Chodzi mi po prostu o to,że trudno wychować dobrze dziecko i mieć z nim więź jeśli od początku czuje się niechciane przez matkę.
To jest prawda, ale twoje pierwsze zdanie nie, spoko wybaczam Ci ten błąd :D Są takie historie złych dzieci, a nawet teoria że wszystkie dzieci są złe i gdyby nie wychowanie i wpajanie jakiejś tam moralności to by było źle... tak jak np w tej książce "Władca much" o tych dzieciach na wyspie... w każdym razie są złe dzieci bez złych rodziców, psychopaci mają trochę inną strukturę mózgu i wtedy jest walka jakby wychowanie kontra mroczna natura...
"teoria że wszystkie dzieci są złe i gdyby nie wychowanie i wpajanie jakiejś tam moralności to by było źle"
Gościem, który wymyślił tą teorię był Freud. Niestety sam miał nierówno pod sufitem. Dzisiaj wiemy już, że człowiek gdy się rodzi jest jak czysta, nie zapisana kartka papieru i dopiero jego doświadczenia czynią z niego osobę złą lub dobrą.
"dzisiaj wiemy" to urocze że myślisz że coś wiemy :D A kto ma równo pod sufitem? Nie znam takiej osoby chyba
Ok, użyłem niewłaściwego słowa - dziś się zakłada na podstawie wieloletnich badań, że (tak jak napisałem powyżej). Chyba, że ktoś kiedyś udowodni, że jest inaczej. Freud zapoczątkował pewną dziedzinę nauki, ale sam się mylił w wielu kwestiach.
"A kto ma równo pod sufitem? Nie znam takiej osoby chyba"
Tylko, że ten facio miał nieco bardziej nierówno niż większość.
"Dzisiaj wiemy już, że człowiek gdy się rodzi jest jak czysta, nie zapisana kartka papieru i dopiero jego doświadczenia czynią z niego osobę złą lub dobrą." Hahahah kompletna bzdura. Około 50% tego jaki jesteś to geny. Człowiek to nie tabula rasa. Zdarza się, że stymulacja pewnych uwarunkowań prowadzi do uzewnętrznienia, ale czasem nawet nie trzeba stymulować. W przypadku filmu to zachowanie matki wpłynęło na Kevina, jednak gdyby jego psychika była od początku zdrowa to nie postąpiłby w taki sposób niezależnie od zachowań matki.
"Około 50% tego jaki jesteś to geny."
We wczesnym dzieciństwie geny się zmieniają w odpowiedzi na środowisko jakie nas otacza i nasze doświadczenia, odpowiednie geny się aktywują lub dezaktywują. Posiadanie jakiegoś genu wcale nie oznacza, że będziemy psychopatą czy geniuszem, albo, że będziemy mieli raka.
To oznacza, że posiadanie danego genu nie wpływa na nasze życie dopóki gen ten pozostaje nieaktywny. Osobie krzywdzonej w dzieciństwie załączą się inne geny niż osobie wychowującej się w kochającej rodzinie.
coś Ci się pomyliło, teoria tabula rasa Arystotelesa to bzdura o wieki starsza od teorii Freuda (też bzdur). Od kiedy odkryto geny oczywistym jest ze czlowiek nie jets zadną czystą kartką.
czytałam i bardzo urzekło mnie to , jak gra strategiczna myli się z biologią, a starożytna filozofia ze współczesną nauką. tak tylko mówię.
Nie ma tam scen aby Kevin został skrzywdzony fizycznie czy też emocjonalnie. nie wiem skąd ten pomysł w tym przypadku.
Przesadna dobroć rodziców także krzywdzi dzieci. Poza tym niektórzy się już rodzą z umysłem psychopaty czy socjopaty.
W życiu płodowym dziecka w wyniku uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego może się wytworzyć osobowość nieprawidłowa. W filmie nie ma żadnej wzmianki nt.temat czy coś takiego miało miejsce zatem można jedynie domniemywać to albo inne możliwości będące powodem jego zachowań antyspołecznych.
