Mniej więcej do połowy filmu byłam wkręcona w te całe pogańskie rytuały i ciekawa co będzie dalej. Od połowy filmu zaczęłam się zastanawiać dlaczego jako gatunek nie jest wpisana "komedia", ewentualnie "erotyk"... Z minuty na minutę było coraz gorzej. Zdecydowanie najlepszy był wątek ze śmiercią siostry i rodziców Dani, który niestety nie był w żaden sposób kontynuowany. Pomysł fajny, ale wygląda trochę tak jakby od połowy filmu zaczęło brakować i pomysłów i kasy (bo efekty halucynacji były tak samo śmieszne jak gra głównych aktorów).
Poza kilkoma kwestiami Poultera w tym filmie nie było nic śmiesznego. OK, niektóre symbole, rytuały mogły wydawać się komiczne dla kogoś z zewnątrz (ów sztuczka "magiczna" z zauroczeniem mężczyzny, strój niedźwiedzia, kukły) ale przecież KAŻDA sekta czy religia ma swej liturgii elementy, które będą dla "profana" komiczne. To właśnie świetnie oddaje klimat filmu i tylko potwierdza, że film Astera jest bardzo przemyślany
Muszę się zgodzić. Zaciekawił mnie opis i zwiastun. Ale po seansie mam już mieszane uczucia. Film mniej więcej do połowy świetny klimat i historia. Im dalej tym gorzej. Moze i filmu nie zrozumiałem, ale dla mnie w dalszej części film coraz bardziej tracił sens. Wiele momentów nielogicznych, nie trzymało mi się kupy.
Zgadzam sie w pełni. Pewnie chodzilo o to, ze bohaterka uwolniła sie od toksycznego zwiazku, niby zyskala nową rodzine, ale od nich tez sie uzalezniła. Kolo sie zamyka. Poza tym jak osoba po traumie byla bardziej narazona na manipulacje sekty. Do polowy bylo naprawde dobrze, potem zaczelo byc groteskowo.