nie wnosi absolutnie nic, jest tylko bezpodstawnym, agresywnym atakiem na drugiego użytkownika. Ale to akurat niezbyt mnie zraziło, na filmwebie i tak jest tego od cholery. Zareagowałem, bo uderzyła mnie twoja hipokryzja.
Jesteś dokładnie jak ci ludzie z gazety, czy Onetu, gdzie każdy uważa, że to obelgi tych drugich są prostackie. Oni mogą obrażać kogo zapragnął, bo przecież "mają rację". Przynajmniej ich zdaniem.

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Jezu, nie mądruj się już, bo to śmieszne. Nie mogłeś jasno wskazać mojej "hipokryzji" bo nie wiesz, co to słowo w ogóle oznacza. Tyczy moralności, a ja nie złamałem tu żadnych zasad moralnych. Jeszcze nie słyszałem o "moralnym pisaniu i wypowiadaniu się". Prędzej już o prowadzeniu... ;)
W dodatku ja piszę jak jest. Niczego fałszywie nie udaję i nie próbuję osiągnąć w ten sposób żadnych korzyści. Do hipokryty mi daleko. Zalecam chociaż Wikipedię, przed rozpoczęciem wykładu...

Czytam ze zrozumieniem, także twoje teksty. Problem polega na tym, że każesz mi się odnieść do sformułowania, które zupełnie bez sensu, wyjąłeś z kontekstu (to o "sraniu", żeby nie było wątpliwości). Ba, każesz mi za nie przepraszać, choć tyczy ogólnej sytuacji w internecie, i do nikogo tutaj personalnie nie jest skierowane! Nie rozumiem takiej ekwilibrystyki umysłowej, naprawdę mnie to przerasta... ;)

Nie twierdzę bynajmniej że nie jestem chamski. To rzeczywiście mogłoby trącać obłudą... ;)
Jestem chamski wobec chamstwa. I to nie musi być chamstwo językowe a taka właśnie niechlujność wypowiedzi, wynikająca z głupoty lub braku szacunku tak do twórców, jak i czytających. Dziwne, że ty jakoś tego nie dostrzegasz?

Nie bronię ci komentowania mego chamstwa ani odnoszenia się do mnie w ten sam sposób, bo to podstawa demokracji i wolności wypowiedzi. Problem polega na tym, by tego nie robić bez sensu i dla sportu. A twój problem dodatkowo polega na tym, że zupełnie z dupy, uwiesiłeś się akurat na mnie, a nie na jakimś trollu, który pewnie sobie swobodnie poczyna choćby w którymś z wątków pod tym filmem. O bardziej kontrowersyjnych produkcjach nie wspominając. Polecam "Historię Roja"... ;)

"Zazdroszczę umiejętności oceniania ludzi po jednym zdaniu, sam tak nie potrafię..." Nic straconego, może się jeszcze nauczysz. Tak, można człowieka ocenić po jednym zdaniu. Wystarczy popatrzeć na kilku naszych polityków z Macierewiczem, Błaszczakiem i Waszczykowskim na czele.
Jeśli tego nie potrafisz, i dalej łykasz bezkrytycznie ich bajeczki, szczerze współczuję... Może następny urlop spędzisz na San Escobar?

Jak ktoś widzi obraz Kandinskiego czy Nikifora i mówi że to bohomaz, nie mam pretensji. Nie każdy musi być na tyle otrzaskany w sztuce, by wiedzieć co to ekspresjonizm, abstrakcjonizm czy prymitywizm. Rozumiem reakcję emocjonalną i naturalną, wynikającą ze skądinąd słusznego założenia, że: "co to za sztuka, którą sam mógłbym stworzyć"?
Ale jak ktoś tak reaguje na dzieło Siudmaka czy (pojedźmy banałem) Da Vinci, to ma problem z odbiorem sztuki i wrażliwością. A takie problemy cechują jednostki prymitywne i ograniczone. I nazywanie tego po imieniu nie jest żadną obrazą!

Jeżeli ktoś scen tego filmu nie jest w stanie połączyć w sensowną całość, to powinien pozostać przy ofercie Cartoon Network. Choć z drugiej strony taki "Chojrak tchórzliwy pies" mógłby go przerosnąć o tysiąclecia... ;)

Widzisz już to "uzasadnienie" w wypowiedzi?

Akurat o moim poziomie świadczy moje pisanie. Którego się nie wstydzę, bo i nie ma czego. O poziomie mojego przedmówcy świadczy zaś idiotyczne, niczym nie umotywowane stwierdzenie, krzywdzące film w takim stopniu, jak splunięcie na Monę Lisę...

Ty jednak też waść chyba zbyt bystry nie jesteś, a przynajmniej masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Świadczą o tym jakieś durne twierdzenia, typu: "jest tylko bezpodstawnym, agresywnym atakiem na drugiego użytkownika". Pieprzysz waćpan jak niezdrowa dupa! Jest jak najbardziej uzasadnionym atakiem na durnia, który sra sobie bezkarnie na czyjąś pracę. A mnie boli, ze to muszę czytać. Może ciebie nie, może wolisz takie kretyńskie wpisy. Mam to w dupie i lata mi to koło pióra. Ale nie będziesz mnie nazywał hipokrytą, szczególnie że nie ogarniasz tego pojęcia. Wróć lepiej do szkoły i przytakuj nauczycielowi. Daleko zajdziesz, karierę zrobisz. Może już zrobiłeś. Ale intelektualistą z takim podejściem raczej już nie będziesz, wybacz.

Za to będziesz bardzo kulturalny. Poprawności politycznej mamy równie dużo jak wspomnianego przez ciebie chamstwa. Szczególnie na portalach wzajemnej adoracji, gdzie każdy tylko przytakuje drugiemu. Bardzo to rozwija konwersację, prawie jak w rządzie Beaty Szydło. Będziesz miał przeto kulturalną dyskusję o niczym, takiej widać potrzebujesz do szczęścia...

I ostatni, całkowicie nietrafiony przytyk. Piszę zarówno na gazeta.pl jak i onet.pl. Zwykle w skrajnych przypadkach raniących oczy i obrażających rozum. Ale nawet takiemu jednemu z drugim idiocie i trollowi, staram się zawsze łopatologicznie tłumaczyć, dlaczego jednak ludzie stanęli na Księżycu itp. Podobnie tobie i tej pani mogę wytłumaczyć, dlaczego film pod którym rozwinęła się ta dyskusja, jest jednak co najmniej dobry. Może to nie jest film godny Oscara, może to nie jest film wybitny. Ale z całą pewnością nie jest to "film (który) okazał się strzępkami historii które nic nie wnoszą". Czaisz różnicę między taką ofertą a przerzucaniem się obelgami na wyżej wymienionych portalach? Czy też cię to intelektualnie przerasta?

Może jeszcze mi powiesz, dlaczego to niby ty masz rację, a ja jej nie mam i w którym miejscu? Dlatego może że ty nieproszony wcinasz się w czyjaś dyskusję, bo cię serduszko boli od patrzenia na chamski język, jakim się posługuję i nie możesz ścierpieć niedoli poniewieranej białogłowy? I nic poza tym? Posuwasz ją czy jak? Obrońca się znalazł! Święty Jerzy walczący ze smokiem!

