Dla osób które narzekają że film nie śmieszny i wogóle. Ten film w zamyślę Setha miał być przerysowaniem dzikiego zachodu i taki był. Spójrzmy choćby parę momentów w filmie. Prostytutka która nie chcę uprawiać seksu przed ślubem z narzeczonym bo to nie po chrześcijańsku. Ludzie tu już na kilometr czuć sarkazm i pocisk dla rdzennych amerykanów i ich religijności. Kolejny fakt, czarny charakter Clinch Letherwood. Poprzestawiajmy literki i co mamy CLINT EASTWOOD. Kolejny cios wymierzony w ikonę spaghetti western i uśmiech na ustach. Motyw z Indianami i ,,fajką pokoju'' równie udany jak kilka wstawek z innych filmów jak i aktorami. Django, Dr Emmet czy McGregor mimo że epizodycznie to jednak uśmiech na twarzy się pojawia i to nie mały. Na koniec zostawiam Charlize Theron i jej rolę twardej kobiety. Czy tutaj też wam nie przychodzi do głowy kolejny punch w kierunku westernu i Mułów siostry Sally albo Królowych Dzikiego Zachodu ? Ludzie nie narzekajcie na ten film. Seth ma dość specyficzne poczucie humoru i na tym oparł swój film. Jeśli do niego podejdziecie z przymrużeniem oka tak jak on to zrobił to się świetnie ubawicie. O ile lubicie takie komedie.
Sarkazm? Raczej Srakazm. Humor trochę mało wyrafinowany niestety podobnie jak w innych filmach reżysera
Do filmu nie byłem nastawiony, liczyłem na jakiś gniot po obejrzeniu trailera, ale obejrzałem i nie jest taki zły jak na komedię. Najbardziej podobały mi się wstawki z Django i z Powrotu do przyszłości :)
Byłam w kinie na przedpremierze, nie oglądałam zapowiedzi żeby się nie nastawić negatywnie. A jednak film totalnie mi się nie spodobał: był nudny i przewidywalny. Miałam wrażenie, że Seth spisał sobie żarty, które kojarzy dzikim zachodem i wrzucił je do słabej komedii romantycznej. Chociaż bardziej wyglądało to jak zbiór gagów. Seth sam w sobie jest drewnem, a nie aktorem i to on był największym minusem filmu. Zazwyczaj lubię komedie, nie jestem żadnym krytykiem filmowym i często oglądam odmóżdżające filmy ale na tym się strasznie wynudziłam.