Film świetny i wiarygodny psychologicznie, tylko... już wyobrażam sobie kobiety, które utwierdzi w przekonaniu, że macierzyństwo to tylko udręka i problemy, a jak jeszcze urodzi się taki mały diabeł, nie wiadomo skąd taki zły, to może być niekończący się horror i koszmar.
Film pokazał przypadek tak ekstremalny, że aż wydaje się nieprawdopodobny, ale jakąś cząstkę prawdy zawiera. Takie rzeczy się zdarzają, że maleńki szkrab z kompletnie nieznanych powodów nie akceptuje rodzica, nie daje się utulić, od maleńkości jakby mając jakąś pretensję. A rodzic od tego wariuje.
Miałem tak z córką. I na pewno nie chodzi o to, że człowiek jest zbyt nerwowy, źle reaguje, że nie kocha. Tak po prostu jest i trzeba przeczekać, będąc cierpliwym i konsekwentnym. I oczywiście mocno kochać dziecko.
W filmie świetnie pokazano serię błędów, jakie robi matka i ojciec. Matka, dając się dziecku wciągnąć w grę i pozwolić mu na szantaż i zyskanie przewagi (po tym jak matka traci cierpliwość i rani go w rękę, co potem chłopak wykorzystuje, ukrywając prawdę przed ojcem, żeby ja potem szantażować). A ojciec za mało współpracując z matką, nie angażując się wystarczająco w wychowanie dziecka, nie dając poczucia pewności i bezpieczeństwa.
No i, last but not least - to bezstresowe wychowanie. Ignoranci myślą, że każde dziecko da się wychować bez klapsa. Niektóre dzieci oczywiście, ale inne.... Jak u takiego małego bezczelnego typka zyskać autorytet, skoro wie, że nic mu nie możesz zrobić? I gadać sobie możesz, przenosić na karnego jeżyka i inne pierdy - takie cackanie to tylko u niani w tivi.
W tym filmie widoczny był brak prawdziwego ojca, który opieprzy i jak trzeba przyleje. A było trzeba, oj było.
Zostawiona z opanowaniem żywiołu słaba matka mogła sobie nie poradzić, da się to zrozumieć. Jeden z rodziców musi być bardziej miękki, drugi bardziej twardy - i wbrew opiniom różnej maści naprawiaczy świata, dziecko tego właśnie potrzebuje. Wiem co mówię - mam czwórkę dzieci:)
To prawda, że to b. dobry film, jednak chyba trochę przesadzasz, rozumne kobiety raczej mają swoje własne zdanie na temat macierzyństwa i wątpię żeby jakikolwiek film te zdanie znacząco zmienił.
Rozumiem, że wg Ciebie macierzyństwo powinno być ukazywane tylko w kolorach błękitu i różu, no ale niestety takie nie jest i nie ma od tego wyjątku. Ludzie raczej powinni się poważnie zastanowić nad tym czy powinni mieć dzieci, czy mają środki (nie tylko materialne), zdrowie (przede wszystkim psychiczne) żeby nie tylko spłodzić i urodzić, ale przede wszystkim wychować kogoś wartościowego.
"Rozumiem, że wg Ciebie macierzyństwo powinno być ukazywane tylko w kolorach błękitu i różu" - źle rozumiesz. Tytuł mojego komentarza był lekko ironiczny (powinienem dodać smajla), a film uważam za bardzo wartościowy
"Ludzie raczej powinni się poważnie zastanowić nad tym czy powinni mieć dzieci, czy mają środki (nie tylko materialne), zdrowie (przede wszystkim psychiczne) żeby nie tylko spłodzić i urodzić, ale przede wszystkim wychować kogoś wartościowego."
i ten komentarz to dowód na to, że takie filmy jednak działają:)
Ludzie się zastanawiają i zastanawiają, rozważają za i przeciw, obejrzą taki film i niektórym pomoże im to w jedynej słusznej decyzji w stylu "na cholerę mi to gówno". Trzeba sobie przecież życie ułatwiać.
W Polsce zresztą zastanawiają się nad tym dużo intensywniej niż w całej Europie... a nie sprawdzałem statystyk, bo być może i na całym świecie:)
A tam działają, myślę że każdy rozumny człowiek wkraczając w jakiś wiek i podejmując pewne czynności powinien mieć już wypracowane własne zdanie na temat dzieci i żaden film tego nie zmieni koniec kropka tylko o to mi chodziło:)
Co do dzieci to moim skromnym zdaniem przed ich robieniem ludzie powinni być poddawani testom psychicznym;)
No widzę u koleżanki totalitarne zapędy:)
Jak tylko państwo zabierze się za testy zezwalające, to znając sposoby działania państwa (służba zdrowia, koleje, szkolnictwo) - na pewno coś dokumentnie spieprzą i dzieci będą się rodzić głównie u ludzi chorych psychicznie (którzy wiedzą jak obejść testy), albo nie będą się rodzić w ogóle, albo będziemy mieli dzieci tylko czarnorynkowe;)
Się mi przy okazji przypomniało, jak znajoma - najzupełniej normalna, niestety nie mogąca mieć dzieci - próbowała adopcji w państwowym ośrodku. Państwowe sposoby testowania, czy przypadkiem nie jest psychiczna i czy się nadaje, były do tego stopnia wykańczające, że dała sobie spokój. A kobieta jest po prostu wrażliwa, uczuciowa (pewnie byłaby idealną matką)... i nie dała rady.
Lepiej więc zdajmy się może na naturę i zaakceptujmy, że raz na ileś przypadków dziecko będzie się rodziło u osób, które dzieci raczej mieć nie powinny.
A o podobnych testach lepiej nie pisać... nawet w formie żartu. Bo jeszcze ktoś to przeczyta a za kilka lat sejm to przegłosuje:)
W takim razie kolega się myli, totalitarne zapędy to nie moja bajka, poza tym zbyt poważnie i dosłownie odebrałeś moje słowa. Tak już całkiem na poważnie z mojej strony uważam, że żadne testy nie są wiarygodne (no może czysto fizyczne, ale to inna sprawa) i można je o kant tyłka rozbić. Ogólnie chodzi mi o to że ludzie powinni bardzo rozważnie podejmować decyzję o posiadaniu dzieci.
O i mi się przypomniało, jak moja znajoma chciała wziąć kota ze schroniska, powiedziano jej, że owszem czemu nie, ale przed musi zjawić się u niej pracownik schroniska, by sprawdzić czy ma odpowiednie warunki mieszkaniowe. Poj*bane kompletnie i czy to chodzi o zwierzęta czy ludzi, chcesz zrobić coś dobrego skutecznie zostanie ci to wybite z głowy