Jak dyskutowali o tym, że kokosy migrują. Pozatym film średni, momentami coś się dzialo, a poza tym z deka przynudzal.
dokładnie dwa trzy moment śmieszne pozatym nudy najśmieszniejsza scena z rycerzem jak mu ręce i nogi obcinał 5/10
Myślę, że wyzwiska francuzów, ścięcie drzewa śledziem, przerwa na moście, wywód logiczny (-What also floats in water? -Bread! -Apples! -Very small rocks! -Cider! -Cherries! -Mud! -Uh, churches! Churches! -Lead! Lead! -A duck!), człowiek łowiący ryby kijem, ostatnia scena, Tim (Quite), rysownik który dostał ataku serca, starzec ze sceny 24, zbudowanie wielkiego drewnianego borsuka (if we built this large wooden badger) i czarny rycerz wraz z rozmową.
Ja UWIELBIAM scenę z morderczym królikiem! Scenę z wyliczaniem co pływa, obrzucanie kompanii Artura krowami z zamku opanowanego przez Francuzów, jego reakcje "Jezusie!!" :D motyw z wyrzynamiem obojętnych gości weselnych podczas szturmu z odsieczą :D , scena z mostem (pożyczona sobie później przez Fallouta 1 :) ), a także parodiowanie stylistyki Biblii przy fragmencie ze świętym granatem (który pożyczyła sobie gra The Worms) polegająca na niemal dosłownym parafrazowanie mnóstwa Biblijnych fragmentów typu "nie będziesz spożywał krewetek, albowiem są one obrzydliwością dla Pana, a spożywając wstrętne krewetki Bóg będzie się zasmucał, albowiem są one dla niego obrzydliwością. I wszystkie inne stworzenia plugawe, są dla Boga obrzydliwością, albowiem są one obrzydliwością dla Boga". :D :D - tu akurat sam przytaczałem parafrazę autentycznego fragmentu z Biblii o jedzeniu ptaków "nietoperz", krewetek i parzystokopytnych. :D
Ja tak samo. Królik, most, granat, wszystko pływające, rzeź gości weselnych wymiatają.
BTW: pamiętacie "Skeczu z papugą nie będzie" i Olimpiadę Dla Głupków? :)
Ale chyba generalnie postać Artura, reagująca na to wszystko z majestatem króla.
Mnie rozśmieszyła walka Króla Artura z Czarnym Rycerzem i zawsze jak Artur mu obcinał jakiś członek to ten gadał że to tylko zwykła rana.
Albo, że nie jego... :P Czarny rycerz i nie pogadasz- dla mnie najlepsza z najlepszych scen :D
Myślę, że koledze chodziło o ten fragment rozmowy:
ARTHUR: Your arm's off!
BLACK KNIGHT: No, it isn't.
ARTHUR: Well, what's that then?
Jedno z najpiękniejszych kłamstw w historii kina.
Zdecydowanie przerażający morderczy królik bardziej zabójczy niż Predator >:D
Ta scena na zawsze pozostanie w mojej pamięci!
Oprócz wymienionych, świetna jak Concord dostaje strzałą: "Message for you sir" i scena zaraz po niej gdzie Lancelot biegnąc na "ratunek" siecze każdego kogo spotka po drodze ^^
Przez cały film można było zauważyć mnóstwo śmiesznych scen. Chociażby spotkanie rycerzy, którzy mawiali Ni ;), Straszny potwór a w tej roli biały króliczek, scena na moście, spotkanie z francuskimi rycerzami i królik trojański, uwięziony w wieży młodzieniec i Lancelot, który żeby go uratować zabija wszystkich po drodze, scena gdzie kobieta zostaje przebrana przez okolicznych wieśniaków za czarownicę i stwierdzenie, że jeżeli dziewczyna waży tyle ile kaczka to jest z drewna a to znaczy, że musi być czarownicą ;D Jeszcze było wiele innych, śmiesznych momentów, jednego nie potrafię wymienić. Trudno mi się zdecydować ;)
scena w której udają że jadą konno.rozczuliła mnie i powaliła.
i jeszcze[z emfazą i karykaturalnym akcentem]:"i'm Arthur,the king of the britains!"
Najbardziej to ta rozmowa ojca z synem co mieli zamek na bagnie "to wszystko kiedyś będzie twoje" " te zasłony?" hahahah film głupi a śmieszny....