Szkoda że nie walczysz tak w temacie tego splugawionego wątku...

Jakbyś gadał na temat, to moglibyśmy sobie przyjemnie pokonwersować. To jest możliwe, zapewniam. Wystarczy sobie przeczytać moją dyskusję z pewną bardzo kulturalną kobietą, nieco powyżej. Różnica polega na tym, że Ona nie czyni mi absurdalnych zarzutów i odnosi się do sedna. Amen.




ocenił(a) film na 8
yamata

Oczywiście, że można się moralnie/niemoralne wypowiadać. Wypowiedź to m.in. sposób na prezentację swojej postawy, poglądów, osobowości, zgadzasz się? A moralność to m.in. zbiór zasad dotyczących zachowania, które wynikają z twoich poglądów czy filozofii życiowej. I twoje wypowiedzi mogą się z tymi zasadami kłócić.
Napisałeś: "Nie chodzi w tej chwili o ten konkretny wpis, ale choćby o zwykłe komentarze choćby na "gazeta.pl" czy Onecie. Gdzie zezwierzęcenie komentujących zeszło do poziomu w którym człowiek musi zareagować dla kontrastu." Ta wypowiedź jasno wskazuje, że takich wypowiedzi nie tolerujesz. To że ich nie tolerujesz i powód dla którego ich nie tolerujesz, to pogląd, opinia. Fakt, że ich nie tolerujesz, to zasada moralna, która z tego poglądu wynika. W tym miejscu wchodzi moralność. Jednak sam stosujesz wypowiedzi na takim samym poziomie, pełne tanich obelg, wyzwisk itp. tyle że napisanych poprawnym językiem, co na wspomnianych portalach zdarza się rzadko (ale jednak). Tak więc zachowanie, które prezentujesz w tym wątku, wcześniej wobec tamtej użytkowniczki i teraz wobec mnie, kłóci się z głoszonym przez ciebie sprzeciwem wobec zezwierzęcenia w wypowiedziach. A jeśli głosisz pewne zasady moralne (bo jeśli twoim zdaniem należy coś robić - czyt. reagować - wynika to z twojej moralności) a twoje własne zachowanie im przeczy, jest to hipokryzja. I tak twierdzi również wikipedia do której mnie wysłałeś. Wierzę, że naprawdę jesteś inteligentną osobą i nie widzisz tego tylko dlatego, że nie chcesz.
Napisałeś też, że masz prawo krytykować cudzą krytykę ("konstruktywnie, dopóki nie zacznie cię wyzywać"). To, że uważasz, że masz takie prawo, wynika z przyjętych przez ciebie zasad moralnych (to że twoim zdaniem coś możesz/powinieneś to właśnie one). Tylko że to co napisałeś, kłóci się z twoim zachowaniem: tamta kobieta nie posłała w twoją stronę żadnych wyzwisk, ty zaś od razu nawyzywałeś ją od prymitywów plus kilka innych obraźliwych określeń. Nie było w tym cienia konstruktywnej krytyki. To również przykład hipokryzji.

Fragment o sraniu w internecie nie jest wyjęty z kontekstu. "Sraniem w internecie" nazywasz pustą krytykę bez żadnych argumentów. Z innych twoich wypowiedzi jasno wynika, że za taką uważasz wypowiedź tamtej użytkowniczki. Więc choć ten tekst rzeczywiście nie odnosi się do nikogo bezpośrednio, wyraźnie do niej nawiązuje.

Nigdzie nie każę ci nikogo przepraszać. Nie mogę nic ci kazać.

"Nie twierdzę bynajmniej że nie jestem chamski. To rzeczywiście mogłoby trącać obłudą... ;)" - Zawsze coś.

Po co mam czepiać się trolli, skoro oni na to właśnie liczą? Skomentowałem twoją wypowiedź, bo akurat ją przeczytałem i akurat do niej chciałem się odnieść. Jestem pewien, że kiedy ty komentujesz cudze posty to nie jest "bez sensu i dla sportu".

Nie chcę uczyć się oceniania ludzi po jednym zdaniu, bo staram się być sprawiedliwym człowiekiem. Założenie znikąd, że jestem sympatykiem pisu i wgl cały ten akapit już nie tyle sprowadza twoje wypowiedzi do poziomu Onetu, ale wręcz kopiuje ich styl. A nawiązywanie do polityki tyle razy w temacie który jej w ogóle nie dotyczy wzmacnia wrażenie, że masz problem. Mnie też martwi aktualna sytuacja w Polsce, ale nie myślę logami partii.

W żadnym wypadku nie odbieram ci prawa do uważania opinii tamtej kobiety za bezwartościową, nazwania ją taką, itp. Zdanie na temat filmu mam takie jak ty, z jej opinią się nie zgadzam, merytoryczna z pewnością nie jest. Sposób w jaki ją skomentowałeś uważam za obrzydliwy, ale zignorowałbym to, ta jak i ona (słusznie) zrobiła. Jednak to jak bardzo twoje zachowanie kłóci się z tym co napisałeś w rozmowie z tą drugą dziewczyną sprawiło, że zapaliła mi się czerwona lampka. Moje zasady moralne kazały mi zareagować, jeśli tak wolisz. Warto było zwrócić ci uwagę, nawet jeśli szansa na to, że zastanowisz się nad swoim zachowaniem jest równa tej na trafienie szóstki w totka. Uwagę zwróciłem, ty bronisz się rękoma i nogami, nic zaskakującego. Kontynuuję tę dyskusję, by odnieść się do tych spośród twoich zarzutów, które nie są agresywnym wywyższaniem się.

<"Świadczą o tym jakieś durne twierdzenia, typu: "jest tylko bezpodstawnym, agresywnym atakiem na drugiego użytkownika". Pieprzysz waćpan jak niezdrowa dupa! Jest jak najbardziej uzasadnionym atakiem na durnia, który sra sobie bezkarnie na czyjąś pracę."> Absolutnie się z tobą nie zgadzam. Jestem jednak pewien, że "zezwięrzeceni" użytkownicy Onetu też uważają, że (to tylko przykład) ich bluzgi w stronę sympatyków opozycji są uzasadnionym atakiem na durnia, który sra na majestat Kaczyńskiego. Ale wtedy to już chyba nie jest twoim zdaniem okay, prawda?

"Czaisz różnicę między taką ofertą a przerzucaniem się obelgami na wyżej wymienionych portalach?". Oczywiście. Tylko że ty taką ofertę wystosowałeś dopiero teraz, a wcześniej po prostu rzuciłeś obelgami, podobnie jak duża część użytkowników wyżej wymienionych portali.

Nie wcinam się w dyskusję, bo ta zdaje się zakończona, nikt ci już nie odpowiedział. A nawet gdyby miała miejsce, to i tak byłaby publiczna, nie prywatna i każdy mógłby się do niej dołączyć jeśli by tylko zechciał.
Sądzę, że teraz wyraźnie napisałem, czemu sądzę, że mam rację w sprawie twojego zachowania i hipokryzji.

