PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485802}

Musimy porozmawiać o Kevinie

We Need to Talk About Kevin
2011
7,4 102 tys. ocen
7,4 10 1 102114
7,7 65 krytyków
Musimy porozmawiać o Kevinie
powrót do forum filmu Musimy porozmawiać o Kevinie

Odniosłam wrażenie, że Kevin nienawidził matki dlatego, że bez niej nie istniał. W filmie nie zostało pokazane w zasadzie, dlaczego? Domyslam się, że bohater miał na jej punkcie obsesje, to ona była jego widzem i publicznościa która reagowała emocjonalnie na każdy ruch. Matka była nałogową cierpiętnicą i pławiła sie w poczuciu winy, bezradności i wstrętu. Brakowało mi istotnych przyczyn z dziecińswa które wpłynęły na socjopatyczny rozwój dzieciaka.
Domyślam się, że w książce jest wiecej.
Suma sumarum film niezły. Reilly... lepiej sprawdza się w przygłupich komediach, jest bardziej wiarygodny.

Jagna_8

,,Brakowało mi istotnych przyczyn z dzieciństwa które wpłynęły na socjopatyczny rozwój dzieciaka." Film pokazuje że nie zawsze takie muszą być. Rodzi się dziecko z uwarunkowaniami genetycznymi charakteru które nie zawsze można zmienić, mimo usilnych starań. Bezsilnej matce nie można zarzucić braku miłości i prób pomocy sadystycznemu manipulantowi. Film bardzo dobry z niespotykaną fabułą ,budzący napięcie i zapadający w pamięć.

ocenił(a) film na 6
SUCHY1967

charakter nie ma nic wspólnego z genami

Jagna_8

Geny decydują o wszystkim, nie tylko o wyglądzie zewnętrznym , skłonnościach do rozmaitych chorób lecz także między innymi o predyspozycjach do przemocy i agresji czyli charakterze - osobowości. Przychodzimy na świat jako ktoś, a resztę życia spędzamy na odkrywaniu, kim jesteśmy. Co prawda geny przekazywane z pokolenia na pokolenie są cały czas poprawiane na podstawie doświadczeń i warunków życia ale zdarzają się ,,wypadki" typu Kevin a czasami inne choroby.

ocenił(a) film na 6
SUCHY1967

poczytaj troche, moge podesłać ci podręczniki nad którymi ja siedziałam przez ostatnie lata, o genetyce chętnie podyskutuje z kimś kto ma o tym pojęcie, pozdrawiam

Jagna_8

Np który z tych podręczników obala dziedziczenie cech organizmów w genach, od ich budowy , fizjologi, po zwierzęce instynkty, czy ludzkie talenty i skłonności ?
Poprzez pryzmat naszego wychowania, przeżyć i posiadając wolną wolę i wolny umysł,
możemy wpływać na nasze zachowanie, kształtując umysł.
Podczas gdy część naszej osobowości jest już z góry określona przez odziedziczone cechy genetyczne.
Wydaje nam się, że jesteśmy cwani, łagodni, dobrzy, źli, a jesteśmy po prostu tacy,
jakich nas ukształtował dobór naturalny preferując te cechy, które okazywały się opłacalne.

ocenił(a) film na 6
SUCHY1967

przeczysz samemu sobie, pozostań w tłumie myślących w ten sposób, nie poczuwam się by z błędu Cie wyprowadzać, nie odróżniasz predyspozycji dziedziczonych od cech nabywanych, akurat w tej kwestii mogę dyskutować ale z kimś kto ma pojęcie, pseudopsychologicznych wywodów słucham na codzień, niestety

Jagna_8

Przeczenie? Wywody? Akceptuje współistnienie teorii rozwoju osobowości w/g Freuda z rozwojową psychologią ewolucyjną i tyle.

ocenił(a) film na 8
SUCHY1967

Nie trać czasu na rozmowę z osobą, która nie ma pojęcia o czym mówi. Geny to podstawa i decydują o większości naszych zachowań i powstały całe biblioteki pism naukowych na ten temat, więc o czym tu mówić?To,że jakies nawiedzone feministki usiłują wmówić swiatu,że jest inaczej to naprawde problem głównie ich terapeutów. Wychowanie jest istotne, ale według najnowszych badań coraz więcej naukowców skłania się do tej tezy,że czynnikiem podstawowym są geny a potem wychowanie, natomiast często okreslone konkretne przykłady psychopatów biora się z mieszanki genów i wychowania. Mały cytacik na koniec:

