Spodziewałem się jakiegoś ambitnego filmu... a dostałem totalną szmirę trwającą 2 i pół godziny.
Sensu nie ma tutaj w cale. 90% scen nie ma związku z głównym wątkiem. Aktorzy tylko wypowiadają swoje kwestie - bez żadnych emocji... a kij z tym nawet nie chce mi się o tym pisać.
I nie przeszkadza ci że kamera złapała aktorów w adidasach, w zegarkach a w tle przejeżdżał fiat 125P? Toż to taka wtopa, nieambitna totalnie...
Łauł! I to przekreśla cały film, który pomimo tych incydentów jest naprawdę dobry?
Gratuluję...
No jak ci "Krzyżacy" w plastikowych zbrojach to ambitny film, to radze wrócić na forum dla przedszkolaków.
janko -twoja analiza filmu jest śmieszna
z góry jesteś nastawiony negatywnie i subiektywnie manipulujesz zdarzeniami szukając frajera który się tym przejmie
marny manipulancie
gratulacje dla osoby która poświęciła się i odpowiedziała na każde pytanie
Jeśli np JA nie lubię danego filmu również potrafię ułożyć historyjkę żeby wyszło na BEZSENS
żadna filozofia
He, no i zostałam frajerem. A nie mówiłam... :DDD
Ale gratulację wezmę jako pozytyw. :P
Agi i mis + Marcalina
Agi:
Może i zostałaś frajerem, ale z innego powodu.
Marcelina:
Nie muszę tutaj nikim i niczym manipulować. Ten film nie trzyma się kupy i to jest zwykły fakt. A z tego co zaprezentowałaś widać, że się przejęłaś moimi zarzutami, stąd ta głęboko defensywna postawa. Mam rację i dobrze o tym wiesz.
Weź Ty sie potrzymaj kupy, bo takie kocopoły sadzisz, że się czytać nie chce. Zmarnowałem jakies 7 min życia na czytanie tych wypocin.
Cokane.
Obawiam się, że zmarnowałeś jak do tej pory nie tylko 7 minut życia i zmarnujesz jeszcze o wiele więcej, jak nie całość...
Wiadome, że zmarnuje całe swoje życie (inteligencie), ale na pewno nie na takie pierdoły jak Ty wypisujesz.
słuszna uwaga powyżej --Idź sie koleś potrzymaj kupy --może to jedyna pożyteczna rzecz jaką w życiu możesz zrobić.Nie przejęłam sie twoją pisaniną tylko rozśmiesza mnie twoje produkowanie się żeby udowodnić jaki jesteś "intelygent" i "znafca"
Marcelina
Przed napisaniem adekwatnej riposty powstrzymuje mnie wyłącznie fakt, iż jesteś kobietą lub głupiutkim dzieckiem. Jeśli jednak będziesz kontynuowała tą bezsensowną czynność 'wtrącania swoich 3 groszy' to doczekasz się odpowiedniej riposty.
janko bzykant mistrz ciętej riposty... strach się bać, bo jeszcze szwy po wyrostku pękną ze śmiechu.
jak ktoś chce to można sie do wszystkiego przyczepić. Ostatnio w internecie modne jest udawanie 'inteligentów' i znanie sie na wszystkim... i chyba z czymś takim mamy tutaj doczynienia. Najlepiej zjechać jakikolwiek film, potem dac liste filmów z lat 50-tych (stare wiec napewno dobre!) i już we własnym mniemaniu jest sie filmowym guru. No cóż, taki przywilej internetu, ten kto ma coś do powiedzenia w okreslonej sprawie rzadko to robi a ten kto wie niewiele to szaleje i udaje najmądrzejszego.