"Posuwasz ją czy jak?"
Sam się pogrążasz podobnymi tekstami.

Nie mam po co walczyć w temacie tego wątku. Nie zgadzam się z nim i tyle. Moim zdaniem film jest bardzo dobry, choć Oscara dałbym "Brokeback Mountain", bo bardziej do mnie przemawia.

Jeśli chcesz ze mną przyjemnie pokonwersować na temat jakiegoś filmu to proszę bardzo, nawet mimo tonu jakim zwracasz się do mnie w tym poście. "Pzyjemnie" oznacza dla mnie bez obelg, napuszenia i przytyków personalnych.

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Nie, nie zgadzam się. Mylisz moralność z obyczajowością. To typowy błąd, nie ma się co wstydzić. Moralność to system normatywny narzucony przez prawo, religię lub społeczeństwo, a nie przez twoje własne widzimisię. Dlatego wszystkie twoje póżniejsze wnioski są bęłdne, bo wywodzą się z błędnych przesłanek. Moje poglądy czy filozofia nijak się mają do moralności. Mam na przykład taki pogląd że cię zjem lub zabiję jak będę zmuszony okolicznościami. Ale moja moralność nie dopuści do tego, żeby to zrobić dla sportu, a tylko w ekstremalnej sytuacji. I jeszcze potem może mi wchodzić w drogę postaci wyrzutów sumienia, lub odpowiedzialności wobec prawa. Co nie znaczy że jej nie nagnę siłą rozumu, bo to on jest tutaj decydentem...

Jak cię bezpodstawnie zbluźnię w internecie, to mogę się co najwyżej zawstydzić. Ale nie będę miał poczucia winy, bo nie złamałem normy moralnej. Chwytasz?

Druga sprawa. Nie myl nazywania rzeczy po imieniu, z chamstwem czy zezwierzęceniem. Jak ktoś jest głupi, to mu nie owijając w bawełnę piszę że jest głupi. Jak ktoś się nazywa Janusz, to mu mówię Janek. A jak ktoś mi życzy, żeby moje dziecko ktoś rozjechał na pasach, bo wcześniej przejechałem niechcący psa, to mamy do czynienia z zezwierzęceniem właśnie. I socjopatą zoofilem... ;)

I dalej. Mój pogląd na to żeby nie zaśmiecać internetu kretyńskimi wpisami wynika ze zdrowego rozsądku i wygody, nie z potępienia dla jakiejś normy moralnej, bo jakiej? Dla zilustrowania: Zamieszczenie w Google Earth zdjęcia własnej gołej dupy miast uroków okolicy, uważam za mylące i niepotrzebne. Umieszczenie widoku własnych genitaliów na swoim blogu czy stronie pornograficznej jest jak najbardziej na miejscu i nic mi do tego. Chyba, ze ktoś jest religijnym zjebem, wtedy do głosu dochodzi jego moralność. Ale akurat nie moja... ;)

Podobnie z recenzją. Uzasadniona i rozwinięta, choćby nawet krytyczna, może najwyżej prowokować do dyskusji. Beztroski rzyg w postaci nic nie wnoszącego stwierdzenia zasługuje na napiętnowanie. I to niezależnie od tego czy jest to: "polecam, zajebisty, idźcie koniecznie", czy: "ale chujoza, w ogóle bez sensu, nie polecam". Dowiedziałeś się czegoś z takich wpisów? Ja nie. Dlatego sobie życzę ich jak najmniej, szczególnie na profesjonalnym vortalu filmowym!

Dalej nie rozumiesz, nawet po przeczytaniu Wiki. Byłbym hipokrytą, gdybym ci nie pozwolił nazwac mnie chujem po tym co ci napisałem. Ale o nazwanie głupim chujem to już bym się chyba obraził... ;)

Prawo do krytyki nie wynika z moich norm moralnych tylko społecznych, narzuconych przez demokrację. Ja tylko nie mam nic przeciwko, bo jednak wolę tą formę rządów od np. irańskiej teokracji... ;)

Tamta laska zrobiła z siebie publicznie idiotkę. Zamieszczając taki prymitywny, nic nie wnoszący wpis. Zasugerowała jedynie, że filmu nie pojęła i nie dorosła do niego. Albo to film ja przerósł. Zajedno. Nie musiała nikogo wyzywać, bo i tak opluła pracę setek ludzi. Ja tylko wyciągnąłem wnioski, choć być może bolesne. Takie jest już ryzyko, związane z zamieszczaniem głupich tekstów czy zdjęć w internecie. Zawsze ktoś może cię podsumować... ;)

Nie było "konstruktywnej krytyki"? Była. Że jak ktoś głupi, to mu taki zlepek scen nic nie wnosi. Mam wykazać których i powiązać ze sobą, bo paniusia nie nadąża i jeszcze sie tym publicznie chwali? A już jeżeli kobieta na niektórych z tych scen nie uroniła choćby łzy to posądzenie o całkowity "brak empatii" jest chyba na miejscu? Przecież nie znawałem jej pieszczotliwie "nieczułą suką"? Temat mogłem jeszcze rozwinąć, ale nie było takiej potrzeby, bo nie doczekałem się konstruktywnej obrony swojego zdania. Widocznie osobie na tym nie zależy. Wystarczyło jej publiczne wypróżnienie się. Pech, że na moją wycieraczkę...

No więc ten fragment nie odnosi się bezpośrednio, ale nawiązuje. Fakt. I co z tego?

Fragment z panią premier aka pacynka nie odnosił się bezpośrednio i nie nawiązywał akurat do ciebie. Coś taki przewrażliwiony poliitycznie?

Moje argumenty nie są żadną próbą wywyższania się. Jestem dostatecznie wysoki i bez tego, kompleks Napoleona mnie nie dotyczy. Moje argumenty są próbą sprowokowania konstruktywnej dyskusji i bolesnym wyciem człowieka, który usiłuje zachęcić rozmówcę do czytania ze zrozumieniem. Niestety ja piszę jedno, ty czytasz drugie. Zupełnie nie wiem, czego Was w tych szkołach teraz uczą...

Ja się nie bronię. Nie mam przed czym. To ty bronisz przegranej sprawy. Może inaczej: bronisz jednej, niezbyt rozsądnej dziuni, która powiedziała na temat filmu co powiedziała. Szkoda mi bardzo, że nie bronisz paruset osób, parcujących nad tą produkcją, mimo że film ci się podobał. Zupełnie tego nie pojmuję, ale twoja wola panie...

