Ci którzy piszą, że jest tu za dużo patosu, za dużo nacisku na rasizm, za dużo "nienaturalności" czy realizmu, że aktorzy zagrali słabo, że muzyka taka sobie niech się serdecznie....Zresztą nie obchodzą mnie. Ja mam swoje zdanie, swoje wrażenia po filmie, swój słuch i swój gust, który mówi mi, że ten film to arcydzieło. Zastanawia mnie tylko po co była ta scena z kraksą tuż przed napisami końcowymi? Żeby znowu pokazać jak ludzie się kłócą (ta murzynka i chyba jakiś obcokrajowiec)?
Budowa filmu przypomina: Babel, 21 Gramów, 11:14 czy Traffic.
Świetna muzyka z mistrzowskim "In The Deep".
Dla mnie bomba i po "Into the wild" i "August Rush" jest to następny film, któremu niestety muszę dać 10. Niestety, ponieważ nie ma w skali filmweb'owej możliwości dać 11.
Fantastyczny!
POLECAM!
Tytuł twojej wypowiedzi sugeruje co innego... Ale cieszę się, ze masz taką opinię, bo zgadzam się z nią w zupełności! - ignoruję te wszystkie złośliwe przytyki i uwielbiam ten film jeszcze bardziej. Jak dla mnie o wiele ciekawszy niż (doskonały) "Brockeback Mountain", zasłużony Oscar.