W mojej nic nie znaczącej ocenie jeden z najsłabszych Bond’ów.
Trochę niezamierzona parodia bo co to tam się nie działo - ech...
Gwiezdne wojny, zdziwiony włoski „gołomp” i ten Buźka.
Żal Richard’a.K bo to jak go opakowano nie pozwala patrzeć na niego inaczej niż źle. Duży minus dla twórców, na kolanie, na szybko, dla dolara bez większej wartości i tylko aktorów żal.
Starali się ale ileż można rzeźbić w wiadomo czym.
Dzisiaj oglądałem I fajnie się oglądało postać Hugo Draxa ciekawie zagrana, dziewczyna Bonda Holly Łebski też fajnie zagrana jakoś mi się spodobał ten film .
Czyli jeszcze kilka dobrych lat, kilka dodaktowych seansów i Kotbury przybije piątkę ;p
Dla mnie oni nie rzeźbili w gównie - tu chodzi o to, żeby usiąść sobie z kumplami przy piwku i się delektować widokami, niezbyt ciekawą fabułą, ale za to naprawdę zaczepistymi scenami akcji, których Hollywood wcale by się nie powstydził! Chwała Bondowi, Jamesowi Bondowi za to, że zaistniał w 1963 roku na arenie kinematografii.