Bluzgi o zabarwieniu politycznym kierują się innymi prawami. 90% z nich powstaje na polityczne zamówienie i jest pisana przez internetowyc, płatnych trolli. Reszta, to "pożyteczni idioci" którzy rzeczywiście wierzą w to co piszą. Ale nawet z nimi można podyskutować, jeśli przyjmują krytykę a nie tylko rzucają gównem. A już na bank można ich wyśmiać i skompromitować, na przykład publicznie wykazując kłamstwa. Tak czy inaczej, idiotów trzeba zwalczać i w starych dobrych czasach, kiedy obowiązywała jeszce netykieta, takimi sprawami zajmowali się moderatorzy. Może nie mógłbym pisać tak "brzydko" jak teraz, ale ta pani w ogóle nic by nie opublikowała bez goźby natychmiastowego "bana". I mógłbym z tym żyć... ;)

Nie wiem po co mam "wystosowywać oferty" komentowania filmu i pisania na temat w wątku temu własnie poświęconemu. To chyba oczywiste? Ale ponowiłem ofertę, gdyż rozmowa znacznie odbiła od sedna.

Wcinasz się i to w personalia... ;) Gdybyś wciał się inaczej, na przykład prowokując, lub broniąc konkurenta do Oscara, to w ogóle nie byłoby tej dyskusji. Gadalibyśmy na temat.
Ale zostawmy to...

Jakoś nie mogę się zmusić do ekranizacji tej gejowskiej nowelki. Może dlatego że nie widzę księcia persji w roli geja. Chociaż właściwie to by nawet pasowało do tych regionów świata... ;)
Bardzo lubię Jake'a Gyllenhaala i wiem że wiarygodne zagranie gościa o preferencjach odmiennych od własnych, jest cokolwiek wymagające nawet dla dobrego aktora. Szczególnie jak kochankiem ma być taki paskud jak Heath Ledger. Zresztą nie wiem, nie jestem koneserem urody męskiej... ;)
Niemniej filmu nie widziałem i się nie wypowiadam. Wiem że jest dobry i dlatego drzemie sobie gdzieś tam na dysku nboxa. Ale jakoś nie mam klimatu na taki film akcji... ;)

Dlatego też nie porównuję. Zupełnie odmienne filmy, o odmiennym klimacie. Zawsze jest zresztą wielki przegrany i wygrany w wyścigu po Oscary. I było tak od razu, a nie litować się nad tą napastowaną przeze mnie "bidulką"... ;)

W sumie film broni się sam. Co nie znaczy, że można bezkarnie na nim wieszać psy. Amen.





ocenił(a) film na 8
yamata

Możesz się nie zgadzać, oczywiście, zwłaszcza że definicja moralności wydaje się na tyle rozległa, że spokojnie można się kłócić o jej granice. A ja mogę się mylić.
Jednak gdy stwierdziłeś, że nie rozumiem hipokryzji, odesłałeś mnie do Wikipedii, a ona podaję, że normy moralne mogą wynikać również z filozofii:
"normy moralne – normy nakładane przez dany system filozoficzny, religijny".
Wiki podaje również, że główna różnica pomiędzy moralnością a obyczajowością jest taka, że normy moralne są twardymi zasadami "można/nie można" zaś obyczajowość to bardziej wskazówki "powinno się/nie powinno".
Jak dla mnie ta granica jest bardzo niejasna i pozostawia sporo miejsca do własnej interpretacji.

W kwestii hipokryzji - zakładając, że masz rację (bardzo prawdopodobne, że tak jest, nie będę udawał, że mam większą wiedzę, niż mam w rzeczywistości) - jeśli więc głosisz jakieś zasady obyczajowe, po czym twoje zachowanie je łamie, jaką nazwę nosi twoja postawa? Pytam zupełnie serio.

Ta kobieta skrytykowała film, bezpodstawnie czy nie, twórcy muszą się z taką krytyką liczyć, również niesprawiedliwą. Nie opluła niczyjej pracy, tylko przedstawiła swoją opinię. Jakakolwiek ta opinia nie była, miała do tego prawo, a ty nie stanąłeś w obronie twórców filmu, tylko zaatakowała ją w wyjątkowo wstrętny sposób.
"Jak ktoś jest płytki niczym wyschnięty basen, to mu te historie nic nie wnoszą..." - to zdanie nie jest konstruktywną krytyką jej wypowiedzi, to zwyczajna obelga, tylko podana w mniej bezpośredni sposób. Zresztą sam nazwałeś swój post "równie konstruktywnym jak jej" więc po co w to brniesz?

"Wystarczyło jej publiczne wypróżnienie się. Pech, że na moją wycieraczkę..." - Nie miała obowiązku bronić się przed twoim atakiem, nie zaczynała z tobą dyskusji. Nie wiesz, czy nie próbowałaby się bronić, gdyby twoja wypowiedź była kulturalna. Mnie też by zniechęciła.
I dlaczego to twoja wycieraczka? Przecież, to nie twój film, nie twój temat, a ty po prostu wtrąciłeś się w rozmowę ludzi, którym film się nie podobał.

"No więc ten fragment nie odnosi się bezpośrednio, ale nawiązuje. Fakt. I co z tego?" - To że nie dokonałem manipulacji, a to rozumiem przez "wyrywanie z kontekstu".

"Coś taki przewrażliwiony poliitycznie?" - Wciskanie wszędzie swoich poglądów politycznych uważam za słabe. Tak jakbyś nie potrafił porozmawiać bez obrażania wyborców pisu.

Czepianie się mojego wieku uważam za absolutnie niepotrzebne. To że się z tobą nie zgadzam nie wynika z braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Zresztą nie wskazałeś miejsca w którym nie pojąłem tego co ty piszesz. Uznałeś tylko, że źle zrozumiałem artykuł na wiki.

Nie tyle bronię tej kobiety, co uniwersalnych wartości. Szacunku do drugiego człowieka. Nie ma mowy, żebym uznał że mieszanie kogoś z błotem za to, że skrytykował film, jest w porządku. I ilość użytych przez nią argumentów nie ma w tym wypadku znaczenia, tak jak i moje zdanie o filmie.

Twórców mógłbym bronić, ale po co? Nie zgadzam się z tą kobietą, ale nikogo nie obraziła, powiedziała tylko że film jest słaby. A to też temu filmowi w żaden sposób nie szkodzi.

"Bluzgi o zabarwieniu politycznym kierują się innymi prawami. 90% z nich powstaje na polityczne zamówienie i jest pisana przez internetowyc, płatnych trolli." To tylko twoje zdanie, nie możesz tego udowodnić. I nie ma to też w tej dyskusji żadnego znaczenia, więc nie chcę tego drążyć.

"Tak czy inaczej, idiotów trzeba zwalczać" nie trzeba zwalczać idiotów. Trzeba walczyć z idiotyzmem.

"Może nie mógłbym pisać tak "brzydko" jak teraz, ale ta pani w ogóle nic by nie opublikowała bez goźby natychmiastowego "bana"." - Nie jestem fanem cenzury.

"Nie wiem po co mam "wystosowywać oferty" komentowania filmu i pisania na temat w wątku temu własnie poświęconemu." - Dlatego, że twoje dotychczasowe wypowiedzi brzmiały jak zaproszenie na festiwal przytyków i obelg. Założycielowi wątku powiedziałeś po prostu, że nie zrozumiał i z pogardą nazwałeś jego gust guścikiem. Z czym tu dyskutować? A tamtą kobietę nawyzywałeś. Też mi rozmowa.

"Ale zostawmy to..." - Okay.

