PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=832339}
6,5 15 tys. ocen
6,5 10 1 14596
6,0 40 krytyków
Mission: Impossible - The Final Reckoning
powrót do forum filmu Mission: Impossible - The Final Reckoning

Są takie wielkie serie w historii kina.
"Indiana Jones", "Piraci z Karaibów", "Władca Pierścieni" czy nawet "Avengers"

Wyjątkowe, same-dla-siebie, specyficzne, charakterystyczne itd.
I taką samą serią stało się "Mission Impossible".

A JA lubię, jak gdy coś się kończy to się kończy... POMPATYCZNIE, tak żeby podkreślić, że to koniec, że do tej pory było rozrywkowo, zabawnie, pobieżnie...ale to już jest KONIEC i trzeba ten koniec POWAŻNIE podbić, dodać coś więcej niż tylko fikołki.

Szukam jakie słowo pasuje na takie zakończenie, które jest: DŁUGIE, "GŁĘBOKIE", które pokazuje jak bohaterowie z biegających dzieci stali się dorosłymi mędrcami i kończą swoją historię. Zakończenie przy którym będę... płakał :>

I dlatego najlepsze na świecie zakończenie dla mnie (w tym kontekście powyżej) to było zakończenie "Władcy Pierścieni". Ale też "Avengers: End Game" było z takim przejściem z fikołków dzieci - do poważnych podsumowań życia przez dojrzałych "mędrców".

No i teraz... to samo jak dla mnie osiągnęło "Mission Impossible". Na końcu się - popłakałem :D
Bo ten film podsumowywał LATA (a może nawet dekady) ŻYCIA Toma Cruisa, ale też PODSUMOWYWAŁ LATA MOJEGO ŻYCIA!
Bo pamiętam gdzie byłem (w jakiej szkole, z jaką paczką kolegów) przy każdej części. Pamiętam jaką miałem dziewczynę przy tej części, którą kręcił John Woo i jak ona lubiła muzykę z tego filmu i ja też :)
Itd. itd. Równolegle z ewolucją tej serii - ewoluowało moje życie. I dlatego to "podsumowanie" w tej części tak na mnie zadziałało.

I jest jeszcze jedna cecha dobrego filmu "przygodowo-akcyjnego" jaką wyodrębniam. Bo i "Indiana Jones" i "Piraci z Karaibów" itd. mają taki efekt, że po skończonym filmie - NIE POTRAFISZ w głowie sobie odtworzyć dokładnie całej sekwencji zdarzeń bo... TYLE SIĘ DZIAŁO. Tzn. najpierw byli "tu" i działa się akcja, potem zmienili lokalizację i znowu tam Inna akcja, potem znowu zmieniają lokalizację.. itd.
JAK DOBRA GRA PRZYGODOWA. Dużo zmian lokalizacji, dużo się dzieje, dużo "łączników" i zależności, dużo powiązań...
I TAK SAMO BYŁ W TEJ OSTATNIEJ CZĘŚCI, gdzie sięgnęli aż po nawiązania z pierwszej części :) NO PIĘKNE!
I gdy ja myślałem, że cała ta skomplikowana relacyjnie akcja z łodzią podwodną to będzie ESENCJA tej część, że jak on już wypłynie, to zacznie się powolne dobijanie do brzegu i zwijanie filmu...To tu nagle jakby ZACZYNA SIĘ NOWA CZĘŚĆ filmu :D Następny skomplikowany plan, następne zależności, a jeszcze to napięcie wywołane taką konstrukcją, że wystarczy PARĘ SEKUND, że plan się nie zgrywa i wszystko się wali :D

NIE MOGŁEM ODERWAĆ WZROKU OD EKRANU (oglądałem w domu) NIE MOGŁEM! Bo ciągle pojawiały się jakieś stwierdzenia, dane, które były istotne dla rozumienia po co są "jakieś tam szczegóły" planu :)

To było piękne zakończenie serii. Takie jak lubię, takie jak powinno być: DŁUGIE, PODSUMOWUJĄCE psychologię, życie i dokonania bohaterów, z głębokimi gadkami, i... zakończeniem przy którym się popłakałem :)