PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=505440}

Millennium: Zamek z piasku, który runął

Luftslottet som sprängdes
2009
7,5 36 tys. ocen
7,5 10 1 36254
6,1 12 krytyków
Millennium: Zamek z piasku, który runął
powrót do forum filmu Millennium: Zamek z piasku, który runął

Mam nadzieję, że nakręcą ją Ameryknaie, bo gdybym nie obejrzaął dziewczyny z tatuażem w
życiu bym się nie zainteresowała.
Niestety aktrostrwo mizerne, a aktorzy brzydcy jak noc :(
Książki są rewelacyjne i można z nich wyciągnąć więcej.

ocenił(a) film na 7
anusia007

Książki zdecydowanie lepsze :)
I amerykańska wersje mnie się zdecydowanie bardziej podobała.

anusia007

Zgadzam się :) może to wina charakteryzacji ale wszyscy są jacyś tacy pomarszczenii;P

mj1984

Tak, macie rację- oglądajmy wyłącznie amerykańskie filmy. Tam wszyscy są piękni i gładcy...

misiarysia

Obejrzałem Millennium i jestem pod dużym wrażeniem dla mnie film jest genialny, gra Noomi Rapace wręcz wspaniała, akcja,klimat, napięcie i brak przewidywalności to najlepszy film szwedzki jaki widziałem. A co do amerykańskich remeke'ów mam dość jak widzę film Ring czy Klątwę to mnie czyści. Amerykanie nagrywają z własnymi aktorami żeby dobrze film sprzedać u siebie w stanach bo liczy się tylko mamona.Oni przerabiają najlepsze filmy światowe żeby durny Amerykanin poszedł do kina bo kto by słyszał o Millennium.

ocenił(a) film na 8
6058145

zgadzam się. oprócz amerykańskich aktorów znanych - bo jednak są bardziej znani niż szwedzcy, to amerykanie spieprzą ten film. Oryginał szwedzki jest dobry. naprawdę dobry

ocenił(a) film na 9
6058145

Zgadzam się w 100 procentach, szwedzka wersja to jest miód.

misiarysia

hahaha ;p

ocenił(a) film na 7
misiarysia

ha ha , popieram !

ocenił(a) film na 6
misiarysia

True... true...

ocenił(a) film na 8
mj1984

Są naturalni i normalni. Swoją drogą przyjrzyj się Craigowi, jak się po 40 stce pomarszczył...

ocenił(a) film na 7
mj1984

Normalni, zwykli ludzie.

anusia007

Jak Rooney Mara jest ładniejsza od Noomi Rapace to ciekawe ciekawe. A aktorstwo normalne zas Rapace bardzo dobrze grała ;)

*K0ras*

akurat Rooney i Noomi obie sobie świetnie poradziły z rolą Lisbeth choć na różne sposoby, natomiast reszta obsady szwedzkiej wersji była w moim odczuciu "fałszywa", zwłaszcza Mikeal'a, aktor wcielający się w jego postać zupełnie mnie nie przekonywał. Być może wynika to z różnic kulturowych, aktorzy w szwedzkiej wersji są bardziej spięci, sztywni, "ostrzejsi", wycofani. Dlatego cieszę się, że powstaje amerykańska ekranizacja trylogii. Pierwsza część "Dziewczyna z tatuażem" bardzo mi się podobała. Szkoda, że trzeba tyle czekać na kolejne.
A no i Craig raczej do "najgładszych" nie należy :P A Lisbeth miała być "gładka", w końcu to młoda dziewczyna, Noomi jednak wygląda w filmach na dojrzałą kobietę, w tej kreacji tak na 28-33 lat. To po prostu psuje efekt.

użytkownik usunięty
martiniss

Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że Lisbeth w "Dziewczynie z tatuażem" ma 22 lata (było o tym chyba wspominane w filmie), natomiast w wersji z Noomi Rapace ma 27 lat. Nie wiem, skąd ta różnica i nie wiem, jak to jest w książce.