Ja tam słyszałem, że Ledger przystojny był, ale sam opinii na ten temat nie mam. Kwadratowy taki :)
A oglądałeś "Moonlight"? Tak naprawdę oba te filmy opowiadają o wykluczeniu ze społeczeństwa, samotności z powodu tego, że jesteś inny. W obu wątek homoseksualny jest tylko narzędziem, by o tym opowiedzieć. Główna różnica polega na tym, że "Brokeback Mountain" skupia się bardziej na osobistym dramacie postaci, zwłaszcza Ledgera, bo jego bohater jest bardziej wyeksponowany. "Moonlight" moim zdaniem troszkę za bardzo stara się mówić o 'ważnych sprawach' i taki bardziej przyziemny, osobisty wymiar na tym traci. I dlatego w tym roku dałbym statuetkę "Manchester by the sea" ale to tak swoją drogą :P
Tak czy siak "Brokeback Mountain" polecam. Warto jeszcze wspomnieć, że wszystkie sceny romantyczne są raczej delikatne, nie ma tu walenia po oczach homoseksualizmem, żeby było kontrowersyjnie. Jak dla mnie wszystko jest ze smakiem, nie przekroczono granicy za którą robi się śmiesznie.

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

"W kwestii hipokryzji - zakładając, że masz rację (bardzo prawdopodobne, że tak jest, nie będę udawał, że mam większą wiedzę, niż mam w rzeczywistości) - jeśli więc głosisz jakieś zasady obyczajowe, po czym twoje zachowanie je łamie, jaką nazwę nosi twoja postawa? Pytam zupełnie serio".

Serio odpowiadam: Nie głoszę zasad obyczajowych, tylko proszę o nie zamieszczanie durnych, nieuzasadnionych i nieprzemyślanych komentarzy w internecie. Przy okazji lata mi zupełnie, czy komentarze mądre i coś wnoszące będą napisane językiem chamskim czy kulturalnym. Byle po w miarę poprawnie po polsku (na polskim forum of course) ;)

Dlatego ich nie łamię. Proste. Nie wyznaczam, nie narzucam = nie łamię.

Ty naprawdę nie pojmujesz niuansów i subtelności zarówno języka literackiego, jak i co bardziej skomplikowanej konwersacji! Właśnie temu służą takie zwroty, byy nie powiedzieć komuś wprost że jest głupi, tylko by go sprowokować do obrony swojej tezy. Tak robili już starożytni filozofowie, czego tu się wstydzić?

Dobrze, niech sobie krytykuje. Ale niech uzasadni, a nie pstrzy niczym mucha portret cesarza Franciszka Józefa!
Czy wystawiając komuś ocenę za dobrze wykonaną pracę domową stawiasz dzieciakowi 3 zamiast 6? Czy spotyka się to ze zrozumieniem? Czy uczeń nie czuje się wtedy pokrzywdzony, i słusznie?
Bo ty jesteś nauczycielem i po prostu możesz sobie ocaniać jak chcesz? No daj spokój, człowieku! To cię w żaden sposób nie usprawiedliwia!

To akurat nie jest zamknięte forum wzajemnej adoracji, tylko ogólnie dostępne publiczne forum filmowe. Podejmując temat dopuszczasz do dyskusji wszystkich zarejestrowanych członków społeczności. A ponieważ jest to tak moje forum jak i jej, to sobie nie życzę jego zaśmiecania nic nie wnoszącymi wypowiedziami. Mogę?

Obrażanie wyborców PiS jest zaprogramowaną funkcja każdego inteligentnego człowieka. Rozumiem że nie musisz być zwolennikiem PO czy KOD. Też nie jestem. Ale nabjanie się z ciągłych potknięć i publicznych kompromitacji rządzących nami, zdalnie sterowanych miernot - uważam za swój patriotyczny obowiązek. Tylko tyle zresztą mogę...

Trochę inaczej rozumiemy w takim wypadku "uniwersalne wartości". Przychodzi do Luwru facet z wiadrem pomyj lub farby i wylewa je na Monę Lisę. Wszyscy chcą go zlinczować i spalić na stosie, ja zalecam go zamknąć w areszcie, a ty wrzeszczysz że "przecież miał prawo wyrazić swoje zdanie, to przejaw wolności wypowiedzi". I bronisz go własną piersią. Aż się prosi wcisnąć ci "lewackie" poglądy... ;)

Obraziła. Jak ktoś wytacza bezpodstawne oskarżenia, nie ważne z jakich pobudek, to obraża. Koniec. Kropka.

Nie wiem jak zwalczać idiotyzm bez zwalczania idiotów którzy go produkują. I nie mówię tu o osobach upośledzonych umysłowo, tylko o stanie umysłu... ;)

Nie wiem co we mnie jest takiego, że się uwziąłeś mnie zwalczać. Może po prostu mnie nie lubisz, twoje prawo.
Ale nie wyjeżdżaj z argumentami typu: "założycielowi wątku powiedziałem po prostu że nie zrozumiał i z pogardą nazwałeś jego gust guścikiem." Tak nazwałem. W odpowiedzi na jego tekst: "Nie będę się pastwić nad "Miastem gniewu", bo są gusta i guściki". Czyli autor wątku, który według ciebie najwyraźniej zasługuje na specjalną ochronę gatunkową, nazwał mój gust guścikiem właśnie. Twój zresztą też, bo ci się, głupolu, ten film podobał... ;)

Akcja=reakcja. Masz z tym jakiś problem? Zastosowałem broń nieodpowiednią do poziomu zagrożenia, czy jak?

Kobiety też nie "nawyzywałem". Po prostu zasugerowałem jej poziom. Ale dopiero po tym, jak się odezwała. Gdyby tego nie zrobiła, nie rozwiałaby wątpliwości. Kiedyś w szkołach uczono takiej złotej zasady: "jak nie masz nic do powiedzenia, to milcz". Bo milczenie złotem i takie tam... ;)

Co do filmów, zaliczę na pewno. Zawsze jestem zapóźniony niestety... ;) Gdzie mi tam do najnowszych filmów oscarowych, jak widzisz zaliczam starocie... ;)
Dziś za to oglądałem paniutkę recenzującą w filmowym skrócie galę oscarową, złote maliny itp. I z jej słów wynika, że albo macie bardzo podobny gust, albo ktoś po kimś powtarza, zamiast tupnąć nogą i na złość powiedzieć: "to mi się nie podoba!", chociaż na seansie doznał orgazmu... ;)

Ogólnie zakładam, że ludzie wyrobieni filmowo mają raczej zbliżone gusta. W ogóle zresztą profesjonaliści w wielu dziedzinach rozmawiają na zbliżonym poziomie. To nic wstydliwego i ujmy na honorze nie czyni. Teraz miast się roztkliwiać muszę zmęczyć takie suchary jak "Deadpool" czy "Suicide Squad". Nie licząc kilku zaległych gier... ;)

I to co napisałeś, zdecyduje że "Brokeback" obejrzę. Żeby dobrze pokazać problem, nie trzeba ginekologicznie i łopatologicznie wtłaczać go do głowy, wystarczy sugestia.
Nie spodziewałem się zresztą akcji rodem ze "Shameless", choć serial swoją szosą genialny, to jednak mocno epatuje wątkami homo. Mnie to tam nie rusza, zresztą jadą równo po wszystkich, więc nie chodzi o ideologię. Ale jak ktoś nadwrażliwy, to może pawia puścić... ;)

Tak naprawdę na bierząco jestem tylko z soundtrackami. Właśnie słucham "Logana" i zaraz przesłucham "Konga".
Na filmy jeszcze trzeba poczekać...

ocenił(a) film na 8
yamata

Napisałem ci bardzo długą odpowiedź, która się skasowała. Dlatego postaram się odpowiedzieć krótko:

"Obrażanie wyborców PiS jest zaprogramowaną funkcja każdego inteligentnego człowieka." - Twój pogląd sprawia, że nie chcę kontynuować tej dyskusji. Jest przerażający.

