Nie mogę uwierzyć jak filmweb może ten film nazywać jednym z najlepszych w roku?
W tym filmie nic się nie dzieje, jest totalnie przewidywalny, cały czas są pokazywane analogiczne sceny uwypuklające to że chłopak jest złem wcielonym, co sprawia że jest on totalnie nudny. Od samego początku widać że film zmierza do tego że chłopak zmajstrował coś grubego... Jak w ogóle można nazwać to dziełem?
Jedyne dlaczego dokończyłem ten film to to że czekałem być może na jakąś powalającą konkluzje. A dostajemy jedynie hasło (I TERAZ BĘDZIE MALUTKI SPOILER) że chłopak wtedy myślał że to co robi ma sens...
Ręce opadają... i chętnie przeczytałbym opinie kogoś kto widzi w tym filmie coś ciekawego.
Mi film bardzo się podobał, już piszę dlaczego :)
Po pierwsze nie zgadzam się, że w filmie nic się nie dzieje. Dzieje się aż za dużo- życie Evy było porąbane, więc twórcy nie mogli pokazać tego w normalny sposób. Wszystko jest takie poplątane, bo główna bohaterka przeżywa całe swoje życie. Kevin był jej omenem, czymś co zniszczyło cały jej świat, a mimo to nadal był jej dzieckiem.
Film od samego początku zmierza do "tego, że chłopak zmajstrował coś grubego",bo jest to centrum wszystkiego. O to chodziło, to że film się wokół tego kręci, to żadna tajemnica. Uważam, ze trafili w samo sedno- czułam to napięcie,które towarzyszyło jej od narodzin Kevina. A tak na marginesie, to niezły z niego szatan :)
A już zupełnie serio- film przestrzega nas przed takimi sytuacjami, chociaż tak na prawdę nie możemy ich uniknąć. Jeśli takie dziecko się już urodzi, to ... co ja mogę powiedzieć?Rodzice mają przerąbane. Myślę, że Kevin chciał zniszczyć komuś życie i wybrał swoją własną matkę. Zrujnował wszystko, ale wydaję mi się, że na samym końcu zaczął rozumieć, że w zamian jego życie też przestało być bajką.
Podsumuję wszystko słowami samego Kevina:
There`s no point. That`s the point.
No ok, przekonałaś mnie troche, argumenty które podałaś są prawdziwe, ale chyba trzeba po prostu lubić tego rodzaju filmy a do mnie to kompletnie nie trafia, bo jest jakieś takie banalne i bez przesłania, właśnie dlatego powiedziałbym - THERE`S NO POINT. THAT`S THE POINT WHY I SHOULDN'T HAVE WATCHED IT :) Rozumiesz, bo to tak jak powiedzieć - życie tej kobiety było bez sensu, więc film był bez sensu - dlatego był świetny.
Na plus temu filmowi daje tytuł - bo faktycznie po skończeniu filmu chce sie porozmawiać o Kevinie...
Doskonale cię rozumiem. Są filmy, które inni uważają za arcydzieła i klasyki, ale ja nie potrafię się do nich kompletnie przekonać. Wszystko zależy po prostu od naszego gustu. Najważniejsze jest jednak to, by uszanować opinię innych. Muszę przyznać, że na FW jest wiele osób, które tego nie potrafią, niestety.
Co do filmu to tak, tytuł jest świetnie dobrany. Zachęca do obejrzenia, a później zachęca do rozmowy o nim.
Mam pytanie. Uważasz, że był jakiś konkretny powód, dla którego Kevin był taki? Ja osobiście nigdy nie wierzyłam w to, ze człowiek rodzi się potworem. Bardzo interesuję się psychiką i działaniem seryjnych morderców .Trzeba przyznać, że posiadają oni "predyspozycje" do czynienia zła, ale zawsze pojawia się w ich życiu coś, co wywołuje w nich te agresywne i mordercze zachowania. W tym filmie nic takiego nie zauważyłam- pokazali to tak, jakby Kevin był dzieckiem-złem. Trochę to fantastyczne, nie sądzisz? Może trochę wpłynęło na niego zachowanie matki? Hm... Z 2 strony to byłoby kompletnie bez sensu- wiesz co mam na myśli...
W filmie nie było pokazanego konkretnego powodu dlaczego Kevin właśnie tak sie zachowywał i dlatego myśle że to jedno z przesłań tego filmu, czyli bezsilność w kontekście radzenia sobie ze złem w najczystszej jego postaci ze strony drugiego człowieka.