Widziałam ten film, czytałam książke... i musze stwierdzić że film mnie mile zaskoczył. Obecnie wiekszość filmów to przystojni mezczyźni i piekne kobiety, które po lesie biegają w szpilkach. I fabuła na tym sie opiera, do tego jakies efekty specjalne, kilka patetycznych momentów i juz film gotowy. Na szczęście w tym wypakdu jest inaczej. Nie znałam do tej pory szwedzkiego kina ale po tym filmie mam ochote naprawic te zaległosci :)
Film jest fajnie klimatyczny, ludzie są REALNI, nie sa żywcem wycięci z okładek gazet.
Co do gry aktorskiej, prowadzenia kamery i innych technicznych elementów to nie bede sie wypowiadac bo sie na tym nie znam, mi sie podobało i tyle.
Jesli chodzi o fabułe.. to polecam przeczytanie książki. Ona wyjsni wiekszość rzeczy bo pewnie osoba co nieczytała książki nie wyłapie w filmie pewnych elementów które tłumaczą to i owo. Ja je widziałam bo czytałam ksiązke i wiedziałam na co zwrócic uwagę.
Film jest taki jaki powinien być, no chyba ze ktos chciał isc na 2012 tylko pomylił sale kinową to sie moze rozczarować.
nie rozumiem dlaczego, każdy stosuje banalną dychotomię: przystojni chłopcy, kobiety w szpilkach kontra niby coś przeciwstawnego.
po pierwsze filmy z tego typu aktorami też potrafią być dobre. Co gorsza (o zgrozo) filmy z aktorami niszowymi, potrafią być po prostu tandetne, głupie i nieciekawe. Niestety w życiu nie jest tak różowo, że wszystko co nie jest hollywood'zkie jest od razu super. Nie każdy Polski, czy europejski film jest ok.
Można się tego jednak dowiedzieć, gdy się już:
- w życiu coś obejrzy więcej niż przez ostatnie 2 lata
- nieco się w życiu doświadczy, niż przez te lat -naście
Po pierwsze, więc nie stosujmy tego typu banalnych porównań.
Odnieśmy ten film do dokonań - Bergmana, von Triera, Inarritu.
Jak wypada wtedy ten film? No dalej kinomani... mówią wam coś te nazwiska?
A takie filmy? paleni Słońcem, Miasto Boga, Podziemny krąg, Amores Perros... i kilkanaście innych.
Pozdr.
Ps. Internet mam od 1998 roku
Nick na filmwebie od lat 7 bodajże ;)
Nie żebym się chwalił, ale wolę uniknąć odpowiedzi typu "neo", czy "inteligent internetowy".
Do olgi
Ale zdajesz sobie sprawę czym są ekranizacje? Ekranizacja polega na tym, że nie trzeba czytać książki, żeby w całości zrozumieć fabułę czy np. żeby wiedzieć co powinno być w danej luce w scenariuszu.
Stare kino jest o niebo lepsze od współczesnego. I wiedziałabyś o tym, gdybyś miała jakiekolwiek pojęcie o filmach. Tak samo jest z literaturą, sztuką czy nawet kulturą. Zwracam uwagę na słowo 'współczesnego'. A to dlatego bo wciąż mam nadzieję na przyszłość.
Gdybym miała wybierać między Fellinim a Gatlifem, to wolę tego drugiego - więc jak widać, są tacy dla których współczesne kino europejskie jest jednak lepsze, a na pewno ciekawsze niż stare filmy.
wniosek? raczej skrót myślowy bo rozwodzic mi sie nie chcę... po prostu przyssałeś się dla klasyki filmowej i zgrywasz znawcę. skąd ty sie urwałeś? żaden student kulturoznawstwa, medioznawca, filmowki w łodzi czy psorzy powiązani z tymi dziedzinami nie są tacy zajadli... rzucasz się jakbyś miał kompleks małego i na forum czujesz się WIELKI bo komuś pojechałeś. krytykować można nie robiąc z siebie debila, wielce kontrowersyjny, proffffokatorze znikąd.
ps. małe litery bo mi sie nie chce bawić shiftem. żegnam clownie downie.