W drugim tomie ma 25 lat . # lata pozniej sie on dzieje wiec opcja 22 jak najbardziej wlasciwa

marek1986_1986

Lisbeth w pierwszym tomie, którego akcja zaczyna się w grudniu, ma skończone 24 lata (ur. 30 kwietnia). Akcja trwa rok, więc gdy się część pierwsza kończy ma lat 25.

anusia007

biedne dziecko neostrady... amerykańska wersja pierwszej części Millennium jest znacząco gorsza od szwedzkiej. Craig jest dobrym aktorem, Mara też daje radę, ale w tym filmie zwyczajnie brak klimatu Szwecji. Szwedzi wiedzą, jaki to klimat, dlatego potrafią też go oddać. natomiast Amerykanie... no cóż. Fincher robi dobre filmy, ale wolałabym, żeby nie brał się za ekranizacje szwedzkiej literatury. dla mnie wersja szwedzka na 9, amerykańska na 7.

ocenił(a) film na 5
ladyull

dziecko neostrady? bo bardziej podoba się amerykańska wersja? jak dla mnie amerykanie świetnie wywiązali się z zadania. Bohaterowie zostali dobrani odpowiednio do swoich wersji książkowych. Lisbeth jako młoda buntowniczka i mikael jako facet świadomy swojej wartości, czyli bardziej craig a nie jego szwedzki odpowiednik, który przywodzi na myśl gościa z puszką piwa po robocie. Klimat w obu wersjach świetnie oddany.

paula12esp

Jak najbardziej się z Tobą zgadzam, też uważam, że amerykańska wersja jest bardzo dobra. Nie zniszczyli oryginalnej serii, śmiem nawet twierdzić, iż ją nieco odświeżyli i ulepszyli. Co do zwrotu "biedne dziecko neostrady" to to tylko wskazuje na jakim poziomie intelektualnym jest ladyull...

anusia007

Amerykanie wg. mnie zobaczyli, że jest to dobry sposób na kase. I się zabrali za film, za który brać się nie powinni. Wersja skandynawska była, jest i dla mnie będzie zawsze lepsza. Lepiej się ogląda film z klimatem, który trzyma w napięciu, niż 'piękne' amerykańskie kino.

ocenił(a) film na 7
Kumaar

oczywiste jest to, że każdemu będzie podobać się inna wersja. Dla mnie amerykańska jest bardziej przejrzysta, klarowna, Lisbeth mnie naprawdę zachwyca, z drugiej strony szwedzka jest bardziej realistyczna, jednak gra aktorska, charakteryzacja leży.

ocenił(a) film na 8
anusia007

Wersja szwedzka o wiele lepsza, bardziej realna z lepszym klimatem.

Pewnie to też zależy od tego którą wersje ogląda się najpierw, bo później na podstawie tej pierwszej wyciąga się jakieś oczekiwania wobec tej drugiej...

ocenił(a) film na 7
anusia007

ludzie , czy ktoś Wam płaci za takie bzdety ?!to jest najgorszy film Finchera . łopatologia .

kwachowa

Że co proszę? Czyli rozumiem, że nie można mieć odmiennego zdania, bo jak się ma to jest ono złe, czy tak? Co z wami jest ludzie, tylko dlatego, że ktoś nie myśli tak jak wy nie znaczy, że jest gorszy, a jego opinia jest mniej wartościowa! Proponuję najpierw zapoznać się z takim terminem "kultura" i dopiero później zaglądać na publiczne fora.

ocenił(a) film na 8
Kedda

Ja powiem tak. Z tych wszystkich filmów najbardziej podoba mi się część druga, jest bardzo mroczna, klimatyczna i wciągająca, mimo że przecież i tak się wie, co się zdarz na końcu ;). Poza tym podoba mi się, że wzięli do filmu parę lekko przerobionych cytatów z książki - akurat tych, które najbardziej utkwiły mi w pamięci ;). Ale jeśli chodzi o wybór pomiędzy ekranizacjami pierwszego tomu, to ja też wolę Finchera i też uważam, że tam był lepszy klimat, a i sceneria do mnie bardziej trafiła. Choć popełnili tam kilka niewybaczalnych i dla mnie irracjonalnych błędów. Ale cóż, chyba nie można wypowiadać się źle o filmie, który sprawił, że zechciałam zainteresować się tą trylogią. I właśnie nie wiem, czy gdybym jako pierwszą obejrzała szwedzką wersję, to chciałoby mi się czytać książkę. Hollywoodzki rozmach czasami jest bardzo przydatny.