Gdy pisałem o zasadach obyczajowych nie miałem na myśli twoich "próśb" (czyli żądań, których nie spełnienie karasz agresją i wyzwiskami) ale o tym, że uważasz, iż "człowiek musi zareagować" na poziom części użytkowników Onetu. A twoje wypowiedzi są na takim samym. Uznałeś, że to nie hipokryzja, bo odnosi się do moralności, a nie obyczajowości. Stąd moje pytanie. Podobnie w kwestii tego, że masz prawo "konstruktywnie krytykować krytykę" - twoja krytyka nie była konstruktywna (sugerowanie, że ktoś jest "płytki jak wychsnięty basen" nią nie jest) więc się do tego nie stosujesz. Powiedziałeś, że to prawo jest normą społeczną. Kim więc jesteś, łamiąc normy społeczne przywoływane przez samego siebie jako słuszne?

"Ty naprawdę nie pojmujesz niuansów i subtelności zarówno języka literackiego, jak i co bardziej skomplikowanej konwersacji!" - rozumiem takie zarzuty. Pomagają poczuć, że "wygrywa" się w dyskusji, ale ja nie chcę z tobą wygrać. Skrytykowałem już twoje zachowanie, teraz tylko wyjaśniam swoje stanowisko, bo zdajesz się tego oczekiwać.
Gdy zarzuciłeś mi, że nie umiem czytać ze zrozumieniem (bez podania konkretnych przykładów) okazało się, że sam miewasz z tym problemy. Zjechałeś mnie bo źle zrozumiałeś parę prostych zdań. Nie mam żalu, zdarza się. Teraz kierujesz w moją stronę kolejne puste oskarżenia.

"Czy wystawiając komuś ocenę za dobrze wykonaną pracę domową stawiasz dzieciakowi 3 zamiast 6?" - Ten przykład jest bez sensu, bo jakości sztuki nie da się w żaden sposób zmierzyć, zawsze to będzie subiektywna opinia. Poza tym ta kobieta nie napisała recenzji, więc nie ma też obowiązku prowadzić konstruktywnej, dokładnej krytyki dzieła, a jej ocena nie ma realnego wpływu na jego postrzeganie czy zarobki. To tylko zwykła opinia. Możemy nie zgadzać się z jej oceną, ale nie może być obiektywnie niesłuszna, w przeciwieństwie do tej z twojego przykładu. No i ja zgadzam się z tobą w kwestii jej wypowiedzi, a krytykuję obrzydliwy sposób w jaki się do niej odniosłeś, więc nie wiem do czego zmierzasz.

"A ponieważ jest to tak moje forum jak i jej, to sobie nie życzę jego zaśmiecania nic nie wnoszącymi wypowiedziami. Mogę?" - A ja nie życzę sobie na nim chamstwa, obelg i obrażania innych użytkowników. Mogę?

"Przychodzi do Luwru facet z wiadrem pomyj lub farby i wylewa je na Monę Lisę. Wszyscy chcą go zlinczować i spalić na stosie, ja zalecam go zamknąć w areszcie, a ty wrzeszczysz że "przecież miał prawo wyrazić swoje zdanie, to przejaw wolności wypowiedzi". I bronisz go własną piersią." - Człowieku, czy ty naprawdę porównujesz nazwanie filmu słabym do zniszczenia (lub próby zniszczenia) zabytkowego dzieła sztuki? Nawet nie wiem jak to skomentować. Po prostu przemilczę.

"Obraziła. Jak ktoś wytacza bezpodstawne oskarżenia, nie ważne z jakich pobudek, to obraża. Koniec. Kropka." - To nie oskarżenia, to opinia na temat filmu.

"Nie wiem jak zwalczać idiotyzm bez zwalczania idiotów którzy go produkują" - Tak jak nie zwalcza się ideologii, zwalczając ludzi. Jeśli zwalczasz rasistów, nie osiągniesz nic. Rasizm można pokonać atakując stereotypy i odpowiednio edukując ludzi. Z idiotyzmem jest podobnie.

"Nie wiem co we mnie jest takiego, że się uwziąłeś mnie zwalczać" - Ja cię nie zwalczam, cokolwiek miałoby to znaczyć, tylko krytykuję twoje zachowanie.

Dobrze, więc bez "guściku" ale to nic nie zmienia. Nie da się dyskutować z "Nie zrozumiałeś". Nie poparłeś tej tezy żadnymi argumentami, więc jest bezwartościowa.

"Zastosowałem broń nieodpowiednią do poziomu zagrożenia, czy jak?" - Tak.

"Kobiety też nie "nawyzywałem". Po prostu zasugerowałem jej poziom" - Po prostu wkleję tu twoją wypowiedź. Niech broni się sama:
"Jak ktoś jest płytki niczym wyschnięty basen, to mu te historie nic nie wnoszą...
Dziwne, że taki prymityw w ogóle umie obsługiwać komputer. A przepraszam. Kobieta.
Kobieta pozbawiona empatii. Ciekawe.
Ale przynajmniej wiem, dlaczego jakoś obsługuje kompa. W końcu czasem trzeba spłodzić nic nie wnoszący tekst na FaceBooku czy Filmwebie.."

---
Tu chciałbym zakończyć tę dyskusję, albo przynajmniej przybliżyć do końca, bo możesz oczywiście odnieść się do tego co napisałem. Ale to do niczego nie doprowadzi.
Jeśli chodzi o obrażanie, napisałem już, co miałem napisać. Ty możesz bez końca twierdzić, że brak szacunku do drugiego człowieka jest w porządku, obrażanie kogoś bo śmiał skrytykować film jest rozsądną postawą, a wyzwiska konstruktywną krytyką. Przyznajesz, że jesteś chamski, ale uważasz, że nie ma się czego wstydzić. Nie przekonasz mnie do takiej wizji świata, a ja swoje stanowisko przedstawiłem.
Jeśli chodzi o hipokryzję, będziemy kręcić się w kółko, aż odpuszczę. Jeśli zależy ci na tym, bo chcesz "wygrać", to mogę napisać, że wygrałeś. Mam to gdzieś, a jeśli komuś będzie chciało się przeczytać naszą rozmowę i tak będzie miał na ten temat własne zdanie.
To tylko propozycja. Uważam, że rozsądna.
---

Co do filmów:

"Dziś za to oglądałem paniutkę recenzującą w filmowym skrócie galę oscarową, złote maliny itp. I z jej słów wynika, że albo macie bardzo podobny gust, albo ktoś po kimś powtarza, zamiast tupnąć nogą i na złość powiedzieć: "to mi się nie podoba!", chociaż na seansie doznał orgazmu" - Nie mam pojęcia o co ci chodzi, ani kogo oglądałeś. Usiłujesz mi coś zarzucić? Jeśli tak spieszę poinformować, że moja opinia jest moja nie powtarzam swojej opinii po kimś tam kogo oglądałeś w TV. I dziękuję za tak "przyjazną" dyskusję.

