PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=817414}
6,8 75 tys. ocen
6,8 10 1 75384
7,8 98 krytyków
Midsommar. W biały dzień
powrót do forum filmu Midsommar. W biały dzień

7/10

ocenił(a) film na 7

Dla mnie podobny poziom do "Hereditary". Ari Aster jak na razie robi filmy solidne, ale ciągle uważam, że eksplozja jego talentu wciąż przed nim. Oba filmy mają w sobie coś magicznego i czuć, że to ten sam twórca, choć są tak bardzo różne. Ale niekiedy popadają w przerost formy ostatecznie opowiadając prostą historię.

Akcja "Midsommar" prowadzona jest powolnym tempem, pozwala widzowi wczuć się w ten nietypowy klimat złudnej sielanki na szwedzkiej wiosce, którą odwiedzają bohaterowie. Wbrew pozorom pierwsze kilkadziesiąt filmu jest dość normalne, ale "Hereditary" też takie było do momentu kiedy powaliło zakończeniem. Tutaj jednak "dziwne", nietypowe zdarzenia rozgrywają się dużo wcześniej. Oczywiście my wiemy, że stanie się coś złego, że dzieje się coś niedobrego, ale bohaterzy jakoś powoli to odkrywają i chyba zbyt powoli (czyż nie?) próbują się ratować. Nie było to dla mnie zbyt przekonujące.

Pierwsza wbijająca w fotel scena - spadający z klifu członkowie tego dziwacznego kultu - niewątpliwie potrafi widza zaintrygować. Później jednak tego typu scen już nie ujrzałem, a szkoda.

Przede wszystkim film nie jest takim klasycznym horrorem, zdecydowanie bliżej mu do thrillera i dramatu. Co nietypowe, niemal cały film rozgrywa się za dnia, często w bardzo słoneczny dzień. Czuć taką sielankę, zapach trawy, nie brak tu zieleni i ogólnie żywych kolorów. Dziwna sceneria jak na film, który klasyfikowany jest jako horror. Jest to jednak coś świeżego.

Nie mam właściwie nic do zarzucenia w kwestii samej reżyserii - podoba mi się sposób montażu w zależności od wydarzeń jakie się rozgrywają, widz jest w stanie spokojnie podążać za okiem kamery z bardzo fajnych, czystych ujęć. Muzyka, momentami przypominająca klasyczne horrorowe motywy, w zakończeniu przybiera nieoczekiwane brzmienie. Wraz z tym, co dzieje się na ekranie tworzy ciekawe, specyficzne wrażenie (powiedziałbym, że wznosi ten film na wyższy poziom).

Niestety, podobnie jak w przypadku "Hereditary" jakoś nie jestem w 100% zwolennikiem warstwy fabularnej, tego co w tym filmie wychodzi na główny plan. Pewne wątki są niedomknięte, jakby porzucone. Fajnie, że jest dużo niedopowiedzenia i symboliki, fajnie, że Ari Aster tworzy coś, czego nie tworzą inni... ale znów miałem wrażenie, że film jest jedną wielką metaforą. W tym przypadku trochę zbyt wizualnie przesadzoną i na wyrost drogę głównej bohaterki do wyzwolenia, do znalezienia przez siebie swojej nowej "rodziny", nowego ja.

Moja ocena: 7/10.