Zaskakująco, bo jakiś(spory) czas temu obejrzałem inną pełnometrażówkę Pythonów, tj.
"Sens Życia" który średnio do mnie trafił. Toteż obawiałem się czy "Święty Graal" nie będzie
jednym z tych filmów które tylko "wypada zobaczyć".
Wątpliwości rozwiały się za zaraz po napisach początkowych. Dawno nie oglądałem
komedii która tak równo, od początku do końca by mnie śmieszyła. I to mimo, iż
"zaspoilerowałem" sobie niektóre fragmenty przeglądając Youtube. Rżałem przy scenach
takich jak szturm na zamek opanowany przez Francuzów, radosna rąbanka Sir Lancelota
czy osławiony krwiożerczy królik. Jedynie zakończenie trochę rozczarowuje, ale to raczej
dlatego, że chciałoby się by film potrwał odrobinę dłużej.
PS. Przede mną jeszcze "Żywot Briana", ponoć lepszy?