Nie nazwałbym tego bezstresowym wychowaniem. Kevin jest zwyrodniały. Z natury zły. To nie jest efekt rozpieszczenia. Może zmyliła Cie scena, w której Eva jedzie samochodem i pyta Kevina czy może się zatrzymać, bo potrzebuje kupić coś w sklepie, a on jej nie pozwala. Moim zdaniem, jej uległość wynika z zastraszenia, a nie rozpieszczenia. Nie będę się wdawał w szczegóły, bo nie chcę spoilerować, ale chyba wiesz co mam na myśli.
zgadzam się...z bezstresowym wychowaniem to nie miało nic wspólnego. Eva po prostu od początku nie chciała Kevina, nie wiedziała jak do niego "podejść"nie potrafiła z nim rozmawiać, robiła wiele rzeczy aby mu ulec i mieś spokój. Kevin ją szantażował emocjonalnie. Trudna rola ale Tilda jak zwykle rewelacyjna...
Yep, Kevin po prostu się taki urodził; bez duszy.
Swoją drogą, brawa należą się też dla Młodszych Kevinów - dzieciaczki świetnie sobie poradziły z zagraniem małych psycholi, aż się pokuszę o serduszko, o, jest - <3
;)taaak, wyraz twarzy małego Kevinka jak Eva prosiła go o odbicie piłki....bezcenne;)
Ta scena pewnie przejdzie do historii kina.. Najbardziej pamietna z calego filmu! ;)
Bezstresowe? chyba nie bardzo.Ta mamuśka przecież ciągle z kieliszkiem wina biegała na uspokojenie.Dzieciak był mega sprytny i wyrachowany on małego od pieluszki. Ja na miejscu tej Mamuśki w życiu nie odwiedziłabym go w więzieniu, z nią też coś ewidentnie było nie tak, no w sumie mały musiał po kimś jakieś skłonności mordercy odziedziczyć.
Tyle w tym temacie.
Jak was wszystkich słyszę to nie wiem czy smiac sie czy płakac, widac wiedzę psychologiczna macie na poziomie zerowym, zapamietajcie sobie raz na zawsze, ludzie nie rodzą sie z natury zli !!!! dziecko jest jak pusta tablica niezapisana wychowanie w tym wieku jest najważniejszą rzeczą bo rzutuje na całe pozniejsze zycie zarówno rodzica jak i dziecka. Tak wychowane Evy było zle to ona popełniła bład a wiecie jaki ??? nie okazując temu smarkaczowi negatywnych emocji, dlatego wyrósł z niego mały potwór, dziecko musi byc narażane podczas wychowania na rożne bodźce, jak ja widziałem jaka z tej baby była sierota to az rece opadały, nie potrafiła w sprytny i sensowny sposob dac mu nauczki, pozniej wyniósłby moze w koncu wnioski ze tak nie powinnien robic, a mamusia była na każde jego zawołanie. Zero szacunku respektu do rodziców, wyhodowali razem małego terrorystę i to jest ich winna mały bł tylko oporny w wychowaniu co nie znaczy ze nie dało sie go utemperowac. Zwrocie uwagę że w momencie kiedy złamała mu rekę, mały nabrał do niej respektu, był wrecz dla niej miły, nawet ojcu nie powiedział prawdy ze to matka go pchneła, niech to bedzie przestroga dla przyszłym mamusi które swoje pociechy chcą zagłaskac, i ciagle rozpieszczają je
no to się teraz popisałeś!
zalecam abyś jeszcze raz obejrzał ten film, bo gdy ona złamała mu rękę nie nabrał do niej szacunku tylko ją szantażował. Później jest scena gdy jadą razem samochodem i ona chcę jechać do sklepu a on chce jechać prosto do domu, i w tym momencie kochany niby Synuś pokazuję paluszkiem na bliznę po złamaniu i dziwnym trafem Mamusia już nie musi jechać na zakupy.
Więc sorry ale Twoja wiedza psychologiczna i nie tylko leży i kwiczy.
Porażka.
obstaje przy swoim, winna jest matka i ojciec, a nie dziecko, a jesli jest tak jak mowicie ze sie taki urodził to chyba to powinna byc kategoria s-fiction a tytuł OMEN i prawda tez jest taka ze psychologiczna wartosc tego filmu jest zerowa, nie ma tam prawdziwej interakcji miedzy matka i synem, nie ma pokazane dlaczego byl takim potwronym draniem co na to wpłyneło.
cukierasek a mało kumaty to chyba ty jestes, Autorowi wątku chodziło o bezstresowe wychowanie ale nie z perspektywy rodzica tylko dziecka, że smarkacz nie ponosił żadnych konsekwencji za złe zachowanie, i niczym sie stresowac nie musiał czytaj ze zrozumieniem
autor nie zaznaczył o którą stronę mu chodzi. można się domyślać:) w każdym bądź razie ja zostaje przy swoim Ty przy swoim i nie ma sensu dalej ta dyskusja.
