Kiedyś tam dostałem "Crash" na zripowanej płycie. Obejrzałem jakieś 15 minut i znudzony wyłączyłem go. Jakieś dwa tygodnie później poszedłem z koleżanką do kina na "Miasto Gniewu" w ogóle nie kojarząc że to ten sam film (esz te nasze przekręcenia zachodnich tytułów). W kinie po pięciu minutach skojarzyłem jedno z drugim i z niesmakiem obejrzałem pierwsze pół godziny. Później film zaczął się rozkręcać i z radością stwierdziłem po seansie, że to jedna z bardziej przemyślanych produkcji amerykańskich ostatnich kilku lat. Film jest niesamowity. Polecam gorąco.