Uważaj bo zaczynasz pisać po troglodycku. Swoją drogą dlaczego nie zwróciłaś uwagi na o wiele poważniejsze błędy w komentarzach osób, które się z tobą zgadzają?
Uważasz, że papierki są odzwierciedleniem wartości człowieka? Widzę zostałaś wychowana na doskonałego obywatela/konsumenta.
Zwróć uwagę kto pierwszy wyskoczył z:
'breeeeedzisz'
'znaffco z koziej wólki. '
Biorąc po uwagę nieokrzesanych gówniarzy, z którymi mam tutaj do czynienia (mam na myśli ciebie, Marcaline i innych)to ja zachowuję się dystyngowanie.
ps
Coś ci nie wychodzą te skróty myślowe. Może opuściłaś za dużo lekcji w gimnazjum, do którego uczęszczasz...
Buahahahahah :D - nie mówiłam nic o papierkach, a o środowisku które na poważnie rozkminia świat filmu :) Zasadnicza różnica, wielu dobrych studentów I roku olewa naukę i zajmuje się czym inne, bywa.
A pieprzenie o gimnazjum wsadź sobie w dupę, kretynie :D Kolejny inteligencik, który ma tendencyjne odpowiedzi - chciałeś mi pojechać, a czy masz świadomość, że w gimnazjach jest wielu dojrzałych ludzi, którzy znają przykładowo wszystkie dzieła Kapuścińskiego? W twojej wsi pewnie takich nie ma... heh. Biedny jesteś :(
Mam poważne pytanie. Czy jesteś wstanie pisać używając adekwatnych słów? Chociaż nie wiem czy do tego co starasz się przekazać można znaleźć odpowiednie środki ekspresji. Bo jaki ma sens np. to zdanie:
'...o środowisku które na poważnie rozkminia świat filmu'
Pomimo twojego wieku i burzy hormonów która wyprawia niestworzone cuda z twoją główką, mogłabyś zachować trochę godności. Czasami lepiej jest przyznać się do głupiego postępowania niż brnąć dalej z nadzieją, że ktoś ci uwierzy. Doskonale wiem co chciałaś powiedzieć przez: 'żaden student kulturoznawstwa, medioznawca, filmowki w łodzi czy psorzy powiązani z tymi dziedzinami nie są tacy zajadli.'. Ewidentnie chodzi ci o papierki, więc nie staraj się desperacko wyjść z sytuacji bo naprawdę robisz z siebie cyrk.
Lublin to nie wieś tylko małe miasto, miasteczko - jak kto woli. Nie jestem z niego zbytnio dumny ale mamy ładną starówkę i niesamowicie bogatą historię. Przez 200 lat mieścił się u nas Trybunał Koronny a było ich w Polsce tylko dwa. W Lublinie zawarto Unię Lubelską (unię pomiędzy Koroną a Litwą) co było najważniejszym wydarzeniem po chrzcie Polski, Książę pruski złożył hołd królowi Zygmuntowi II, no i Lublin był dwukrotnie Stolicą Polski. Jak na małe miasteczko mamy dość ciekawą historię - a wymieniłem tutaj wyłącznie wydarzenia historyczne wagi państwowej. Ale po co ja o tym piszę? Heh.
W każdym bądź razie mi osobiście do głowy by nie przyszło, żeby użyć wobec 'przeciwnika' argumentu typu 'a ty jesteś ze wsi'.
Zwiedziłem kawał Europy zachodniej (najwięcej Hiszpanii) i trochę wschodniej. I muszę przyznać, że Warszawa jest najokropniejszą stolicą/miastem w jakiej do tej pory byłem. Nie chce obrażać mieszkańców Warszawy, którzy na to nie zasługują, ale taki motłoch jaki w niej żyje jest rzadko spotykany.
A tak na marginesie, powiedz mi dziewczynko ile razy byłaś w teatrze, operze, filharmonii?