W moim odczuciu ludzie generalnie są bardzo programowalni jak maszyny; ale słówko "generalnie" jest tu kluczowe bo po prostu czasem są wyjątki których nie obejmiesz żadnym schematem. Mógłbym podać np takie może troche niepoważne przykłady, ale są one powszechne. Biorąc pod uwage gusta muzyczne, ludzie lubujący sie w rapie to ludzie o buntowniczym nastawieniu, z trudnym dzieciństwem, problemami rodzinnymi. Ci od rocka i metalu są często inteligentniejsi niż przeciętny śmiertelnik, z bardziej kreatywnymi umysłami, albo ubierają sie na czarno i opowiadają że wszędzie jest pełno zła, z kolei prosty człowiek ze wsi nie mający wielkich życiowych planów będzie sie lubował w prostej muzyce disco, disco-polo :)
Ale trudno powiedzieć że jest jakiś mechanizm kreujący psychopatę. Na pewno jakiś wpływ ma tu brak akceptacji otoczenia. Ale pytanie co tu jest skutkiem a co determinantą? Czy może właśnie taka osoba nie jest akceptowana bo tego nie chce i takie wysyła sygnały więc ludzie ją odpychają, czy może chciałaby sie socjalizować a jednak otoczenie odrzucając ją zepchnęło ją w te mroczne zakamarki umysłu? :)
No właśnie. Każdego tutaj należy rozpatrywać indywidualne, jeśli chodzi o ten typ ludzi, to nic nie jest oczywiste. Nie można tego uogólniać.
Jestem trochę zawiedziona zakończeniem filmu. Kevin powiedział, że już teraz nie jest pewien tego, co zrobił. Szkoda tylko, że nie pociągnęli trochę tej rozmowy. W sensie, pierwszy raz po tym wydarzeniu mamy okazję zobaczyć jego i matkę rozmawiających. Brakowało mi tutaj słów Kevina, które wyjaśniałby jego motywy. Pewnie powiedziałby po prostu, że chciał zobaczyć jak ktoś ginie. Albo, ze uważał, że zasłużyli sobie na to... Nie wiem? Miał jakąś misję? :D Tyle możliwości :D
Zamysł reżysera był taki żeby pozostawić to jako otwartą kwestie, że niby do przemyślenia, bo tak naprawde nie było motywów...
Tak :D
No, jestem dziwna :D Teraz zacznę 2 tydzień ferii i przez poprzedni, zamiast gdzieś wyjść to ja oglądam filmy :D Zawsze wolałam to od bezsensownego chodzenia od "sklepu do sklepu" :D
95'... spoko, ostatnio mnie zauroczenie internetowe wzięło do dziewczyny z drugiego konca polski z tego rocznika ale 10 lat roznicy to juz pod pedofilie podchodzi :D Lekka przesada
Hhahaha :D Nie no, nie jest tak źle :P
Myślę, że o wiele większym problemem był tutaj "drugi koniec Polski" niż różnica wieku :)
Spoko :D
A tak na marginesie, to nie znoszę tego, że dałam w swoim nicku imię i nazwisko. Jak zakładałam konto, a to było już dość dawno, nie wiedziałam, że e-mail pójdzie automatycznie na nick.... :P A teraz już nie da się nic z tym zrobić :/ Wkurzające :D
Ale nie, chwilka :D Nie mogłeś mnie na FB znaleźć :P Zapomniałam, że ja mam kompletnie inne imię i nazwisko :D W innym języku, byłeś na koncie innej osoby :P
Przyłączę się do dyskusji, bowiem myślę, że...
motyw Kevina jest jasny! Kiedy jego matka pyta się: czemu, a on odpowiada, że wtedy jeszcze wiedział czemu a teraz nie jest pewny a na końcu SIĘ PRZYTULAJĄ, to już wtedy na twarzy pojawia się smutny uśmiech, bo już WIESZ :P
Przez cały film przewlekają się sceny z 3 etapów jej życia... widać, że kiedy nosiła Kevina w ciązy nie była zachwycona, wręcz lekko spanikowana, wybita z rytmu, sfrustrowana? Kiedy był dzieckiem cały czas płakał (jak to dziecko) i ona jeszcze bardziej się do niego zniechęcała... potem gdy dorastał było widać, że po prostu go nie kocha albo przynajmniej tego nie okazuje, a on czując to zachowuje się tak jak się zachowuje. Kiedy na świat przychodzi mała, nasza bohaterka okazuje jej uczucia, troszczy się o nią, kocha. Kevin widząc to jeszcze bardziej upewnia się co do swojej matki (i chyba każdy na jego miejscu zachowywałby się tak samo). On nie jest demonicznym złym charakterem, może miał ku temu pewne skłonności (każdy z nas rodzi się z jakimiś) ale całkowicie ukształtowały go stosunki z mamą. Więc motyw wydaje mi się tu jasny. Chciał ją ukarać, bo myślał, że ona go nie kocha. Ale powiedział, że teraz już nie jest pewny... jak myślicie czemu? :) Czy przychodzilibyście do więzienia do osoby, która rozwaliła całe wasze życie, gdybyście jej nie... Kochali? :D a ten uścisk na końcu jest OGROMNĄ wyraźną kropką na końcu tego opowiadania. Film jest baaardzo dobry! To właśnie dzieciństwo i ludzie, którzy w nim są kształtują nas albo bardziej nadają pewien kierunek na całe nasze przyszłe życie.
