Najbardziej niezrozumiałą dla mnie rzeczą w tym filmie, przez co obniżyłem ocenę jest postawa i rola ojca, zwłaszcza że nie mówimy tutaj o rozbitej rodzinie. Aż chce się krzyknąć gdzie on był i czy tego wszystkiego nie widział i czy żona nie była w stanie podzielić się z nim swoimi problemami wychowawczymi? Natomiast interesujące jest przedstawienie matki, która z trudem próbuje wpasować się w rolę społeczną, marzy o czymś innym i nie umie znaleźć sobie miejsca a co najważniejsze cały czas szuka pozytywnych uczuć do syna. Swoją drogą syn też dostaje prztyczka w nos na koniec.
Ocena: 6/10
Prztyczka w nos to za mało powiedziane.
Ojciec był typem człowieka, który chce mieć "tradycyjną, sielankową amerykańską rodzinę". Po prostu nie przyjmował do wiadomości, że coś może być nie tak i w zasadzie trudno się dziwić, skoro Kevin cały czas był wobec niego "w porządku", przez co Eva ze swoimi uwagami wychodziła najpierw na marudę, a potem na osobę z zaburzeniami (nie żeby ich nie miała, ale nie w tym sensie).
No cóż, na pewno „postawa i rola ojca” powinny być zupełnie inne… Tyle, że nie jest to film dydaktyczny ani wychowawczo-instruktażowy :) Zapewniam, że …bywają nawet gorsi ojcowie :) Ten z filmu - nie przyjmował do wiadomości, nie chciał rozmawiać, udawał że nie widzi, żył w rodzinie jaką sobie wyobrażał, a nie w tej jaka była itd. itd.
Z jednej strony zazdroszczę YOUNGMEZZI naiwności i młodości! Z drugiej – odczuwam ulgę, że tyle rozczarowań i bolesnych doświadczeń mam już za sobą, chociaż - jak pokazuje przykład Polańskiego z ostatniego filmu – ciosów od życia nigdy dość :)
Życzę YOUNGMEZZI, żeby nigdy nie doświadczył(a) bycia (obcowania ze) złym ojcem! I w ogóle - utrzymania tej pięknej wiary w ludzi i nieustannego zdziwienia i nierozumienia, ze mogą być tacy ojcowie, mężowie, dzieci... :)
Myślę, że youngmezzi nie jest naiwna. Każdy powinien się dziwić postawą tego ojca. To, że są gorsi nie jest żadnym wytłumaczeniem. Tym bardziej właśnie, że małżeństwo to było szczęśliwe, a małżeństwo zawsze powinno się trzymać razem.