Kevin w mojej opinii od początku wydaje się zaburzony na tle społecznym. Być może czuł się odrzucony przez matkę. Najczęściej nadopiekuńczość i odrzucenie przez rodzicielkę mogą być przyczyną takich problemów u dzieci na tle emocjonalnym.
Jego osobowość dyssocjalna zaczęła dawać o sobie znać np. w scenie kiedy będąc jeszcze małym chłopcem złośliwie nie chce odbić piłki do matki. Potem już za każdym razem w każdej niemal sytuacji.
Ewidentnie manipuluje rodzicami; wiadomo że dzieci już od niemowlęctwa manipulują dorosłymi co wynika z ich instynktu przetrwania. Ale on nie liczy się z emocjami matki, wydaje się że nie miewa poczucia winy, jego wzrok i postępowanie sugerują że to ją obwinia o wszystko cokolwiek to miałoby być ( w tym przypadku np. odrzucenie). Jest do przesady opanowany, zimny, wyrachowany, cyniczny.
No dobra,on był wyjątkiem. A Kevin moim zdaniem miał szansę bo nie był przesiąknięty złem do szpiku kości.
nie był wyjątkiem a do tego postacią fikcyjną, ja się tym tematem interesuję są po prostu źli ludzie a jeżeli do tego inteligentni... to może być mieszanka wybuchowa nie łatwo jest inteligentnym ludziom w tym społeczeństwie, zainteresuj się niektórymi seryjnymi mordercami w większości rzeczywiście mieli piekło w domu ale są też wyjątki, wiele wyjątków... to ogólnie jest złożone wszystko, każdy z nas ma w sobie mroczny cień jako ssak o morderczym instynkcie nie każdy daje się udomowić.
Wszystko zależy od tego co zrobimy z życiem i jak stawimy czoło sytuacjom które staną na drodze.
Niestety to co piszesz nie jest prawdą , ale zdrowy psychicznie człowiek wytwarza wokół siebie różne pozytywne iluzje, niestety nie zawsze wszystko zależy od nas.
Twoje wypowiedzi są tak mgliste, że nic z nich nie wynika :) A co do filmu to mam mieszane uczucia. Niby jest ok, klimatyczny, miejscami psychodeliczny tak jak lubię, ale z drugiej strony naciągany do granic możliwości. Dzieciak, który robił w pampersy był jednocześnie lepszym psychologiem niż nie jeden dorosły i od malutkiego świadomie nie odzywał się do matki (po akcji z młotem pneumatycznym). O seksie wiedział więcej niż nie jeden nastolatek. Ciekawe skąd on czerpał tą swoją wiedzę skoro z rodzicami miał byle jaki kontakt a z rówieśnikami praktycznie żaden. W przypadku Damiena takie nadludzkie zdolności dodawały Omenowi klimatu, bo wiadomo było, że w grę wchodzą siły nad przyrodzone, ale w przypadku Kevina tego typu zagrywki dają efekt odwrotny od zamierzonego.
Dla mnie wynika, no bo to nie jest coś prostego to jak człowiek staje się zabójcą. Tą siłą nadprzyrodzoną mógłby być w dalszych latach internet... no i ogólnie miał raczej duży iloraz inteligencji i podświadomie czuł że matka go nie kocha
W dalszych latach mógłby być internet, ale mi chodzi konkretnie o czas kiedy robił jeszcze w pampersy. Skąd u dzieciaka, który dopiero uczy się mówić (scena podczas badania lekarskiego) taka zaawansowana wiedza psychologiczna? Takie rzeczy po prostu się nie zdarzają, bo to tak jakby nie znając nut ani żadnych instrumentów nagle zostać wirtuozem. Później scena jak matka się pyta czy wie co to sex a ten opowiada jej takimi słowami, że dorosły miałby nie lada problem żeby dobrać takie słowa, a tu proszę, dzieciaczek, który dopiero co zrzucił pampersy a już tłumaczy matce co to jest sex. Do tego ten dzieciak nie miał prawie żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie miał kolegów ani koleżanek. Więc skąd?
dziwne że tego nie rozumiesz a mi nie zależy byś zrozumiał, są dzieci naprawdę bystre a "nie jeden dorosły" to zazwyczaj idiota
A co tu rozumieć. Po prostu twórców filmu poniosła fantazja i przekroczyli pewną granicę dzięki czemu zamiast realistycznego dramatu psychologicznego dostaliśmy momentami śmieszny i naiwny filmik.