"Ogólnie zakładam, że ludzie wyrobieni filmowo mają raczej zbliżone gusta. W ogóle zresztą profesjonaliści w wielu dziedzinach rozmawiają na zbliżonym poziomie. To nic wstydliwego i ujmy na honorze nie czyni." - Wybacz, ale nie mam pojęcia do czego się odnosisz.

"Deadpool" jest świetny, jeśli trafi w twoje poczucie humoru i nie będziesz oczekiwał po nim szczególnie ciekawej fabuły. Nie ma jej. Za to świetnie oddaje ducha komiksu.
"Suicide Squad" jest niestety mocno taki sobie. Nie jest to moim zdaniem aż taka katastrofa jak twierdzą krytycy, ale i tak kino na poziomie tanich akcyjniaków z ery VHS. Nie wykorzystuje też swoich postaci. Margot Robbie naprawdę stara się być dobrą Harley Quinn, ale scenariusz prawie nie daje jej okazji.

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Dobra. Nie dogadamy się na poziomie etyczno-moralno-filozoficznym. To dwie różne szkoły. Nie udało się dogadać lewicy z prawicą a kościołowi wschodniemu z zachodnim. Tu mamy podobny konflikt. Tylko wojna mogłaby coś zmienić, a te do niczego nie prowadzą. Na pewno nie do mądrości i wiedzy. Ty zresztą w wojsku nie byłeś, to miałbyś marne szanse... ;)

Zostawmy te dywagacje i spotykajmy się dalej na forum czysto filmowym. To bardziej konstruktywna dyskusja niż ta prowadzona przez przysłowiowego dziada z obrazem. A tu raczej z lustrem... ;

Wiedziałem że pisząc te słowa będzie ciężko. Dlatego wbiłem chyba z 10 emotikonów z przymrużeniem oka, żebyś się aby nie obruszył i nie wziął tego poważnie. Ale i tak przesłanie nie dotarło. Szkoda.

Niczego ci nie zarzucam. Po prostu w kontekście ubawiła mnie przypadkowa zbieżność gustów. Którą zresztą wyjaśniłem profesjonalizmem, nie naśladownictwem. Naprawdę aż tak nisko cię nie oceniam... ;)

Odnosiłem się do tego:
http://www.filmweb.pl/video/Hot+Shots/Czy+Oscary+i+Z%C5%82ote+Maliny+trafi%C5%82 y+do+w%C5%82a%C5%9Bciwych+os%C3%B3b-42121

Pierwszy film po prawej w zakładce Oscary 2017.

I zdecydowanie uderzajmy w filmy, nie w siebie nawzajem, albowiem w tej materii gusta widzę mamy podobne. Widzę że masz też niejaką wiedzę o komiksie i uniwersach wykreowanych przez Marvela i DC. Czyli nie gardzisz popularną rozrywką, właściwie odbierając i doceniając też kino wyższych lotów. Tu możemy naprawdę rozwinąć skrzydła, pastwiąc się nad jakimś kolejnym produktem fabryki snów... ;) Tak trzymać.

Dzięki za recenzje i porady. Na pewno obejrzę coś poza trailerami do wspomnianych produkcji... ;)

ocenił(a) film na 8
yamata

W porządku, więc, przepraszam, że tak się obruszyłem. Jeśli nie miałeś nic złego na myśli, to sprawy nie ma.

Do zobaczenia więc w jakiejś przyszłej dyskusji o filmach :)

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Nieprawdaż? Pozazdrościłeś, co? Co i tak nie sprowokowało jej do dalszej dyskusji, albowiem jest płytka jak wyschnięty basen i tą pustkę wypełnia niczym nie uzasadnioną krytyką wszystkiego wokół. W tym przypadku filmu, którego nie pojęła i którego krytyki nie umie nijak sensownie uzasadnić, albowiem...
Vide supra. ;)

Coś poza tym? Tak w temacie, cny rycerzu, obrońco cnoty niewieściej?

ocenił(a) film na 8
yamata

Nie zwykłem zazdrościć nikomu braku kultury.
Fakt, że z tobą nie dyskutowała świadczy o niej bardzo dobrze, bo nie zaprezentowałeś się jako osoba godna jakiekolwiek odpowiedzi. Jeśli tego nie widzisz, współczuję. Sam wtrąciłem z pełną świadomością poziomu, jaki ta rozmowa będzie miała. Póki co zbytnio się nie pomyliłem, sądząc po żałosnych zaczepkach na końcu tego posta.

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Co tam, nagle żabocik w dupcię uwiera pana hipstera?
"Nie zwykłem zazdrościć braku kultury". Wolę być inteligentnym chamem niż kulturalnym baranem, który nawet nie umie podjąć wątku i godnie odpowiedzieć na zarzuty, zasłaniając się brakiem kultury rozmówcy. Nie dość że żałosny uczniak, to jeszcze pozbawiony cywilnej odwagi tchórz. "Jesteś niegodny odpowiedzi". Łaskawca!

I taki ktoś śmie mi zarzucać hipokryzję i brak szacunku do rozmówcy? Masz schizofrenię. Albo to już kompletne intelektualne i moralne dno.

Ach! I do tej dyskusji nikt cię nie zapraszał. Sam żeś się tu z buciorami wprosił. I zająłeś się personalnie moją osobą, zamiast tematem filmowym. Bardzo to, qwa, kulturalne, jaśnie panie!

I jakie argumenty! Zaprawdę niegodzien jestem podejmować tej rękawicy, bo jeszcze się intelektualnie przemęczę zaprzęgając do pracy dwa neurony w mózgu, by odeprzeć twój pusty słowotok...

Miałeś świadomość jak się ta dyskusja rozwinie, a jednak ją podjąłeś. Jesteś internetowym trollem czy masochistą? Lubisz wkładać kijek w szprychy? Podnieca cię to?

Pomijam, że to ty nadałeś jej taki ton, pieprząc farmazony i ignorując odpowiedzi na konkretne pytania. Gdybym nie testował nowej klawiatury, zbyłbym cię po prostu śmiechem...

P.S. Najlepsze jest to, co dopiero teraz zauważyłem. Jesteś gościem, który ten film ocenił na 8! WTF? Czy to ja na ten film sram i się nim podcieram?

ocenił(a) film na 8
yamata

Podwójna rozmowa z tobą, podczas gdy pod drugim postem jesteś znacznie bardziej chamski i agresywny, jest ciekawym doświadczeniem.

