Gdyby ten film nie był chodzącą promocją tego aktora to oglądałoby się go o wiele lepiej. Dempsey wciela się w tu w typ faceta o którym podświadomie marzy każda dziewczyna. Niby niegrzeczny, niestały w uczuciach, ale gdy się zakochuje to walczy o swoją miłość do samego końca. Szkoda tylko, że jedynym atutem odtwórcy roli głównego bohatera jest jego niezaprzeczalna uroda. Nie można oprzeć całego filmu na czyjejś powierzchniowości. Dempsey po raz kolejny wciela się w postać tego typu, co zaczyna być już nużące. Nie mówię, że jest złym aktorem (widziałam z nim zbyt mało filmów), ale to co sobą reprezentuje na ekranie nie świadczy o jego kunszcie. Myślę, że zagubił się, wpadł w pułapkę własnego wizerunku.
Co do scenariusza, to choć jest on odrealniony, to gdyby usunąć kilka głupot (straszna końcówka) to nie byłby taki najgorszy.
Pozytywnie odebrałam role Michelle Monaghan (jak zwykle naturalna, trzyma poziom nawet w najgorszych gniotach) i Kevina McKidda (nie mógł z tego więcej wyciągnąć, a efekt nie był o dziwo taki sztuczny i drażniący).
Na plus zdjęcia (jak w folderze turystycznym) Szkocji.