Według mnie ona ma delikatna urodę, często grała wrazliwe kobietki. Kompletnie mi sie kłoci z rolą Catwoman, brak jej drapieżnosci! No ale kto wie , moze nie będzie tak źle.
Oto twój "brak jej drapieżności"( http://www.youtube.com/watch?v=uKvQvWTZFWg ) i ( http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=77771&skad=rss ) :)
Wszyscy tak na nią narzekają a ja mówie że wszyscy się pozytywnie rozczarują. Ja w niej widze duży potencjał który Nolan wykorzysta.
Ja ja lubie chocby za troche damski film "Diabel ubiera sie u Prady" albo krolowa w Alicji..to wszechstronna aktorka da sobie rade
Na tym zdjęciu wygląda super: http://img.stopklatka.pl/wydarzenia/77000/77700/77771.jpg?45328633
powiedziałbym że ona ma własnie bardzo 'zdecydowaną' i wyrazista urodę
delikatną??? co za bzdury
Owszem. Nie da się ukryć, że jest dobrą aktorą, aczkolwiek ja bym tu postawiła na kogoś, kto ma niemalże szaleństwo wypisane na twarzy ;-))) Anne Hathaway ma wyrazistą urodę, ale obawiam się, iż owa wyrazistość objawia się w zbyt subtelny sposób.
W 2007 roku powiedział(a)byś, że Heath Ledger może zagrać lepszego Jokera niż Nicholson? Czy w ogóle byś powiedział(a), że Heath Ledger POTRAFIŁBY zagrać Jokera? Myślę, że mało osób by na to wpadło :P
Ok, przecież nikt nie twierdzi, że ta rola ją przerośnie... Ja i Aneba, skupiłyśmy się głównie na jej urodzie, której notabene nie można nic zarzucić, jednakże wydaje się być zbyt subtelna. Catwoman, zawsze kojarzyła mi się z osobą o mocnych, zdecydowanych i ociekających seksapilem rysach twarzy. Anne Hathaway jest śliczna, ale wydaje się być bardzo krucha i delikatna... Mam jednak nadzieję, że pozytywnie mnie zaskoczy ;-)))) I nie wiem, czy Heath Ledger zagrał lepiej Jokera od Jacka Nicholsona, bo tych ról nie sposób ze sobą porównywać. Warto zauważyć, iż Nicholson grał w filmie Tima Burtona, którego świat wydaje się być zawsze mocno przerysowany i kompletnie nierzeczywisty, tymczasem Ledger, zagrał w sposób szalenie przekonujący. Jego Joker jest nam nieco bliższy, ponieważ w bardzo przyziemny sposób obrazuje postać obłąkanego socjopaty, głęboko przekonanego o słuszności swoich anarchistycznych ideałów.
Odnośnie Catwoman jestem bardzo neutralnie nastawiony, muszę powiedzieć. Tak samo, jak byłem odnośnie Jokera w 2008 roku. W wypadku neutralności można się co prawda zawieść, ale jeśli okaże się, że aktorka się spisze, to można wyjść z sali jedynie z bananem na twarzy (no, chyba że ogółem film okaże się być do kitu) ;)
Odnośnie porównania roli Nicholsona i Ledgera to rzeczywiście trudna sprawa, mieszcząca się w kwestii gustu różnych osób (bo w końcu każdy ma inny gust). Ja osobiście uważam, że Ledger pojedynek na odegranie roli najlepszego czarnego charakteru w uniwersum DC wygrał bezsprzecznie, ktoś może się oczywiście ze mną nie zgodzić. No ale na tym to wszystko polega. Na dyskusji ^c^
Jasne. Mi też bardziej przypadł do gustu Heath Ledger. Pewnie dlatego, że Joker w jego wydaniu wydał mi się atrakcyjniejszy (gwoli ścisłości - chodzi mi o całkokształt, a nie wygląd), jednakże Nicholson też się spisał całkiem nieźle. Może i był mocno przerysowany, ale właśnie o to chodziło. Burton nie robi poważnych filmów, a Nolanowi przede wszystkim zależy na jak największym ukazaniu realizmu.
U Burtona chodzi o to, aby zainteresować człowieka stylem. Np. jego flagowe tytuły (patrz: Nightmare Before Christmas, Corpse Bride) ciekawią głównie stylem, który przyciąga multum ludzi szukających czegoś nowego. Był on pierwszym, który przedstawił w kulturze masowej (gdzie tutaj niestety nie możemy wyróżnić komiksu, przynajmniej na czas wypuszczenia Batmana Burtonowskiego) Mrocznego Rycerza jako rzeczywiście pochłoniętego mrokiem, a nie przerysowanego metroseksualistę z 1966r. ... Reżyser miał niezwykły talent w dopasowaniu obsady do przygotowanej fabuły, oraz do wprowadzenia niezaznajomionego widza w uniwersum Batmana.