W gimnazjach nie ma wielu dojrzałych ludzi. Również wielu ich nie ma w liceum. Oczywiście znajdzie się zawsze kilka indywidualności, ale ty się do nich nie zaliczasz, więc nie wiem po co w ogóle poruszyłaś ten temat.
A teraz powiedz mi co masz do powiedzenia, na temat tego kto pierwszy wyskoczył z chamskimi tekstami.
I na koniec. Kapuścińskiego mam w biblioteczce w której są jeszcze: Shakespeare, Goethe, Sienkiewicz, Prus, Lem, E.A. Poe, Forsyth, Heller, Wells, A.C. Clarke, Herodot, Machiavelli, Nietzsche, Sun Tzu, Cezar i wiele, wiele innych w tym Odyseja, Iliada, Eneida, Biblia, Talmud itd.
Ps
Zdajesz sobie sprawę, że popełniłaś już kilka literówek? A oto twój cytat: 'Bo forum jest po to żeby na nim pisać po polsku a nie po troglodycku!'
"Stare kino jest o niebo lepsze od współczesnego. I wiedziałabyś o tym, gdybyś miała jakiekolwiek pojęcie o filmach". Uśmiałam się jak fretka. Nie ma to jak rozsądna argumentacja. To zdanie jest tylko Twoją subiektywną opinią. Kino ma to do siebie (podobnie jak literatura i sztuka), że de gustibus non est disputandum. To, że nie cenisz kina 'współczesnego' to tylko Twój problem. Na przyszłość, nie obrażaj kogoś kto ma odmienny gust od Twojego, bo to nie Twój gust jest wyznacznikiem tego, co się komuś podoba. A jeśli chcesz mieć pojęcie o kinie ambitnym obejrzyj coś spod znaku kina transgresji i wtedy podyskutujemy.
Osobiście obejrzałam "Millenium.." z przyjemnością. Dawno nie widziałam w kinie dobrego kryminału. Pomimo kilku niekonsekwencji fabuły, wciągnęła mnie leniwa narracja, stopniowo budowane napięcie i prawie dusząca atmosfera w jakiej odkrywano zagadkę. W powodzi słabych filmów jakie ostatnio zalewają kina, ten moim zdaniem zasłużył na solidne 8/10.
'O gustach się nie dyskutuje' jest martwym przysłowiem, które tak naprawdę nigdy nie weszło w życie. Nawet w najmniejszym stopniu. Ponieważ o gustach właśnie najczęściej się dyskutuje.
To, że współczesne kino w 95% jest totalnym szambem jest zwykłym faktem. Tak jak zwykłym faktem jest: gigantyczny spadek w czytaniu książek przez mieszkańców państw półkuli północnej, wzrost agresji w populacji kobiet czy upadek sztuki. Nie mówiąc o ewolucji instytucji zajmujących się wymierzaniem sprawiedliwości w instytucje kontrolujące przestępczość - a nie (nawet) jej zwalczanie.
Skoro dawno nie widziałaś dobrego kryminału to polecam:
-8mm
-JFK (1991)
-Thief (1981)
-Heat (1995)
-L.A. Confidential (1997)
-Bad Lieutenant (1992)
-Mississippi Burning (1988)
-Presumed Innocent (1990)
-Bound (1996)
-Romeo Is Bleeding (1993)
-To Live and Die in L.A. (1985)
-8 Million Ways to Die (1986)
to komplement dla tego filmu że takie janko bzykant go nie lubi.Znalazł sie znafca i mundry specjalista który pisze pseudowykłady udawadniając że ta historia jest bez sensu, książka jest bez sensu.Może załóż sektę i wygłaszaj swoje wypociny , to jest fanatyzm.
Ciekawe skąd bierzesz te statystyki, zwłaszcza dotyczące czytelnictwa. Pewnie z głowy :-)
Jesteś pewien, że to wszystko kryminały?