Nie rozumiem skąd te teksty, że nie potrafię godnie odpowiedzieć na zarzuty. Wcześniej nie wysunąłeś żadnych. Zrobiłeś to dopiero teraz i ja na nie odpowiedziałem.
Jeśli twoja agresja i krzyki, że niby brak mi cywilnej odwagi, biorą się z tego, że nie odpowiedziałem na twój post natychmiast po tym jak go napisałeś (teraz widzę, że opublikowałeś go godzinę przed tym) to z przykrością zawiadamiam, że mam życie. Równie dobrze mógłbym ciebie nazwać tchórzem bo odpowiedziałeś mi dopiero następnego dnia, ale nie zrobię tego, bo to byłoby strasznie głupie.

Nie napisałem, że jesteś niezgodny odpowiedzi, tylko, że zaprezentowałeś się jako osoba niegodna odpowiedzi. Taka różnica jak pomiędzy "jesteś głupi" a "mówisz głupoty". Niby niewielka różnica, ale zupełnie zmienia sens zdania.

Ciebie ktoś zapraszał do tej dyskusji? Również wprosiłeś się z buciorami, po czym nawyzywałeś kobietę od prymitywów. Zarzucanie mi, że się wprosiłem, gdy samemu zrobiło się to samo, i że odnoszę się do ciebie zamiast do filmu, gdy sam obrażasz ludzi, jest co najmniej zabawne.

"I jakie argumenty! Zaprawdę niegodzien jestem podejmować tej rękawicy, bo jeszcze się intelektualnie przemęczę zaprzęgając do pracy dwa neurony w mózgu, by odeprzeć twój pusty słowotok..."
Więc nie podejmuj, jeśli nie chcesz lub nie jestem tego wart.

Wyżej napisałem, czemu podjąłem się tej dyskusji. Wiedziałem jak się rozwinie, ale uznałem, że co mi szkodzi. To tylko rozmowa, nie zrobi mi krzywdy, co najwyżej troszkę zdenerwuje.

Nie nadałem jej takiego tonu. Nie zwalaj na mnie winy za swoje chamskie wypowiedzi. Nie wydaje mi się, żebym zignorował jakieś konkretne pytania (chyba że za takie uznajesz "coś poza tym?") ale jeśli jakieś przegapiłem, wskaż mi je, to postaram się odnieść.

Tak, jestem pewien, że testujesz nową klawiaturę. W porządku. Mam nadzieję, że dobrze się sprawdza i jesteś zadowolony z zakupu.

P.S. A ja tak? W którym miejscu?

ocenił(a) film na 8
Bernierdh

Nie rozumiesz i masz prawo. Przepraszam że cię tak "pojechałem", albowiem w ferworze walki nie dostrzegłem kontekstu. A ten był taki, że pisałeś o niej, nie o sobie... Mój błąd, sorry.

Podniosło mi ciśnienie nie to, że mi natychmiast nie odpowiedziałeś (bez przesady, aż takim psycholem nie jestem) tylko ten tekst o "osobie godnej odpowiedzi". Widocznie wtedy przestałem myśleć, krew zalała mi oczy i ruszyłem do ataku... ;)

Oczywiście też mam życie, a ponieważ pracuję na trzech monitorach, czasem mi coś umknie, bo akurat obserwuję wynik jakiegoś przekształcenia na innym ekranie. Wszelkie dalsze twoje pretensje uważam w tym kontekście za uzasadnione gdyż jak to ładnie ująłeś: "byłem głupi i mówiłem głupoty" ;)

Niemniej co do jednego dalej się nie zgadzam. Nazwałem kobietę prymitywem. I owszem. Ale powiedziałem dlaczego i pozostałem w filmowym kontekście. Ty żeś od razu na mnie wsiadł, o filmie nie wspominając. Taka drobna różnica... ;)

Co do wzajemnych oskarżeń o kierunek dyskusji przyznajmy sobie remis. Obiekt obrony i ataku i tak nas ma w dupie. Być może nawet całkiem ponętnej. I taką mam nadzieję bo przecież dobrze, jak dziewczyna ma jakąś zaletę, a wybujały intelekt z pewnością nią nie jest...
(Wiem, jestem złośliwy... ) ;)

Zostawmy te pytania i potraktujmy jako retoryczne. Choć ja, konstruując odpowiedź staram się odpowiadać punkt po punkcie, to przecież nie każdy musi mieć takie hobby... ;)

Jestem zadowolony z zakupu. Bardzo, bardzo. A teraz ją wywiozę na wieś i pozostanę przy mojej starej dobrej DiNovo Edge.

P.S. I tu dochodzimy do sedna, bo dokładnie tak jak ja wyłożyłem się na kontekście zdania w twoim poście, tak samo ty wyłożyłeś się na moim. Czyli jesteśmy kwita... ;)

Oświecę. Nie pisałem że TY masz konkretnie coś do tego filmu, tylko broniona przez ciebie osoba. Wynika to z kontekstu. Wydało mi się to dość zabawne, że oceniasz film na 8 i jednocześnie bronisz z takim oddaniem osoby, która go totalnie nie zrozumiała i jeszcze się wymądrza, choć powinna zmilczeć. Dając filmowi tej klasy 5 powoduje, że większość ludzi nawet na niego nie spojrzy, ponieważ filmy z taką oceną zwykle nie są warte oglądania...

Jeszcze bardziej zabawne jest to, że ja mu dałem dokładnie taką samą ocenę jak ty. I żeby nie ta baba, to byśmy się w ogóle nie poróżnili... ;)

Pozdrawiam.


ocenił(a) film na 8
yamata

Spoko, nie mam w zwyczaju się gniewać.

Jeśli chodzi o wspomnianą przez ciebie różnicę, to zgadzam się. Również z tym, że ta różnica jest drobna ;)

Dla mnie może być remis, żaden problem. Chciałem, żebyś przemyślał swoje zachowanie. Jeśli przemyślałeś to w porządku, jeśli nie to ja i tak nic na tym nie tracę. Mogę tylko zyskać, bo ostatecznie każda dyskusja uczy, a ta była interesująca.

P.S. No to zgoda. Źle cię zrozumiałem. Tylko, że ja cały czas uważam, że nie tyle bronię tej kobiety, co krytykuję twoje zachowanie. Nie bronię też jej opinii o filmie.

Również cię pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
asanisimasa

W 100% się zgadzam. Dla mnie ten film był niczym bajka Disneya. Losy bohaterów w cudowny sposób się zazębiają, ich historie są mocno przejaskrawione i momentami wręcz abstrakcyjne. Do tego wszystkiego mnóstwo wymuszonej dramaturgii, parę scen w postaci typowych wyciskaczy łez i ładna muzyczka w tle. Rozumiem, że ten film nie miał być realistyczny tylko przekazywać pewien morał poprzez wydumane historie, ale osobiście uważam, że robi to nieudolnie i pokracznie. Typowa hollywoodzka produkcja żerująca na emocjach widzów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones