człowiek nie rodzi się "zły"... staję sie taki przez swoje doświadczenie życia, przez splot pewnych wypadków, często przypadkowych, ale także przez niezrozumienie różnic, różnic kulturowych, różnic rasowych, przez uprzedzenia, które rodzą się właśnie z doświadczenia jakie niesie życie... tak pomyślałem na początku filmu... tak też zesztą uważam... i myślałem że właśnie to będzie chciał udowodnić ten film... i w jakimś stopniu to zrobił ale nie do końca, bo następujące po sobie sceny, począwszy od wyciągniecia prze "tego" policjanata "tej" kobiety z rozbitego samochodu, były swego rodzaju serią katharsis... wszystkie moje negatywne emocje jakie przydażyły się w "pierwszej" części filmu zaczęły ustępować miejsca pozytywnym odczuciom, może trochę idealistycznym, ale zawsze dającym nadzieje że człowiek może przezwyciężyć swojego "diabła"...
[pewnie jeszcze zapomniałem czegoś dodać ale narazie to wystarczy...]
film bardzo dobry... na koniec chciałoby się rzec: szkoda że to tylko film... daje nadzieję, ale chyba tylko daje... :|