Telewizja, internet, radio, gazety, czasopisma i najważniejsze rozmowa z ludźmi. Stąd biorę informacje dotyczące czytania książek przez współczesne społeczeństwo.
czy mam przez to zrozumiec że nie zrozumiałeś tego filmu? nie byłam na filmie sama, poszłam ze znajomymi, dwoje z nich książki nie czytało a jednak zrozumieli film, nie trzeba byc do tego geniuszem. Jednak osoba co przeczytała książke siłą rzeczy wydobedzie z filmu wiecej dobrego czy złego, wie co jest wazne, na co zwrócic uwagę. I nie ma w tym nic złego.
Co do tego, że kiedyś filmy były lepsze... i bla bla bla... to zauważ ze wieksza częśc społeczenstwa mówi ; 'kiedys to bylo lepiej'.. taka jest ludzka mentalność, lepsze jest to co było lub bedzie a nie to co jest. Jednak faktycznie, obecnie powstaje pełno filmów które wieją kiczem na kilometr. Niestety taka jest teraz moda, jakiś schemat sie sprzed i zaraz 20 filmów powstanie na ten temat. I tylko nazwiska aktorów sie zmieniają, a kazdy nastepny jest nazywany hitem roku. Tak było z motywem domu gdzie cos mieszka i straszy mieszkańców, tak jet z wizją konca świata, przykładów jest pełno. Ale dobre filmy obecnie tez powstają. Dawniej kiedy to wszystko 'było lepsze' tez powstawały filmowe szmiry. Na tym to polega, są filmy i dobre i złe. Rok produkcji filmu nie ma tu nic do rzeczy, no chyba że ktos sie lubuje w filmach starych odnoszacych sie do konkretnych wydarzen politycznych, a ze tej osoby nie było wtedy na swiecie i filmu ne rozumie to od razu mysli 'super film! dla inteligentnych i z przesłaniem!. To jest ostatnio modne własnie.
Film jest dobrą ekranizacją książki i nie ma sie co ciskać że nie jest przełomowy, że nie jest racydziełem. Jest taki jaki miał być, zapewne o niebo lepszy niz jakby sie za produkcje wzieli Amerykanie, którzy z Lisbeth zrobili by Pamele Anderson. Nie kazdemu musi sie film podobac, ale po co wywlekać filmy z lat 50 tych? ja tez moge zarzucic kilka tytułów, najlepiej filmów niemych, to napewno są super! ale po co? ja zyje teraz, lubie niektóre stare filmy, ale lubie tez i te współczesne. Nie segreguje filmów ze wzgledu na ich date produkcji lecz na wartosc.
Olgi, Taclem, nie warto.
To jest człowiek, który w każdym swoim poście usiłuje dowieść, że jest starszy i mądrzejszy, przy czym czyni to pieniąc się, że kończy dyskusję tylko po to, żeby zacząć ją gdzie indziej...
Jeśli go to cieszy, niech się bawi, ale nie dajcie się wciągać w takie przedszkolackie zagrywki. Ja się poświęciłam, jak to ładnie ujął Edward, i wystarczy. :)
Taclem, nie czytałam książki, ale jak widać, nie było trzeba, żeby zrozumieć film. To, że autorowi wątku się nie udało, to przykry wypadek, ale nas nie powinien już interesować. Natomiast ja po obejrzeniu filmu na pewno po książkę sięgnę. Pozdrawiam i do zobaczenia w jakimś ciekawszym miejscu niż ten wątek.
Ja uważam że "bzykant" ma racje, i współczuje wam czytelnikom bestsellerów - czytacie chłamiaste książki (polecone przez koleżankę)a potem bronicie zaciekle jakiegoś gównianego filmu na jej podstawie.
Żałosne! i jak tu chłopak ma wrazić swoje zdanie - jak i tak go wyśmiejecie?
Taka sama sytuacja jak z tym cyklem "Zmierzch": Lipna książka, Lipny film!
ŻENADA!!!!!!!!!!!!!!
O, widzę, że kolega sobie nie radzi poprosił kumpli :-) Poziom intelektualny podobny, więc pewnie z jednej piaskownicy.
