Jak i na poprzednich tak i na Oscarach 2006 nie brakowało niespodzianek, rozczarowań czy pomyłek (przynajmniej w moim odczuciu). Oczywiście miałem swoich faworytów, którzy na szczęście dla mnie ;) w większości podostawali wymarzone statuetki. Praktycznie cała ceremonia przebiegała spokojnie, w najważniejszych kategoriach wygrywali faworyci - nie zawsze moi - no ale jednak faworyci. Mogę się założyć, że zdecydowana większość z Was po Oscarze za scenariusz i reżyserię dla "Tajemnicy Brokeback Mountain" była pewna, że Oscar za "film roku" to tylko formalność (ze mną z resztą było tak samo). Już troszeczkę, może nie "znudzony", ale pewny co się stanie przy ostaniej kategorii, wyprzedzałe to co powie Jack Nicholson: "And the Oscar goes to...", dopowiedziałem sobie swoje... "Crash!!" - no i wtedy mi po prostu szczęka opadła, to był zdecydowanie najpiękniejszy moment ceremonii. Film, na który wielu stawiało ale już chyba pod sam koniec mniej liczyło zostaje najlepszym filmem roku. Ja się cieszę z takiego obrotu sprawy, chociaż jednak stawiałem na "Tajemnicę...".
ja tez stawiałam na brokeback mountain.. no niestety. jednak cieszę się z oscara na naj muzykę do filmu (:
właśnie powiało mi country bluesem z windows media player:D
CRASH rulez! Jak sie cieszylam ze jest najlepszym filmem roku!! Ogladalam Crash kilkakrotnie i od pierwszego obejrzenia cicho liczylam na statuetke:) juz sie balam ze Brokeback mountain wszystko zgarnie ( swoja droga tez mi sie podobal:) a tu niespodzianka i radosc:)
pozdrawiam