Asceci bijący się deskami w głowę, cała ta sytuacja z czarownicą, Walka Króla Artura i Czarnego rycerza
Cały film. Genialny humor Monty Pythonów. Uwielbiam ich. Za długo by wymieniać. W czołówce, scena o jaskółkach, krwiożercza bestia pilnująca jaskini, scena z mostem, rycerze Ni, Czarny rycerz... No nie, nie da się wymienić , trzeba cały film analizować. Wszystkie sceny są najlepsze.
mnie za każdym razem śmieszyło to postukiwanie o kokosy, które udawały dźwięk końskich kopyt :D a tak to to samo o czym wspomniał/a iwo2. Btw. mnie ten film przypomina humorem serię 'Czarnej Żmii' ... czy ktoś jeszcze ma takie odczucie?
Aż dziwne że nikt nie wspomniał Ballady o Sir Robinie, cały film genialny dla miłośników tego specyficznego poczucia humoru :)
Mnie najbardziej rozśmieszyła rozmowa Denisa i jego matki z królem Arturem. Ale przyznaję, że morderczy królik, czarny rycerz czy mnich czytający instrukcje użycia świętego granatu ręcznego tez były bardzo śmieszne.
Zdecydowanie morderczy królik, instrukcja użycia świętego granatu ręcznego oraz odczytywanie w jaskini napisu na ścianie: "Święty Graal ukryty jest w aaaaaaaaaaaaaa...". :) No i jeszcze rozwiązywanie zagadek przy moście. Ale cały film jest naszpikowany przezabawnymi scenami, trudno je tu wszystkie wymienić.
Cały film, bez dwóch zdań, ale moją najukochańszą sceną jest pieśń o Camelocie:).
Szturm Lancelota na zamek, walka z czarnym rycerzem - najlepsze z najlepszych ;) No i jeszcze most śmierci - "Niebieski! Nie...."
Jezeli ona wazy tyle co kaczka, to znaczy, ze jest zrobiona z drewna a co za tym idzie.... Dla mnie caly film byl bombowy, ale ten skecz powtarzam najczesciej...
Krwiożerczy królik, atak Lancelota na weselników + pieśń o ser Robinie (brave, brave, brave .... :)))
No i nikt nie wspomniał o charakteryzacji ŁOSI i elektrycznych lamach z Paragwaju!!!! :D <3 To jest pierwszy film, przy którym popłakałam się ze śmiechu już przy napisach początkowych :D
Z czarownicą było dla mnie tak bardzo debilne i oczywiste... dopóki nie usłyszałem ''fakt, mają mnie'', rofl po prostu, genialne
Morderczy królik kapitalny, same jego ruchy są śmieszne jak i cała scena i dialogi świetne
Scena jak sir Lancelot biegnie do tych strażników(świetne zmontowane) i te miny tych strażników ;D
Most istne arcydzieło :D te pytanie z jaskółką i ''niebieski! nie! AAAAAAA!''
Fajne też to śledztwo co potem Lancelota zgranęli i scena jak rysownik zmarł ;d
Reszta też trzyma poziom i film ma fajny klimat, jedynie mi się nie podobał wątek z rycerzami Ni, jakoś za bardzo typowy angielski humor może ;P
W filmie było sporo śmiesznych scen, ale u mnie wygrywa szturm Lancelota na zamek - od bohaterskiego biegu na bramę po wyrąbanie sobie drogi na szczyt wieży. Na drugim miejscu była by chyba scena z Czarnym Rycerzem - ,,Tis but a scratch!". Oglądanie filmu z oryginalnymi głosami i napisami o niebo lepsze niż z polskim lektorem zagłuszającym wypowiedzi bohaterów.
Wiele scen, dyskusja o kokosach była śmieszna, ale nawet lepsze było gdy strażnik nie wiedział czy chodzi o jaskółkę europejską czy afrykańską, a Artur skwitował to, że "takie rzeczy król po prostu wie". Śmieszna była scena gdy wszyscy rycerze schodzą z wyimaginowanych koni, dzielny Sir Robin i jego śpiewająca świta, żarłoczny królik (na pewno bardziej oryginalne niż oklepany smok), Czarny Rycerz ,który nie wie kiedy walka jest przegrana ("Zagryzę cię na śmierć!") no i spragnione opieki siostry zakonne ("Dam im radę, jest ich tylko 150!"). Film jest absurdalny, i dlatego znalazł specjalne miejsce w moim sercu!
Do tych które wymieniliście dodam scenę animowana, gdzie rysownikowi przeszkadzają skaczące chmurki i słoneczko. Przepędza je a na koniec mówi - cholerna pogoda :D:D:D