Twój komentarz jest żenujący, wobec tego nie mogę go zostawić bez odpowiedzi. Piszesz, jakbyś nie zdawał sobie sprawy z istnienia kodu genetycznego. Duży wpływ na psychikę dziecka mają także bodźce, które docierają do niego przed narodzinami. Płód czuje troskę i miłość lub jej brak. Na prawdę nie zwróciłeś uwagi na to, że matka nie kochała tego dziecka już od początku? Nawet podczas porodu jest sugestia, że Eva nie chciała tego dziecka, ono odczuwało brak jej miłości, jej funkcjonowanie przy Kevinie było oparte wyłącznie na poczuciu obowiązku. Nie karciła go, gdyż miała do siebie żal, że go nie potrafi kochać. Zresztą to jak się zachowuje jej córeczka pokazuje, że Twoja teoria upada, dziewczynka jest słodka, kocha rodziców i nawet brata-psychola. Czy po złamaniu ręki dziecko zachowuje się lepiej? Zdecydowanie nie, matka dała mu tylko pretekst do kontynuowania nieustającego szantażu psychicznego. Wszystko, co robi Kevin jest wynikiem jego wewnętrznej złości. Na koniec jest dokładne wyjaśnienie całego jego postępowania, gdy mówi"Kiedyś myślałem, że wiem, ale teraz nie jestem już taki pewien". Strasznie to wszystko spłyciłeś i sprowadziłeś subtelne niedomówienia do płaskich zachowań rodem z kiepskich gier, gdzie postaci są prostolinijne.Po filmie wyciągnąłeś wniosek: "trzeba dzieciaka trzymać krótko"? Zamiast zastanowić się nad różnymi niezależnymi od nas czynnikami, które mogą wpłynąć na to, że dziecko jest mordercą? Gdybyś był na miejscu matki, która toczy walkę ze sprytnym dzieciakiem, które bez trudu potrafi oszukać swojego ojca i całe otoczenie do tego, że jest normalny może zrozumiałbyś, że choćbyś go bi codziennie-dziecko ma swoją specyficzną psychikę i trzeba znaleźć mądry sposób, żeby w nią wniknąć, a nie bić go, czy karcić. Na prawdę trudno mi uwierzyć, że oglądałeś film. Więc albo obejrzyj go jeszcze raz bardziej świadomi, albo nie wypowiadaj się w taki sposób na temat filmu, który jest dla Ciebie za trudny.
movie_dream ty za to wysnułaś rewelacyjną teorię, przestan gadac głupoty i nie traktuje tego filmu w kategorii jakiegoś bergmanowskiego studium psychologicznego, spłyciłem ten film bo ten film jest własnie płytki jak "woda w klozecie:" pod kątem psychologicznym, a ty sie tutaj silisz widzę na jakies freudowskie pseudoteorię, Uważnie oglądałem film, prawda jest tez taka, że film jest bardzo mizernym materiały do tego żeby robic z tego takie interpretacje jak ty to robisz. Niewerbalne bodzce nie maja wpływu do tego stopnia na kształtowanie postawy u młodego dziecka, z twoje gadki wynika że nieodwracalne !?!? kto ci takich bredni naopowiadał ?!!?!? "Skandale czytałas czy jak? a moze on był kosmitą ? Cos ci powiem Movie Dream bo chyba szczerze powiedawszy mało wiesz na temat szeroko rozumianej pedagogiki i wychowyania dzieci.
Brawo egzik! Szkoda dla Ciebie więcej czasu. Opisałam juz wszystko. Jeśli wciąż nie masz żadnych wniosków to nie widze sensu w kontynuowaniu tej dyskusji. Chciałam CI tylko uświadomić, ze Twoja teoria o dziecku-"czystej tablicy" jest absurdalna. Myślę, że ilość nagród pokazuje że film jest głębszy niż woda w klozecie, ale może zwyczajnie Twoja toaleta jest wyjątkowa.
Ja bym nie traktowała tego filmu serio pod względem psychologicznym, tzn w kwestii czy Kevin jest z natury zły czy to wina wychowania i oziębłości matki. Ja też skłaniam się do zdania, że nikt nie rodzi się zły, ale w "Musimy porozmawiać (...)", Kevin niemal od kołyski jawi się nam jako wyjątkowe, inteligentne, wyrachowane, perfidne dziecko. I nie można tego tłumaczyć tylko chłodem Tildy, tym że nie cieszyła się z ciąży, jej niezadowoleniem, że dla macierzyństwa musiała zrezygnować ze swojego światowego życia. Trudno nawiązać więź jeśli druga osoba na to nie pozwala. Jej chłód jest raczej reakcją na jego zachowanie. Ona ciągle stara się do niego trafić, dlatego znosi te upokorzenia. Cieszy ją każdy mały postęp, jak odkulał jej piłkę czy jak pozwolił przeczytać sobie książkę, jak się do niej przytulił. Za jeden miły gest - naiwnie - gotowa jest puścić w niepamięć jego dotychczasowe zachowanie, ale on ją cały czas tylko podpuszcza.
No tak tylko kwestia jest taka, że to ona nie chciała mieć żadnej więzi z tym dzieckiem, już nawet na początku jak on płacze a ona stara się uśmiechać i ten uśmiech a raczej mina wygląda tak jakby w tym momencie ktoś robił jej, za przeproszeniem, lewatywę lodowatą wodą, ok to można zwalić na depresję poporodową, ale potem nie jest lepiej...po prostu nie czuje do niego nic oprócz irytacji i niechęci, która rośnie bardziej gdy widzi, że on odpowiada jej tym samym. Piszesz o tym, że ona znosi upokorzenia a on? To co mu mówi, jak go traktuje, jak zło konieczne...zresztą nie zaprzecza gdy Kevin jej mówi, że ona go nie kocha tylko się do niego przyzwyczaiła i tyle...Swoją droga tu jest jakoś dziwnie bo z tej drugiej ciąży też jakoś specjalnie nie była zadowolona natomiast zaraz po narodzinach dziecka widać u niej zupełnie inną reakcję niż przy jego narodzinach, no i jego reakcję na to jak matka się odnosi do tego dziecka a jak odnosiła się do niego....
tak na marginesie to oni prawie wcale o tym Kevinie nie rozmawiają...nikt tam o nim nie rozmawia
Nie nie chciała mieć z nim żadnej więzi, tylko po prostu jej nie poczuła. Myślę, że to się zdarza młodym matkom, ta więź wykształca się z czasem, wypracowuje się ją wspólnie, ale on jej nie dałna to szansy. Oczywiście, że robi głupie miny, sztuczne uśmiechy jak większość matek. Mały nie może przestać płakać więc co ma zrobić? Stara się go uspokoić, dotrzeć do niego. Kevin od samego początku jest inny, nie ma w nim dzięcięcej naiwności, wesołości. Tylko nie mów, że jest to spowodowane tym, że jako noworodek już wyczuł, że jest niechcianym dzieckiem, że od początku jest wszystkiego świadomy. On nie reaguje jak normalne dziecko i to wywołuje jej irytację. Matka mówi mu parę przykrych rzeczy gdy Kevin już totalnie przegina. A nie zaprzecza przed nim, że jej uczucia względem niego to tylko przyzwyczajenie, gdy Kevin jest już nastolatkiem i zachowuje się jak psychopata. Żeby nie było nieporozumień, widzę, że reżyser sygnalizuje, że Tilda nie potrafi odnaleźć się w roli matki, że żałuje utraty dawnego życia, nie chciała ciąży etc., etc., ale Kevina też pokazuje od samego początku jako dziecko diaboliczne i nie kupuję tego, że jego zachowanie wynika tylko z winy matki.
Nie wiem czy dasz wiarę czy nie ale właśnie wróciłam od mojego paromiesięcznego siostrzeńca więc z mojej strony mogę zapewnić, że jak dziecko płacze matka wcale do niego min nie robi jak krzywa beza tylko stara się je głosem albo czym innym uspokoić a przede wszystkim rozpoznać dlaczego płacze, trudne ale nie niewykonalne.
