Takie są właśnie jego skutki. Czy nie dziwne jest, że gdy matka złamała gówniarzowi rękę to nagle spokorniał na chwilę?
Oskarżacie matkę o to, że nie dawała mu odpowiedniej dawki miłości, że traktowała jego wychowanie jako obowiązek, że nie była naturalna w relacjach. A czy to jej wina? Może sama tak właśnie została wychowana? Człowiek nie wybiera tego, czy chce być uczuciowy czy nie...
Też bym mu spuścił manto. Tylko nie mylcie odrobiny dyscypliny z cielesnym maltretowaniem.
No, nie do końca... Przeczytawszy książkę, mogę powiedzieć, że obraz Kevina w filmie był znacznie upiększony i złagodniony. Książkowy Kevin to wcielony diabeł, to chodząca nienawiść i zło. A Eva stara się zrobić wszystko, co w jej mocy, jednak wyjątkowo inteligentne dziecko pogrywa z nią już od początku, doprowadzając ją prawie do obłędu i pozbawiając ją zaufania własnego męża. Oryginalny Kevin sam prosił się o złamanie ręki, a raczej dawał do zrozumienia, że lepiej, jakby nigdy się nie narodził...