Rozumiem, że film oglądałeś i czytałeś książkę, a z Larssonem chodziłeś na piwo...
tak, wszystkich kolegów ściągnął.
Nie rozumiesz człowieku, że możesz się po prostu mylić? Nie ma tu żadnej teorii spiskowej. Ciekaw jestem jednak, gdy zaczeka się na recenzje w sensownych tytułach (polityka, gw, rzepa i kino).
Pozdr.
A mi tam film się bardzo podobał. Dałam 9/10. Książki nie czytałam a jednak wszystko dla mnie było jasne. Według mnie każdy szczegół był starannie dopracowany. Wszystko było ze sobą powiązane i klarowne. Moim zdaniem każdy interpretuje każdą scenę według własnej logiki. Więc to co dla jednych jest logiczne i nie razi go dane rozwiązanie 'problemu', dla innych takim nie jest. Weźmy na warsztat tą 'nieszczęsną' scenę na molo, gdy brat Lisbeth tylko się przypatruje jak ona zabija ojca. Szczerze powiedziawszy, to gdyby nie wasze spory to nawet bym na nią nie zwróciła aż takiej uwagi. No ale skoro już zwróciłam na nią uwagę, to nasuwa mi się na myśl kilka pytań- czy nikomu nie przyszło do głowy, że jej brat był socjopatą, pozbawionym uczuć wyższych i dlatego go to nie obeszło, bo niby po co miałby ją wtedy zabijać, nie czuł wtedy takiej potrzeby i tyle. Następna wersja, to to, że był tak wynaturzony że nie zabił jej by móc ją nadal gwłacić. Trzecie wyjaśnienie sceny, to takie, że nie podobało mu się to, że ojciec wybiera ofiary o żydowskich powiązaniach, co można w jakiś sposób namierzyć(padają nawet podobne stwierdzenia w filmie z ust brata Lisbeth), i pewnie sam się już nosił z zamiarem zabicia ojca, bo ten nie był już mu do niczego potrzebny, skoro on sam uważał, że ma lepszą metodę zabijania. Ale Lisbeth go w tym wyręczyła, co pewnie go nawet po trosze zdziwiło. Więc po co miał ją wtedy zabijać, skoru mu się wręcz przysłużyła- problem ojca rowiązany a i Lisbeth była teraz tylko dla niego.
I jak widać na powyższym przykładzie, każdy ma prawo do interpretowania scen po swojemu. I dla mnie ten film jest jednym z lepszych, które ostatnio oglądałam. Ani przez chwilę się nie nudziłam. I uprzedzając dywagacje na temat przeczytanych przeze mnie ostatnio książek 'prawdopodobnie' poleconych przez swoich nastoletnich znajomych, stwierdzam, że prócz trylogii "Millennium", także nie czytałam sagi "Zmierzch" ani "Harrego Pottera". Bo z reguły nie czytuje książek, na punkcie których czytelnicy wręcz wpadają w obłęd z zachwytu. Mam swój własny rozum i własne 'książkowe' upodobania(uwielbiam horrory i thrillery Grahama Mastertona, Jamesa Herberta i obecnie trylogię o antropologu Simona Becketta). To w nawiasie dodałąm, żeby ukrócić spekulacje co do tego czy kiedykolwiek przeczytałam jakąś książkę. A co do reszty objeżdżania mojej osoby to stwierdzam, że mam to w nosie. A poza tym to z tego co mi się zdaje to to jest forum filmowe, więc z założenia powinno się tu rozprawiać o filmach a nie jechać po każdym, kto nie zgadza się z naszym zdaniem.
- Weźmy na warsztat tą 'nieszczęsną' scenę na molo, gdy brat Lisbeth tylko się przypatruje jak ona zabija ojca.
