PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=817414}
6,8 67 663
oceny
6,8 10 1 67663
7,6 54
oceny krytyków
Midsommar. W biały dzień
Nie wiem, czy Ari Aster był na tym samym seansie "Dziedzictwa. Hereditary" co ja, ale "Midsommar. W biały... czytaj więcej

Recenzje Użytkowników

Zarówno u Peele'a, jak u Astera, rdzeń stanowi hermetyczna społeczność, której zamiary ostatecznie okazują się być dalekie od przyjaznych. O ile jednak "Uciekaj!" utrzymane było w tempie przystępnym kinu komercyjnemu, o tyle "Midsommar" - by posłużyć się ambitnym porównaniem - jest raczej "Szatańskim tangiem" w świecie arthouse'owego horroru.  więcej
"Midsommar. W biały dzień" rozczaruje tych, którzy oczekują wyskakujących straszaków czy rozlewu krwi rodem ze slasherów. Nagrodzi za to zdecydowanie widza cierpliwego i otwartego, fundując mu prawie dwuipółgodzinny, powolny, ale ani przez chwilę nie nużący festiwal niepokojąco estetycznych kadrów i fizycznie wręcz odczuwalnego, narastającego napięcia, zwieńczony oczyszczającym finałem. więcej
Każdy przedmiot w świecie przedstawionym wydaje się być na swoim miejscu. Co jednak z tego wyjdzie, gdy przyjdzie nam to wszystko połączyć? Aster ponad wszystko pragnie, by widz nieustannie zadawał sobie to pytanie. I byłby to wielki film, gdyby owo pytanie nie było zadawane kosztem innych płaszczyzn tworzących "Midsommar". więcej
Ari Aster pozostawia widzowi pole do swobodnej interpretacji. Twórca bawi się z widzem, gdyż najbardziej otwartą osobą na zmiany staje się Dani, która przeżyła rodzinną tragedię. Z pozoru wyalienowana, z czasem zaczyna żyć "rytmem" mieszkańców wioski. więcej
Tam, gdzie otwierają się zawiłe korytarze ludzkiej chwiejności, tam za chwilę zjawia się Ari Aster. Po eklektycznym i nieco rozczarowującym „Hereditary”, w którym jego skupienie na ludzkiej traumie rozpłynęło się gdzieś w powietrzu pod wpływem zbyt gęstego nagromadzenia motywów rodem wprost z B-klasowych horrorów o sektach, twórca postanowił poddać widownię makabrycznym rytuałom w biały dzień w celu przepracowania skrywanych głęboko pod skórą lęków przed opuszczeniem, rozstaniem, aż w końcu samotnością. Biały dzień jest jednak u Astera bardziej przerażający niż noc w jakimkolwiek innym filmie grozy, bo reżyser dobrze wie, jak odpowiednio wymierzyć akcenty i skontrastować prolog do podróży z resztą dzieła. Malownicza scena otwarcia, w której widzimy zimowy, górski krajobraz, a następnie bezdźwięczne śmierci i płacze przerywające melancholijną pustkę, choć dzieje się w nocy, działa przede wszystkim, jako cisza przed burzą, jaka ma nastąpić dopiero w promieniach szwedzkiego słońca. więcej
Autor "Hereditary" celowo mnoży znaczenia i poszerza interpretacyjne łono bez udzielania jasnych odpowiedzi, nasączając aurę dozą hipnotycznej niesamowitości. Stan permanentnego zawieszenia między jawą a snem, katastrofą a oczekiwaniem staje się powoli znakiem rozpoznawczym utalentowanego nowojorczyka, już przed premierą debiutu okrzykniętego zresztą eksponentem nowego otwarcia w świecie horroru. To także składowe, które przefiltrowane przez jego kinofilską wrażliwość gwarantują, że seans nie będzie jedynie seansem, ale sensualnie angażującym doświadczeniem. więcej
Najpierw był pogrzeb. Później było już tylko gorzej. Krótkie chwile, w których jedynie pozornie można było złapać oddech, wpuszczały do domu Grahamów cienkie snopy światła, ale tylko po to, by traumatyzowany horrorem w każdym możliwym sensie widz, mógł lepiej przyjrzeć się tej rodzinnej tragedii w wersji 3XL. Za sprawą takiego oto dzieła Ari Aster dorobił się słusznego miana jednego z Szekspirów współczesnego kina grozy, a jego reżyserski, pełnometrażowy debiut, "Dziedzictwo. Hereditary", zyskał status klasyka już na etapie pokazów przedpremierowych. Nic dziwnego, że na kolejny film twórcy czekaliśmy przebierając nogami, ale czy przypadkiem nie jest tak, że kult, jakim niemal natychmiast obrósł pierwszy jego duży utwór, bardziej zaszkodził, niż pomógł drugiej głośnej pozycji z jego filmografii?  więcej
Reżyser i scenarzysta Ari Aster debiutował w ubiegłym roku z "Hereditary", które mnie ominęło. Ale po seansie "Midsommar" nie odmówię sobie obejrzenia jego poprzedniego filmu. więcej
Nie wszystko zagrało perfekcyjnie, a "Hereditary" wstrząsnęło mną bardziej, jednak wierzę, że Ari Aster to przyszłość kina i da sobie radę nie tylko z horrorami, ale też z intymnymi dramatami rodzinnymi (do tego wyraźnie ma wielki talent) lub jakimkolwiek innym gatunkiem, w jakim zechce spróbować. więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones