Film bardzo dobry, i porusza kwestię 1 procenta populacji która rodzi się i jest
psychopatami tutaj akurat w totalnie extremalnej formie. Polcam
Film raczej nie jest o tym.
Kevin nie urodził się psychopatą, tylko się nim stał i to nad tym całym procesem radziłbym się skoncentrować.
Chyba niezbyt dokładnie oglądałeś film. Stać się można socjopatą a psychopatą się rodzi.
Założenie, że Kevin urodził się psychopatą to tak duże uproszczenie, że film zamienia się w historię o bezbronnej matce, której niestety trafił się ten (jak to nazwałeś) "jeden procent populacji". A film chyba nie jest o tym, prawda?
Zauważ że już jako malec dawał się matce we znaki. Tak głównym bohaterem jest matka ale jej tragedia dotyczy syna z tego właśnie 1 procenta populacji. Myślę że nie ma co się przegadywać kto ma racje bo chyba każdy widz ma prawo interpretować film na swój własny sposób i na tym polega magia kina. Pozdrawiam
moim zdaniem nie urodził się psychopatą, chociaż od pierwszych chwil był dzieckiem na pograniczu zdrowia i zaburzenia czy nawet choroby. Był chyba "najbardziej płączącym niemowlęciem na świecie" -- to jest już dzwonek dla rodzica: zacząć chodzić po lekarzach! (A ta biedna idiotka uwierzyła jednemu lekarzowi i zamknęła sprawę). To jest często objaw późniejszego autyzmu (polecam książkę "Urodziłem sie pewnego błękitnego dnia" i film "Temple Grandin -- jak wychowaniem można wpłynąć, i to pozytywnie, na rozwój dziecka autystycznego). Eva jako matka pierwszego dziecka bez wątpienia potrzebowała pomocy w odnalezieniu się w roli matki, a może też pomocy psychoterapeuty, bo ewidentnie nie umiała wyrażać gniewu, dezaprobaty, złości, odrębnego zdania -- tego uczyło ją własne dziecko... nieszczęśliwie się złożyło, że dziecięcymi metodami: złośliwością, krnąbrnością, brakiem kontaktu. No i sama była ptrzez męża własnego traktowana jak dziecko: tłumaczył jej zachowanie własnych dzieci, pomagał jej rozmawiać z synem. W dodatku Eva nic nie zrobiła, aby męża nie obsadzać w roli swojego ojca: bała się przyznać mu, że złamana ręka ich syna to jej bezpośrednia wina. Wszyscy ci ludzie zachowywali się jak marionetki w teatrzyku Kevina, który pociągał za sznurki zdarzeń i emocji, brał na siebie konsekwencje -- jedyny dorosły "stary maleńki", chociaż dorosły w sposób "rakowaty", chory, kaleki. Bo niemożloiwy jest dorozły 2, 4 i 16-latek.
ale przecież po dwóch latach spędzonych w więzieniu (kiedy zapewne dużo myślał) stwierdził, że nie wie właściwie czemu to zrobił. w jakimś stopniu żałował. "nie ma ludzi złych, są tylko ludzie nieszczęśliwi". moim zdaniem kevin taki się nie urodził, tak jak pisze @ziew - przez będcą na każde jego zawołanie, bezbronną, nieszczęśliwą matkę myślał, że może wszystkimi manipulować tak jak evą kiedy był mały.
A co mógł pomyśleć po dwóch latach spędzonych w zamknęciu? Że mu się to nie opłacało bo do końca życia będzie musiał tam tkwić z mydłem rzucanym pod prysznicem. Psychopata nie ma uczuć wyższych i ich nie rozumie bo skąd ma je znać. Dla niego ludzie to frajerzy których można eksploatowac lub wrogowie których trzeba zniszczyć. To czyste zło i ni ma tutaj miejsca na refleksje czy główny bohater miał głębie.