EKHEM, to była HARRIET. Lisbeth to imię hackerki... która nie miała brata, a siostrę - która w filmie się nie pojawia =p
No właśnie DUPA! Bo ja bestselerów nie czytuję. Millenium jest wyjątkiem bo jest na prawdę ciekawe... i ta Lisbeth Salander :)
PS. Zmierzch to kupa, zgadzam się totalnie. Nie porównuj takich książek ze sobą, to samo inne Harry Pottery. Może jeszcze powiesz, że Mistrz i Małgorzata to shit bo wszyscy to czytają i są zachwyceni.
PS2: Jesteś głupi =p
'żaden student kulturoznawstwa, medioznawca, filmowki w łodzi czy psorzy powiązani z tymi dziedzinami nie są tacy zajadli... rzucasz się jakbyś miał kompleks małego i na forum czujesz się WIELKI bo komuś pojechałeś. krytykować można nie robiąc z siebie debila, wielce kontrowersyjny, proffffokatorze znikąd.'
Poznajesz cytat?
Jestem na tyle wielka iż mnie cytujesz? Ojej, co za zaszczyt. Ależ nie trzeba... a wiesz, ty to jednak niekumaty jesteś :D
Gdybyś skoczył ze swojego EGO na IQ to by się to niechybnie zakończyło śmiercią :(
:D:D
Nie wiem czy jesteś wielka. Może masz problemy z gruczołem wydzielającym hormon wzrostu i chorujesz na gigantyzm... Nie wiem i nie obchodzi mnie to. W każdym bądź razie hipokryzja, która wylewa się z twoich komentarzy jest po prostu niesamowita.
Buahahaha - giń marny dwudziestolatku! :D
Znasz tylko jedno określenie na zmianę postawy czy emocji u innych? - Hipokryzja.... ahahha... głupeeeeeeek :D:D
Hipokryzja - fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad.
Skoro określenie hipokryzja oddaje dokładnie sposób twojego zachowania, to po co mam szukać innego?
Mam wrażenie, że rozmawiam z dresem. Czy naprawdę jesteś dziewczynką? Bo naprawdę nie zachowujesz się jak na dziewczynkę przystało.
Janko, jestes ignorantem, jesli twierdzisz ze kazda ekranizacja ksiazki ma byc na tyle dokladna by zrozumiec wszystko, nakrecic wszystko.
Wyobraz sobie ze ta ksiazka ma ponad 600 stron, ile musialby trwac film by wszystkie watki ukazac z nalezytym podejsciem?
Nie możesz zakończyć dyskusji bo tu nie ma takowej. Te dzieciaki z, którymi tu ROZMAWIAM ( to znaczy ja rozmawiam, a dzieci się miotają w swojej bezradności) nie są zdolne do prowadzenia dyskusji.
Opierasz swoją wiedzę na WIKIPEDII, encyklopedii internetowej przeznaczonej dla motłochu którym gardzisz... Stoisz w sprzeczności sam ze sobą...
A tak w ogóle, to zdaje mi się, że jest to forum filmowe, a nie forum traktujące o Twoim rozdymanym do granic możliwości EGO, poluzuj tam gdzie Cię ciśnie i będzie dobrze...
Twoje nazywanie wszystkich dzieciakami, dziewczynkami i chłopczykami jest niespotykanie dojrzałe, a bzyczący nick... świadczy o wielkiej wrażliwości...
"Biedny jest tylko ten, kto nie ma wiedzy."
Jeśli ktoś zachowuje się jak bachor, a twierdzi, że jest dorosłym człowiekiem to nazwanie go dzieckiem jest całkowicie adekwatne.
Może masz problemy ze wzrokiem, ale ja osobiście dość sporo napisałem o Millennium w licznych rozmowach pod tym postem. To nie moja wina, że zleciała się banda bachorów, która moją ocenę filmu irracjonalnie potraktowała jako atak na ich byt.
A bzykający nick jest przezabawny, ale najwidoczniej nie masz poczucia humoru, tak jak wiedzy o muzyce - co jest pewne.