Nolan, jak już wcześniej zaznaczyłaś, bierze wszystko bardziej serio i realistycznie (o ile filmy wykonane w atmosferze lekkiego sci-fi można nazwać realistycznymi). Jednak nie zapominajmy, że korzysta on z podstawki, jaką przygotował dla niego Tim, bo to głównie fani starszych serii poszli na Batman: Początek.
I tu stajemy w momencie, gdzie problem Kobiety-Kota zdaje się być istotnym. Czy Hathaway pasowałaby bardziej do uniwersum Burtona, czy Nolana?
Moja odpowiedź jest taka: dziewczyna ma delikatne rysy twarzy, i łagodny uśmiech. Koty też tak mają. Jak widzisz takiego, to chcesz go po prostu pomiziać po brzuszku. No ale jak spróbujesz to zrobić, to zacznie drapać pazurkami, sprawiając ból. Więc skąd wiecie, że Hathaway nie ma pazurów, jak nawet nie wyciągnęliście do niej ręki? ;]
Cóż, wyrażam po prostu własną opinię ;-))) I przy całym szacunku do kunsztu aktorskiego Anne Hathaway - nie widzę jej w tej roli. Obym się myliła, bo przecież nie ocenia się książki po okładce. Pozostaje mieć nadzieję, że uda się jej pokazać pazurki. A co do twórczości Burtona, to tak się składa, iż jestem jego fanką ;-))) Podobają mi się zarówno jego przepełnione turpizmem, podkreślające złowieszczy klimat bajeczki, jak i mroczne, przerysowne oraz kompletnie niesztampowe filmy. Nolan natomiast stawia na realizm. Pamiętam, że w którymś wywiadzie powiedział, że nie planuje w ostatniej części swojej trylogii o Mrocznym Rycerzu Gotham uczynić z Pingwina głównego przeciwnika Batmana, gdyż owa postać jest za mocno naciągana. Dał świetny przykład, że nawet z historii o komiksowym superbohaterze, można stworzyć świetny, a co najważniejsze całkiem przyziemny film, w którym wszystko wydaje się być brutalnie prawdziwe. Akurat facet w czarnej pelerynie, którego stać na drogie zabawki, nie jest czymś kompletnie nierealnym, więc ciężko mówić tu o gatunku science fiction. Znacznie gorzej byłoby logicznie wyjaśnić istnienie innego komiksowego bohatera, np. Thora.
Jeśli sie wgłębiło w jego sztukę i się ją zrozumiało, a co najważniejsze - doceniło - wtedy trudno nie zostać fanem Burtona ;)
To, czy istnienie Batmana mogłoby mieć miejsce mija się trochę z długością serii. Teraz oczywiście tak, mogłoby się tak stać, szczególnie współcześnie (np. taki Hilton mógłby sobie polatać po budynkach i potłuc parkę cwaniaków, w końcu czemu by tego nie zrobić, skoro się ma kasę?) ale nie zapominajmy, że Batman powstał w 1939 roku, a wtedy trudno było myśleć o posiadaniu wyższej technologii Hi-Tech niż gramofon stereo ;P
Może już przestańmy, niezły offtop się robi :D
To tylko wymiana poglądów. Nie widzę nic złego w konwersowaniu na forum, które suma sumarum właśnie do tego służy. Ważne, aby wszystko odbywało się na tzw. "poziomie". Wiem, że Batman powstał w 1939 roku, ale nie sposób ukryć, iż od tego czasu owa postać nieco ewoluowała. A przynajmniej nie tyle postać, co sposób patrzenia na nią przez coraz to nowsze pokolenia, więc trochę byłoby ciężko, gdyby w XXI wieku, Batman śmigał tylko i włącznie z bagnetem i karabinem maszynowym. Bardzo fajnie, że wiele godnych uwagi reżyserów podjęło się ciężkiego zadania, którym jest ekranizacja przygód tegoż bohatera. Zawsze to jakiś powiew świeżości, a i każdy znajdzie to, czego akurat w danym momencie oczekuje. Mimo, iż Hilton jest zdecydowanie za stary na latanie po mieście czarnej pelerynie (chociaż jego majątek bez wątpienia stwarzałby ku temu możliwości), to mogę się założyć, że zawsze znalazłby się osobnik, który uznałby to za całkiem niezłą formę rozrywki... ;-) Niektórzy słyną z jeszcze gorszych dziwactw, więc postać człowieka - nietoperza już nikogo nie szokuje... ;-P
Oj tak, nie można ukryć, że powiew świeższego spojrzenia na sprawę przydaje się takim bohaterom jak Człowiek-nietoperz. :D (w sumie animacji jako całokształt sztuki też przydałoby się takie spojrzenie, no ale na razie to marzenie ściętej głowy).
A i niech się rozwijają wynalazki, u tego Batmana. Może za jakieś 100 lat ludzie będą patrzeć i mówić "Pfff, mój iPhone ma więcej opcji niż ten żałosny Batmobil". Tylko że wtedy już raczej twórcom się skończy wyobraźnia odnośnie gadżetów, a jeśli nie... chętnie zahibernuję się, aby zobaczyć, co jeszcze wymyślą ;3