Lubię horrory, ale ten film jest po prostu zbyt mocny. Dwukrotnie w czasie oglądania miałem silne uczucie dyskomfortu psychicznego. Do tego stopnia, że prawie wyłączyłem ten film (chodzi o scenę ofiar na klifie i o scenę jak stary dziad przy stole klasnął Christianowi przed oczami).
Atmosfera jest tutaj ciężka, mroczna, pomimo że prawie cały czas jest dzień. Film jest gęsty, brudny i mocno siada na psychę. Są tripy po narkotykach, jest golizna (w tym brzydszym niestety wydaniu), no i oczywiście krew, której jednak nie ma zbyt wiele (jak na nowoczesny horror). Ale kiedy już ta krew się pojawi, to robi piorunujące wrażenie.
Chciałbym zapomnieć ten film, lecz mimo to nie żałuję seansu, bo to pierwszy horror od kilku lat, który totalnie mnie zmasakrował. Cały czas jest napięcie - od samego początku. Autentyzm bohaterów, ich emocje, rodzący się strach... wszystko to widać na ich twarzach.
Chcąc zamknąć całość w dwóch słowach powiem tak: UPIORNY i OHYDNY.
Techniczne: cud, miód i malinka ;)
Wizualnie: olśniewający :D
Zgadzam się w stu procentach ! To naprawdę pierwszy horror od kilku dobrych lat, który totalnie mnie zmasakrował. Nawet nie jestem w stanie przywołać czegoś poprzedniego co wywołało by we mnie aż takie wrażenia.
Już mam .. To był Czwarty Stopień (The fourth kind) . Po pierwszym seansie siedziałem zabetonowany.
Jestem dziwny ale mnie usypiał ale cóż ja lubie klasyczne horrory . Oczekiwałem że sie pojawi jakis demon coś a tam nic
Dokładnie tak > napięcie rośnie z każdą minutą, piękne krajobrazy i ... patologiczna społeczność. Dla mnie to jest horror psychologiczny
Ja też oglądałem na dwa razy... Bo żona zasnęła. Nie wiem co w tym filmie było mocnego. Był dobry ( przedstawienie sekty i ich spranych mózgów ) ale bez fajerwerków. I co najważniejsze, to nie horror a thriller psychologiczny