--- że jako noworodek już wyczuł, że jest niechcianym dzieckiem, że od początku jest wszystkiego świadomy
według tego co ten film przedstawia tak właśnie jest, świadomy jest jej reakcji na niego i jej uczuć a raczej ich braku...z drugiej strony to sprytne dziecko więc można odbić pałeczkę i stwierdzić, że jego irytacje wywołuje to, że ona nie reaguje jak "normalna" matka, przynajmniej nie na niego a potem to się potoczyło bo on nie zapomniał i nie chciał zapomnieć i po prostu potem już żył przeciw niej, zwyczajnie chciał się mścić... wg. mnie ona w pewnym momencie chciała jakby zapomnieć, wymazać to wszystko co było i ot, tak sobie mieć z nim jakieś tam "przyjacielskie" stosunki ale on był już za bardzo zacietrzewiony w tym gniewie i ona też ciągle jakaś nieporadna do niego, że jakoś to nie wyszło...
nie ma czegoś takiego jak dziecko diaboliczne same z siebie, jak ktoś wyżej pisał, to nie Omen, on nie jest również w żaden sposób chory psychicznie, dokładnie wiedział co robi, zgadzam się, że to nie tylko jej wina ale trudno jednak jakieś części tej winy nie widzieć i ją negować.
Kwestia interpretacji. Ty widzisz scenę jak Tilda robi głupią minę i pytasz czemu cyt. "nie stara się go uspokoić głosem albo czym innym a przede wszystkim rozpoznać dlaczego płacze". Ja to widzę inaczej: Kevin wydziera się mimo iż jest najedzony i ma sucho. I tak jest cały czas, w domu, na spacerze....Ja odczytuję to w ten sposób, że reżyser chce nam pokazać, że mały płacze bez przerwy i bez powodu i nie sposób go uspokoić. W filmie z okresu niemowlęcego Kevina pokazane są 2-3 sceny - we wszystkich tylko płacze. Wg mnie po to by ukazać, że jest wyjątkowo trudnym dzieckiem.
A propos Twojego ostatniego akapitu - to ja właśnie nie neguję części jej winy, ale uważam też, że częściowo problem tkwi w samym Kevinie. Coś jest z nim nie tak, nie tylko z powodu braku entuzjazmuTildy co do macierzyństwa.
Eh, to by było zbyt łatwe gdyby dziecko płakało tylko wtedy gdy jest głodne albo gdy ma mokro ale chyba masz racje z tą interpretacją, ja po prostu nie widzę niczego takiego w tych scenach o których napisałaś bo zwyczajnie nie wierzę, że maluch w tym, hm...wieku myśli na zasadzie przebiegłości "ty mi tak, to ja ci życie zatruję", tu raczej zasada jest bodziec jest reakcja, a że bodźce od niej były jakie były jego reakcja również była jaka była, no i potem gdy już mu się charakterek ukształtował to trwał w tych reakcjach z jakiegoś tam sobie znanego powodu, który, jak się na końcu okazało, nie był wcale taki dobry....No pewnie, że jest z nim coś nie tak skoro swoje problemy postanowił rozwiązać w taki sposób, trochę mi to tak kiepsko wypadło w tym filmie ale chyba trzeba wziąć poprawkę, że to raczej historia matki i jej uczuć a nie dziecka.
tak jak było w filmie- oni się nie lubili, tylko byli do siebie przyzwyczajeni. on z jej strony zaznał mało dobrych bodźców, więc skąd miał je czerpać? ona go nie chciała, od początku czuła zniechęcenie-scena kiedy mały Kevinek nieustannie płacze. jak dla mnie to była komplikacja czynników- i jego i jej wina
tak, ten film "daje do myślenia", jest wstrząsający, przeraża i obuża. Strzeż się bo twój dzieciak cie zamorduje :)
No chyba, że mu komputer wyzucisz do lasu to może przeżyjesz. :)
Dajcie sobie spokój to po prostu głupi film.
gdy patrzę na Kevina to wydaje mi się, że ma coś wspólnego z Damien'em z "Omena". nie chodzi tylko o wygląd. obaj skutecznie niszczą swoją rodzinę i są mordercami. kevina uważam za współczesnego omena.
To nie tyle film o potwornym dzieciaku, co o matce. Cały film skupia się na matce i dobrze, bo inaczej wyszło by coś w rodzaju American Psycho od maminego brzuszka do "celi śmierci" ;). Interpretacje, że Kevin był taki jaki jest, bo wyczuł w brzuszku, że go mamusia nie kocha są żałosne i strasznie spłycone. Tak trudno wam pojąc, że kiddo urodził się socjopatą? Nie wiem jak sytuacje przedstawia książka, ale reżyser wyraźnie pokazał, że dzieciak od niemowlęctwa był skrzywiony psychicznie, co zawęża interpretacje, więc tu duży minus dla reżysera. Reżyserki chyba? Drugi minus to męczące ok. 40 minutowe tarantino na początku filmu. Poza tym brakowało mi relacji matki z córką i wkurzał mnie nieobecny ojciec, i brakowało mi sceny gdzie sama Tilda odnosi się do swojego macierzyństwa.