Kurczę, Ari Aster nie bierze jeńców. Nie potrafię przewidzieć, co następnym razem „weźmie na tapetę”. Jak on to robi, że takie dziwne filmy tchną prawdą i rzeczywistymi uczuciami? On jeszcze zamąci. Za 30 lat będzie wymieniany wśród najlepszych reżyserów.