PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485802}

Musimy porozmawiać o Kevinie

We Need to Talk About Kevin
2011
7,4 102 tys. ocen
7,4 10 1 102113
7,7 65 krytyków
Musimy porozmawiać o Kevinie
powrót do forum filmu Musimy porozmawiać o Kevinie

‘’Musimy porozmawiać o Kevinie’’
Wydaje się, że w życiu nie tylko my mówimy, ale i że o nas się mówi. O nas mówią znajomi, partnerzy, rodzeństwo, rodzice. Przez całe życie jesteśmy mówieni. I o tym mówieniu wiemy więcej lub mniej. Mówione są nawet nienarodzone dzieci, które czekają w brzuchu matki na przyjście na pełen mówienia świat. Można by zadać pytanie jak to możliwe, że dziecko nie będące jeszcze cieleśnie w rodzinie, czuje i wie w jaki sposób o nim się mówi, w jaki sposób się o nim opowiada, a przede wszystkim w jaki sposób się na niego czeka? Myślę, że odpowiedź można znaleźć w relacjach tytułowego bohatera filmu i jego matki.
Początek filmu pokazuje szczęśliwą, pełną energii kobietę, która prowadzi życie wypełnione przygodami i podróżami. Pewnego wieczoru wraz z partnerem oddaje się przyjemnościom erotycznym, nie zastanawiając się nad możliwymi tego konsekwencjami – zachodzi w ciążę. Od początku wydaje się, że ciąża jest niechciana, że pojawiła się jakoś coś co dokonało metamorfozy w jej świecie – z kobiety pełnej energii i podróżującej, zmieniła się w przyszłą matkę, która będzie musiała wiele poświęcić dla nowego członka rodziny. Kilka ciążowych scen w filmie wystarczy, aby uchwycić niezadowolenie Evy z obrotu spraw. Zmienia się jej ciało, nad którym wcześniej mogła sprawować kontrolę, a na które teraz nie ma wpływu. Przyszła matka nie identyfikuje się też z innymi matkami oczekującymi dziecka – patrzy na nie z boku, nie angażuje się w pogawędki o dziecku, a kiedy widzi grupę dziewczynek biegnącą koło niej, surowy wyraz jej twarzy ani na sekundę nie zmienia się. Dodatkowo nie widać w niej zaangażowania w tworzeniu atmosfery na przyjęcie dziecka – to ojciec ekscytuje się nowym fotelikiem dla syna. Nawet sam poród oscyluje wokół atmosfery niechęci-do-parcia, jakby matka nie chciała wydać dziecka na świat. A potem? Potem to ojciec uśmiecha się do syna i tuli je w swoich ramionach, a ona patrzy przed siebie, w pustkę, z kamienną twarzą. O czym wówczas myśli? Być może o tym, że dziecko sprawiło, że już nigdy nie odzyska swojego wcześniejszego, szczęśliwego życia?
Kevin od samego początku stanowi dla niej kłopot. Można zauważyć, że matka się stara, jednak jest to wymuszone i sztuczne – widać to szczególnie w scenie, w której próbuje nawiązać z nim kontakt, trzymając go na rękach. Na beznamiętnej twarzy pojawia się pozorowany uśmiech, w który dziecko ma uwierzyć. To, co mnie zaskoczyło to brak jej mówienia do syna, brak jakiegokolwiek wyrazu miłości rodzicielskiej. Być może tej miłości po prostu nie ma? Zdanie, które wypowiedziała Eva do syna skłania do takiej właśnie refleksji – ‘’Zanim się pojawiłeś Kevin, mama była szczęśliwa i mogłaby być teraz we Francji’’. Mimo to próbuje go ona uczyć mówić, turlać piłkę i spędzać z nim czas. Syn jest jednak tym wszystkim działaniom niechętny – obserwuje się to już na pierwszy rzut oka w jego nienawistnym spojrzeniu, które jakby zdaje się mówić ‘’ty nie chciałaś mnie, to teraz ja niczego tobie nie dam’’. Kevin wie jak uczynić mamę szczęśliwą – wystarczyło, że raz złapał piłkę i ją odturlał, a mamie od razu pojawił się uśmiech na twarzy. Od małego uczył się jak manipulować emocjami. I faktycznie, gdy tylko pojawia się ojciec, Kevin zmienia się we wspaniałe i cudowne dziecko, pełne beztroski i dziecięcej energii. Franklin, mąż Evy zupełnie nie rozumie jej problemu z synem. Zachowuje się jakby był głuchy na jej macierzyńską niemoc, o której ona zdaje się z początku męża informować. Dopełnieniem jego ignorancji jest fakt przeprowadzki do domu na obrzeżach miasta, któremu ona była bardzo niechętna. Wydaje