Moim zdaniem ekranizacja pierwszej książki wypadła lepiej. Ciekawiej się oglądało. Tutaj miałem wrażenie obcowania z urealnioną wersją Bonda. Poparzony złoczyńca i nie odczuwający bólu olbrzym mogliby spokojnie walczyć z 007. To jednak inwencja autora książki. Co mi się rzuciło w oczy to niespójność całego obrazu, zabrakło jakiegoś takiego wyraźnego wątku i współpracy pary głównych bohaterów z poprzedniej części. Aktor wcielający się w postać dziennikarza wypadł mniej przekonująco. Ktoś napisał w temacie wcześniej, że nie jest to film z cyklu "zabili go i uciekł", mnie się wydaje, że wprost przeciwnie, a nawet dosłownie to taki film. Zakończenie jest nieprawdopodobne. Nie czytałem książki więc trudno mi się ustosunkować, ale podejrzewam, że można to było przedstawić ciekawiej. Ta część skupia się całkowicie na postaci Lisbeth Salander. Podejrzewam, że w ostatniej, której jeszcze nie miałem okazji obejrzeć bohaterowie rozprawią się z handlarzami żywym towarem. Pomimo tych subiektywnych odczuć z mojej strony film ogląda się w miarę ciekawie. Jednak według mnie pierwsza część lepsza.
z zakonczeniem to troche faktycznie przegieli ale tez nie czytalem ksiazki (mimo ze mialem zamiar dopoki nie zrobilo sie wielkie halo ze do kin wchodzi film na podstawie ksiazek) ale pewnie tez byla to inwencja autora. Film slabszy niz pierwsza czesc. Pierwsza miala klimat a ta jakas taka, nie wiem 'wymemłana'? Mam nadzieje ze w 3ciej wroci dobry klimat i jakas ciekawa akcja.
W książce Niederman uciakał poniewaz zobaczył Lisbeth jako ducha. Miał cos nie tak z głowa i czasami miał wrazenie, ze obserwuja go jakies "demony". Szkoda, ze nie dali chocby kilku sekundowego watku zwiazanego z fobia Niedermana, wtedy zakonczenie nie wydało by sie tak... dziwne.
Film ok, niestety jedynki nie ogladałam jeszcze wiec porownac nie moge. Moge za to z czystym sumieniem powiedziec, ze nie był zły :)
dokładnie- rozwaliło mnie jak Lisbeth ocknęła zakopana a potem usiłowała wydostac i w sumie to papierośnica od Mi uratowała jej życie ( w filmie jakoś tego nie widać)
ale jeszcze bardziej rozwaliło mnie kiedy blondyn uciekł bo pomyślał ze Lisbeth jest zombie - to było naprawde komiczne w książce;-D
w scenariuszu i tak pominęli większe niedorzeczności np Salander grzebała sobie w mózgu, w dziurze po kuli. Jakoś też nie mogłem sobie wyobrazić sceny jak olbrzym ucieka w popłochu od Salander bo ma omamy czy przewidzenia na jej widok. Reżyser dobrze zrobił, że nie przeniósł tego na ekran. Szkoda że nie pokazali początku jak Liz była poza Szwecją i zrobiła se nowe piersi.
Generalnie film wydaje się nieco chaotyczny. nie ma czasu na wyjaśnianie wielu spraw więc widz musi pilnie obserwować aby wszystko zrozumieć.
A co do tych niedorzeczności to też dziwnie została przedstawiona cała sprawa. Motyw wrobienia Lisbeth w morderstwo przez tego gwałciciela-urzędasa był genialny. Wykorzystał sprytnie jej odciski palców. Dopóki tylko nie okazało się, że on sam został zabity.
Bo mamy Zalachenke chcącego dostać papiery swojej córki - Lisbeth.
Na co gwałciciel odmawia i oferuję wymianę, odzyskasz dla mnie kasetę a dam Ci jej akta. I po co? Dlaczego Zalachence tak zależało na papierach Lisbeth? Ujawniały jego tożsamość? Nagle zaczął się martwić? Takie to troszeczkę (tyci, tyci) niespójne i niedorzeczne. Naciągane.
Nie mam pojęcie co było w książce. Jestem natomiast świeżo po seansie (a nie lubię tak od razu oceniać filmów), ale jak dla mnie druga część gorsza od jedynki.
A i dodam jeszcze fotkę: http://meny.nu/image_processor/1.654561!image/908512924.jpg_gen/derivatives/wide /908512924.jpg
Nie przypominam sobie tej sceny z filmu a Wy?
Montaż. :]
Zbyt dużo drobnych błędów decydujących o tym, że poszczególne sceny zostały spalone. Podam jeden przykład: Lisbeth przeszukująca domek kuratora zachowuje się jak amatorka w każdej scenie: przy wejściu do domku, przy przeszukiwaniu, przy wyjściu no i ten odłożony plecak po to żeby zrobić scenę niespodziewanego spotkania z motocyklistami. Do tego słabszy klimat od części pierwszej. Druga część dorównuje przeciętnym hollywoodzkim sensacjom.
dla mnie rowniez ta czesc wypada bardzo blado, ksiazka nie byla zbyt dobra, ale film to juz przesada. jak dla mnie wyglada na bardzo pociety, strasznie chaotyczny. jedynka byla w 99% zgodna z ksiazka, tutaj troche pozmieniali poucinali i wyszlo nie specjalnie, najbardziej boli mnie brak sledztwa szwedzkiej policji. zobaczymy co bedzie z 3
W pewnym momencie film zaczyna zmieniać się w modę na sukces, okazuje się że główne szwarccharaktery są spokrewnione z Lisbeth, każdy ma z kimś związek itd, brakowało tylko jakiejś sceny typu Luke I"m your father.
W sumie jednak niezłe, jak dla mnie widzieć wreszcie jakiś film inny niż made in USA to sama radość.
"...brakowało tylko jakiejś sceny typu Luke I"m your father."
Masz rację. Sceny gdy Blomquist dowiaduje się, że Lisbeth jest córką Zlachenki oraz gdy ona sama, iż jest siostrą blondyna żywcem wyjęte z "Mody na sukces" :D Boję się, że w trzeciej części okaże się, ze dziennikarz jest przyrodnim bratem szwagra kuzynki ze strony męża tego blondasa.
Reasumując pierwsza część trylogii jest w porządku lecz druga jest tak absurdalna, że ociera się o pastisz.