PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=817414}
6,8 75 tys. ocen
6,8 10 1 75393
7,8 98 krytyków
Midsommar. W biały dzień
powrót do forum filmu Midsommar. W biały dzień

Ten film ma jakiś pomysł, aby w nieco mniej typowy sposób budować napięcie i grozę. Ma niezłe zdjęcia, scenografię, nasłonecznione plenery, ogólnie jest ładny, przyjemny wizualnie jak na film w tym gatunku. Wprowadzenie widza w stan niepokoju odbywa się tu poprzez atmosferę zamknięcia w małej społeczności w rodzaju sekty, pogańsko-ludowych obrzędów i ogólnego poczucia ''że, coś tu jest nie tak''. Problem w tym, że w moim przypadku niespecjalnie to zadziałało...

Jeśli chodzi o ogólny koncept, z pewnością się wyróżnia w tym gatunku, ale nie sposób nie odnieść się też do filmu Kult z 1973, który robił to już ''wieki'' temu. I pod względem niepokojącego, trochę 'schizowego' klimatu w otoczce rytuałów w małej społeczności, robi to po prostu lepiej. Przynajmniej ja miałem takie odczucia, chodź swoje może też robić fakt, że oglądałem go już dawno temu, wobec czego Midsommar, nie wydaje mi się, aż tak nietypowy.

Jeśli chodzi o wywołujący niepokój, nietypowy nastrój, to w moim odczuciu zostaje on dwukrotnie złamany i ulatuje bardzo szybko. Pierwszym takim momentem jest scena na skarpie (skądinąd jest ona dość mocna, i akurat raczej zostanie w pamięci). Jest to mniej więcej połowa filmu, i jakiekolwiek napięcie w rodzaju, co tam się wydarzy, co to za rytuały, do czego są zdolni członkowie sekty, wyparowuje. Po tej scenie to już mamy kawa na ławę wyłożone, że będzie nieuniknione szlachtowanie jak w standardowym horrorze. Jak wczuwać się w dziwność sytuacji, kiedy mamy jasno wyłożone, że proces ześwirowania członków tej sekty jest już bardzo zaawansowany;) Dalej mamy jeszcze trochę kliszowo-horrorowych dysput skretyniałych bohaterów, co robić i jakieś puste debaty o prace naukowe.
I tu kolejny przewidywalny moment, czyli wątek Christiana jako buhaja rozpłodowego, oraz Dani - 'przepracowującej' tańcem swoje traumy. Przy tych wątkach groza to już dla mnie kompletnie siada, a rozwinięcie losu Christiana było już tyle razy wcześniej sugerowane, że byłbym w ciężkim szoku, gdyby w końcu nie doszło do jakiegoś wymyślnego, rytualnego stosunku.
Jeśli chodzi o Dani, to akurat nieźle ukazano mechanizm wciągania nowych członków po przejściach, podatnych na manipulację w zbiorowość sekty.

Silnie zaznaczone, w zasadzie wiodące w tej historii, są wątki związku Dani i Christiana oraz traumy tej pierwszej po tragedii w rodzinie. Nie zaprzeczę jest tu jakiejś pole do interpretacji, rozkładania tych relacji. Problem w tym, że sposób podania tych postaci, ich związku jest tak powierzchowno-odrzucający, że nie brak mi chęci, aby się w to zagłębiać. Te postacie są jak generowane z nastoletnich dram, histeryczka i nijaki, pusty przystojniak. Jakoś trudno mi się wczuć emocjonalnie w tych bohaterów, żadnych ciekawych scen miedzy nimi nie ma. Od samego początku widać, że ten związek wisi na włosku i przypomina bardziej jakieś kilkumiesięczne licealne romanse nastolatek. Wobec, czego kierunek w jakim to wszystko idzie oraz sam finał, jest mocno przewidywalny i nie budzi emocji.

Reasumując.
Ogólny zamysł i klimat - gdzieś tam jest, ale już to widziałem w Kulcie z 1973 roku.
Nastrój grozy i niepokoju, ulatuje gdzieś bardzo szybko.
Przebieg całej historii, bardzo przewidywalny.
Wątki bohaterów pobocznych- typowy slasher do zapomnienia.
Wątki traumy i związku głównej bohaterki- jak ktoś się wkręci, może to sobie rozkładać i interpretować. Mnie te postacie, znużyły, zniechęciły i generalnie są pokazane w męcząco-odpychający sposób.
Nie podszedł mi ten film kompletnie.