Tym bardziej nie rozumiem tak niskiej oceny. Jakież to dziwne, że społeczność FW uważa inaczej niż ja :)
Ostatni raz tak dobrze na komedii bawiłem się przy "O północy w Paryżu".
Mroczne cienie nie wymyślają kwadratowych jaj, zawierają proste, ale ciekawe chwyty fabularne. Skupianie się na naszej materialności, najczęstsze, a zarazem najtrudniejsze uczucia. Do tego ten humor. Do mnie trafił bez dwu zdań, śmiałem się przy niektórych tekstach jak koń.
Jeszcze z dwa, trzy filmy Burtona i stanie się jednym z moich ulubionych reżyserów.