Owszem, zdarzają się bystrzachy, ale akurat wiedza o której pisałem nie bierze się sama z siebie. A już na pewno nie u odizolowanego od świata małego dziecka.
Chyba, że chcesz mi wmówić, że ten dzieciak w dzień udawał niemowę a w nocy cichaczem z latarką pod kołdrą czytał encyklopedię i to po chińsku bo był na tyle bystry, że został językoznawcą :D
Moim zdaniem jesteś po prostu ograniczony pod tym względem, co jak co ale psychologiem to nie zostaniesz :D No cóż takie masz zdanie na temat tego filmu, dla mnie głupie, jesteś zbyt pewny swojego zdania... a byłeś kiedyś odizolowany od świata? Co może robić odizolowany człowiek jak nie czytać książki? Po prosty skończ z tymi teorami w czymś tam innym bapewno jesteś bardziej uzdolniony.
Ja tylko powiem że zawiodła mnie koncowa akcja jak powystrzelał z łuku... za mało brutalna, bo właściwie nic nie było pokazane, czekałem na to cały film a nie było nic krwi właściwie.
Gość w pieluchach, który jeszcze nie gada czytający książki? I co on tam czytał, Dostojewskiego? Jak mógł czytać skoro jeszcze nie potrafił gadać i nie znał alfabetu. No, ale oczywiście wszystko wyjaśnia twoja genialna teoria o nadludzkiej bystrości :)
Scena z łukiem to kolejny naciągany kit. Koleś wchodzi do sali gimnastycznej, zakłada wielką kłódę na drzwi, spokojnie składa łuk a cała wiara, która tam jest nic sobie z tego nie robi. Pewnie pomyśleli, że przyszedł pograć w zbijaka :D
ej płyniesz trochę. po pierwsze nie przesadzajmy z tą izolacją, piszesz jakby go w piwnicy zamykali - to że nie ma ochoty bawić się z dzieciakami, nie znaczy, że nie ma z nimi kontaktu, poza tym telewizja, poza tym scena jak matka obciąga ojcu na jego oczach, cóż tu się rozmieniać na drobne, wcale nie widzę w tym nic dziwnego. nikt go nie izolował, on po prostu nie lubił mieć znajomych ;] po drugie to nie jest tak, że to było w okresie, kiedy nie mówił. a kiedy nie mówił - wcale nie dlatego, że nie umiał, i to jest w filmie wyraźnie pokazane. najwyraźniej nie wiesz, jak małe dzieci potrafią być z premedytacją złośliwe/uparte/wredne/"złe". moim zdaniem złożona natura tego dzieciaka wypadła bez zarzutu, nic mi tu nie zgrzytało ani nie wiało naciąganiem. a nad wyraz bystre dzieci się zdarzają i tu nie ma co pierniczyć o Dostojewskim. to jest chyba oczywiste, że film nie mówi o zwykłym dziecku, zwykłej psychice, zwykłej inteligencji - gdyby tak było, prawdopodobnie prowadziłby do innej konkluzji. ale mamy film o psychopacie, i tu nie ma co "realistycznej", w Twoim mniemaniu, miarki przykładać, bo nijak nie spasuje ;) tak czy siak żadnych fantastycznych spraw w zachowaniach Kevina, moim zdaniem, nie było. psychologia i tyle, czasem trzeba przyjąć na wiarę że pewne odchylenia się zdarzają, takie jak "świadome" przejawy ponadprzeciętnej inteligencji u dzieciaka w tym wypadku.