się, że to kolejna rzecz, która jej zostaje odebrana przez życie rodzinne, którego przecież nie chciała. Aby podtrzymać wspomnienie swojej szczęśliwej przeszłość, urządza ona swój nowy pokój, oklejając go mapami, plakatami i pamiątkami z podróży. Kevin dostrzega jak ten aspekt jest ważny dla matki, więc postanawia pokój ten zniszczyć. I udaje mu się. Eva tłumaczy mężowi, że ich syn zrobił to specjalnie, chce, żeby w końcu przebudził się ze snu o ich idealnym dziecku! Niestety, Franklin jest ojcem nieobecnym, ojcem, który śpi i budzi się tylko do zabawy z synem. On jest od zabawek, łuków, wygłupów i grania w gry na konsoli. Przez cały film nie dało się zauważyć momentu, w którym on jako ojciec ustanawia prawo, który wprowadza zakazy, coś innego do gry. Co takiego? Chociażby miłość do swojej żony, która byłaby wyrazem tego, że się z nią liczy, że jej zdanie jest brane pod uwagę. Niestety tak się nie dzieje. I ona jako matka w pewnym momencie już nie wytrzymuje – rzuca synem i w wyniku tego incydentu łamie mu rękę. Zdaje się, że to jedyny moment, w którym w brutalny, niewerbalny sposób zostało pokazane Kevinowi, że nie jest panem we własnym domu, że są tu pewne zasady. To wydarzenie ma dwie główne implikacje. Po pierwsze syn oduczył się załatwiać w pampersa (czyżby to był paradoksalnie jej największy sukces rodzicielski?), a po drugie Kevin wie, że teraz ma asa w rękawie i może matkę tym wypadkiem szantażować, co zresztą faktycznie robi. To inteligentne dziecko, pełne pomysłów, które wie jak czytać drugiego człowieka, jak manipulować. Udaje mu się przecież zabić świnkę morską swojej siostry oraz doprowadzić do wypadku, w wyniku którego oko Celi jest wyżarte przez kwas. Mimo tych sytuacji potrafi grać przed ojcem idealne dziecko bez winy. Scena w aucie pokazuje jak podporządkował sobie matkę i jak ona własnemu synowi uległa. Zamiast po prostu zatrzymać się na zakupy, ona pyta go o zgodę! Jeśli matka chce zrobić zakupy, bo są potrzebne niezbędne rzeczy do domu, to po prostu zatrzymuje się przy sklepie i te zakupy robi. Niestety bezstresowe wychowanie Kevina sprawia, że musi go w takich kwestiach pytać o zgodę. On oczywiście odmawia i dodatkowo wykorzystuje złamaną rękę, wskazując na bliznę i obdarowując ją spojrzeniem w stylu ‘’chyba nie zapomniałaś, co mi zrobiłaś?’’.
Kolejną kwestią wartą odnotowania są komunikaty pozbawione emocji, przyprawione dodatkowo o infantylizację. Scena, w której matka przeprasza Kevina za złamanie ręki jest pełna absurdu. Eva mówi o sobie w trzeciej osobie ‘’mamusi jest bardzo, bardzo przykro’’ do nie tak małego już syna i robi to w sposób, w którym nie wyczuwa się autentycznej skruchy. Być może ta skrucha tam jest, ale nie może być w odpowiedni sposób zakomunikowana, co sprawia wrażenie sztuczności i fałszu. Wiele jest momentów, w których Kevin zaskakuje swą błyskotliwością, choć robi to w nieco złośliwy sposób. Pokazuje matce, że potrafi liczyć do pięćdziesięciu, wkładając w to niezwykle dużo złości. Matka w takiej sytuacji ma oczywiście prawo się zdenerwować. Dlaczego jednak nigdy nie zostaje podkreślony talent syna? Jego szybkie nabywanie różnego rodzaju umiejętności? Matka i syn przyjęli postawę rywalizacji ze sobą, więc zwrot w stronę ciepłych stosunków wydaje się niemożliwy. Ojcu udaje się zaakcentować talent syna w strzelaniu z łuku, co faktycznie staje się później pasją Kevina. To, co jednak przez cały czas trwania filmu jest widoczne, to brak rozmawiania z Kevinem, co sugeruje już sam tytuł filmu. O Kevinie się rozmawia, ale nikomu z rodziny nie przyszło do głowy, by porozmawiać z synem. O Kevinie mówi się, ale nie stwarza się sytuacji, w której to jego głos mógłby zaistnieć. Kevin jako nastolatek zauważa ten fakt i w pięknych słowach go podsumowuje. Pewnego wieczoru podsłuchuje rozmowę rodziców o rozwodzie, a ojciec widząc go mówi, że mógł usłyszeć rzeczy nie będąc w kontekście całej wypowiedzi, na co Kevin odpowiada ‘’ja jestem kontekstem’’ i odchodzi. Wydaje mi się, że te słowa Kevina idealnie obrazują sposób funkcjonowania rodziców w stosunku do niego, tj. sposób nieuwzględniający go.