Bardzo fajna opinia, nie pomyślałbym nawet by tak to interpretować, ale co do samej końcówki to inaczej ją zinterpretowałem, ja myślałem o ludzkiej dojrzałości, w młodości robi sie wiele głupstw, myśli się że nie będzie konsekwencji... A Kevina spotkała kara i z czasem zrozumiał że zachowywał się karygodnie dlatego powiedział że - "już nie jest pewien"
Aczkolwiek twoja interpretacja bardzo mi sie podoba bo ja to odbierałem jako - zło wcielone wobec którego nie wiadomo jak sie zachować a ty odebrałaś jako - brak miłości matki powodem takiego postępowania.
Ja np przy scenie z młotem pneumatycznym byłem przekonany że chodzi o to że on ją już tak wykończył że nawet przy młocie jej było lepiej, a ty zapewne - że matka nie miała wystarczająco cierpliwości :)
Z młotem pneumatycznym, no pewnie stała tam, żeby zagłuszyć krzyki bachora :P Czyli i Twoja i "moja Twoja" wersja pod to podchodzą :D :P
Wydaję mi się, że twórcy trochę dają nam tutaj wolną rękę. Ale faktycznie Twoja interpretacja jest niezła. Też o tym myślałam, ale oni chyba celowo pokazali nam małego Kevina, jako dziecko bardzo dwubiegunowe. W ogóle sam tytuł i opis sugerują nam, że Kevin jest po prostu złym dzieckiem i oglądając film właśnie tym się kierujemy. Jego zachowanie interpretujemy pod kątem "małego Omena" i mamy wrażenie, że to co robi jest to porostu wynikiem jakiejś choroby lub czegoś takiego :)
no o tym właśnie też pisałam :) każdy rodzi się z jakimiś "skłonnościami". on akurat - do bycia złym. a zachowanie matki jeszcze bardziej to potęgowało.
Faktyczne dobra interpretacja i naprowadza mnie na nowe wnioski. Podzielam zdanie, że Eva miała duży problem od samego poczęcia dziecka. Była sfrustrowana podczas ciąży i krótkie ujęcie ze szpitala ukazuje, że przeszła przez depresję poporodową. Dziecko postawiło jej poukładany świat do góry nogami, zniszczyło jej niezależność. Trzeba sobie zadać pytanie, czy kobieta która po prostu dziecka nie chce, robi dobrze że postanawia je urodzić i wychować? Ale to inny temat.
Zgadzam się także z tym, z Kevin to nie demon. Moim zdaniem to czysty przypadek psychopaty. Nie oznacza to, że jego życie musiało skończyć się tragedią. Tytuł filmu sugeruje, że dzieciakiem należało się zająć, zainteresować. Eva, sama zachowywała się jak duże dziecko, robiąc małemu Kevinowi na złość, obrażając się i zazwyczaj wychodząc z pokoju. To nie była relacja matka - syn, tu widzimy ciągłą walkę, dwojga dorosłych ludzi ( z czego Kevin, czasami zachowuje się bardziej dorośle niż matka). Wszystkie niedomówienia i niewyjaśnione sytuacje kumulują się na końcu filmu. Chłopak tak znienawidził matkę, że zabił wszystkich, których kochała. Możemy być pewni, że wybrałaby śmierć niż pozostanie w sytuacji, którą zgotował jej syn. On jednak skazał ją na coś gorszego niż śmierć.
Jestem zaskoczona końcem filmu. Wydawało mi się, że Kevin do końca będzie zatwardziałym draniem. A tu, widzimy strach w oczach, niepokój, żal i poczucie niepewności. Przytulenie syna na końcu filmu to druga " z najszczerszych rzeczy" jakie zrobiła Eva. Kobieta która, kochała matczyną miłością, a nie potrafiła tego wyrazić. Szykowanie pokoju dla syna, prasowanie jego ubrań mogą wskazywać, że jej kondycja psychiczna jest kiepska. Z drugiej strony, może to przejaw miłości po tragicznej nauczce jaką dostała?
Nie jestem do końca pewna, czy reżyser dobrze ukazała reakcję lokalnego społeczeństwa po tragedii. Wydaje mi się, że ten wątek jest przejaskrawiony. Natomiast genialny jest wątek ze skrobaniem farby, który przedstawia nam pokutę.
Jak oglądałam ten film i ta babka uderzyła w twarz Evę to... Nie ogarniam czemu to zrobiła... wytłumaczcie mi to!!!! :D
Jej córka zginęła w szkole. Zginęła z rąk Kevina. Może przejaskrawione, a może ludzie faktycznie tak się zachowują po takich tragediach. Obarczają matkę za winy syna.