Mój ulubiony film!!!!! Poraz pierwszy widziałam go na TCM i zachwyciłam się. Jest wyjatkowy, nie mówiac o T.J, kturego grał Rick Schroder.Naprawde polecam :)
I za każdym razem mały "kradnie" moje serce. Doskonale wcielił się w swoją postać. To jest niesamowite, jak dziecko może tak oddać się roli. Piszecie, że film ckliwy, łzawy itd., ale to właśnie dzięki temu chłopcu ten film taki jest. To ten zakochany w ojcu małolat wyciska z nas łzy i nie wiem, czy powinno się...
"Mistrz" to film obrzydliwie ckliwy. Właściwie wart jest zapamiętania tylko i wyłącznie dzięki niesamowitemu Rickowi Schroderowi - jeszcze jednemu cudownemu dziecku Hollywood.
Jeśli ktoś ma jednak ochotę obejrzeć "Mistrza" niech zaopatrzy się w duże opakowanie chusteczek, na pewno się przydadzą.
Nie wiem dlaczego, ale ten film jest nudny jak flaki z olejem. I nawet świetne aktorstwo nic tu nie daje: ani mały Shroder, ani Voight ani świetna Dunaway. A wzruszenia brak, bo próbuje się zmusić widza do tego uczucia, co naprawdę obrzydza cały film. Chyba to wina Zefirelliego.