Mogło wydawać się, że narodziny nowego dziecka w rodzinie, zmienią stosunki między Evą, a Kevinem. I przez krótki moment tak się dzieje. Wizyta Kevina w szpitalu i ujrzenie siostry w ramionach matki wywołują u chłopca zazdrość – widzi on, że miłość i czułość matki istnieją i na dodatek wędrują do kogoś innego. Po powrocie do domu Kevin choruje. Zastanowił mnie fakt, że choroba pojawia się kiedy w rodzinie jest nowe dziecko, któremu poświęca się teraz więcej czasu niż jemu. Być może to gorączka wywołana łaknieniem miłości i opieki? Kevin daje za wygraną, pozwala mamie opiekować się sobą. Eva czyta mu książkę i przytula go. Czuć w tej scenie ogromną miłość i ogromne pragnienie siebie wzajemnie. Matka syna, a syn matki. Niestety idylla kończy się wraz z nadejściem nowego dnia – Kevin znów staje się okrutnym chłopcem. Jakby możliwość wspólnej miłości była czymś nie do zniesienia dla obojga, ponieważ relacje już zostały ukonstytuowane na innym poziomie.
Kolejny niepokojący aspekt, który dostrzegam to brak jakichkolwiek relacji Kevina z rówieśnikami. Całe dnie w swoim dzieciństwie spędzał w towarzystwie matki, w domu. Przecież to kontakty z innymi dziećmi mogłyby u niego rozwinąć jakiekolwiek kompetencje społeczne, umiejętność rozmawiania, ustępowania, wypracowywania kompromisów. Oczywiście nie wiadomo czy tak by się stało, jednak jest to kwestia, nad którą warto się zastanowić – jak deprywacja Kevina od innych dzieci mogła wpłynąć na funkcjonowanie w społeczeństwie. Jako nastolatek również nie wydaje się mieć żadnych znajomych, chociaż jego interakcje szkolne nie są przedstawione w filmie. To co Kevin robi, to treningi strzelania z łuku – to aktywność, która wypełnia całą jego przestrzeń życiową.
Przez cały film miałam wrażenie, że Kevin wszystko wie, to znaczy, że zdaje sobie sprawę z tego, że przyszedł na ten świat niechciany i pozycja podmiotowa jaką zajął wobec matki była próbą obrony przed tym faktem. Z kolei Eva zdawała się nie dostrzegać, że ma czynny udział w swoim cierpieniu, w niepowodzeniu, w budowaniu relacji ze swoim synem. Wbrew pozorom są oni do siebie podobni – pozbawieni emocji, czułości i ciepła, co dobrze pokazuje scena wspólnego wyjścia na minigolfa i obiad. Niestety wydarza się tragiczny scenariusz – Kevin morduje uczniów w szkole, swojego ojca i młodszą siostrę. Eva zostaje z niczym, jest wykluczona przez lokalną społeczność, a mimo to przez kolejne dwa lata odwiedza syna w więzieniu. W ostatniej scenie w filmie dokonuje się pojednanie – nie wiadomo jakie i dokąd ono doprowadzi, ale nastąpiło obustronne wybaczenie, które być może pozwoli na inny przebieg relacji Evy i Kevina.

ocenił(a) film na 9
pure_mag

Nie ma to jak o wszystko obwinić matkę. Oczywiście, że nie planowała dziecka ale to jeszcze nie powód temu jednemu czynnikowi przypisywać całe zło, które się potem wydarzyło. To takie podejście powoduje, że mamy miliony kobiet żyjących z poczuciem winy.

ocenił(a) film na 8
Agatonik

Wydaje mi się, że w powyżej wypowiedzi uwzględniona jest zarówno matka jak i syn, a nawet ojciec, który nie wypełnił się ze swojej funkcji :)
Zgadzam się z Tobą, że matka nie jest wszystkiemu winna. Zaznaczyłam tylko elementy, które mogły spowodować taki obrót spraw. To po prostu analiza filmu na płaszczyźnie psychologicznej, a nie szukanie winnej temu osoby. W takich kwestiach bierze udział zbyt wiele czynników, by wydawać ostateczny werdykt.

ocenił(a) film na 9
pure_mag

Ok, może nie do końca odczytałam trafnie Twoje intencje w przeprowadzonej analizie. Miałam poczucie, że w nieco nadmiernej ilości wiążesz zachowania Kevina z postawą i uczuciami matki.