ach, jak ja uwielbiam takie filmy: główny bohater jest draniem, tchórzem, krętaczem i nagle zachciewa mu się odbić narzeczoną porządnemu facetowi.
czarny charakter vs. szkocki książę ? to nie może się udać...
no chyba, że użyjemy paru tricków, żeby widz polubił drania. "więc Tom może źle traktuje kobiety, ale za to lubi psy. pozwólmy mu też wywrócić się parę razy... niech też oberwie z prawego sierpowego... żeby widz miał wrażenie, że jednak jest jakaś sprawiedliwość na świecie". :)
po trupach, do celu :) zasady nie są ważne. czego to uczą nas filmowcy? :D
ale skoro "Bill i Monica byli sobie pisani" ;)... na nawrócenie się, nigdy nie jest za późno :D