"Zagadkę „urodzonych morderców" podjęli psycholodzy amerykańscy, a tuż za nimi genetycy. Do lat osiemdziesiątych panowała wśród uczonych zasada, iż decydującą rolę na kształtowanie się charakteru i osobowości człowieka ma wychowanie i środowisko, w którym przebywa, bo aż osiemdziesiąt procent. Pozostałe dwadzieścia to inne czynniki, w tym genetyczne. Pod koniec XX wieku i obecnie na progu XXI determinacja genetyczna zaczyna odgrywać pierwszorzędną rolę. Jednakże, jak piszą Dean Hamer i Peter Copeland w książce „Living with our Genes", geny nie czynią przestępcy, tak jak nie czyni go „gangastarap". Zgubna okazuje się dopiero mieszanka: kombinacja genów i środowiska, temperamentu i charakteru."

ocenił(a) film na 8
Ivan_The_Maskarator

Zgodzę się - geny są ważne. Decydują o wielu naszych cechach, szczególnie fizycznych. Ale...
Przypadki bliźniaków jednojajowych, które, mimo tej samej puli genów i budowy fizycznej, różnią się np. wagą i przebytymi chorobami w okresie dojrzałym, dowodzi, że geny to nie wszystko. A może i wszystko, ale czynniki środowiskowe mogą dany gen "obudzić", a może i "uśpić".
Nawet budowa mózgu "psychopaty" (jest ponoć coś takiego) nie gwarantuje, że ktoś psychopatą zostanie.
Bo środowisko, wychowanie wpłynąć na to, iż cechy psychopaty zostaną wykorzystane inaczej - np. w odpowiedniej pracy, pasji itp.
Ergo - nasz Kevin nie jest czystym produktem genomu, a z jego rodziny nie należy zdejmować bagażu odpowiedzialności, choć byłoby to niezwykle wygodne.

ocenił(a) film na 9
Jagna_8

Jagna_8 nie chcę się wtrącać, aczkolwiek kolega SUCHY1967 trochę (a nawet sporo) racji ma. Tak się składa, że coś niecoś w temacie również się orientuję- i tak, geny mają w przypadku charakteru raczej dużo do powiedzenia. Ogólnie charakter to suma składowych: po części praca własna, po części środowisko wychowawcze, a po części... uwarunkowania genetyczne. Nie wiem, czemu tak się upierasz przy swojej teorii... ale nawet wrzucając jako sztandarowy przykład schizofrenię- to nawet na tak prostym przykładzie istnieje duże prawdopodobieństwo odziedziczenia jej w drugim pokoleniu. A co to jest innego jak nie uwarunkowania genetyczne? Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
Jagna_8

Ależ są owe czynniki, są... Tylko trzeba je wyłapać.
Jak się zachowuje matka Kevina podczas sceny w szpitalu? Radości z narodzin to tu nie widać. Jak się zachowuje, gdy mały płacze?
Toż aż się chce wysłać tę matkę na jakiś kurs wychowania. Ojca zresztą też, który grywa z małym chłopcem, który chodzi z pieluchą w brutalną grę. Ba, dziecko chodzi z pieluchą do późnego wieku, a rodzice nic z tym nie robią? Nie ma nawet wizyty u psychologa? A z drugiej strony wciąż Kevin "nie spełnia oczekiwań" matki. Kevin jest niejako "złem koniecznym", dla swej matki, jak ten dom, do którego się przeprowadza, wcale tego nie chcąc.
Gdy to oglądałam to wciąż mi przemykało przez głowę - ludzie, czyście całkiem postradali rozum, nie umiecie zająć się swoim dzieckiem??

Jagna_8

Także nie czytałam książki, ale mam kilka swoich teorii (tak piszę, może ktoś się ze mną zgodzi).

Przede wszystkim uznanie matki Kevina za 'cierpiętnicę' jest według mnie błędne. Poznajemy w tym filmie młodą, pełną życia kobietę, która uwielbia podróżować. W trakcie jednej z wypraw (taki mój domysł) poznała młodego fotografa. Zakochała się. Zaszła w ciążę, i mimo, że jej utrzymanie oznaczało koniec z jej młodością, tym co kochała robić najbardziej, postanowiła urodzić. Może zrobiła to z miłości do mężczyzny, może dlatego, że uważała, że tak zrobić powinna (społeczeństwo często stawia kobiety w takiej sytuacji). Ta decyzja jednak nie sprawiła, że Eva poczuła się lepiej, dorosła do roli matki. Kozłem ofiarnym dla jej niepowodzeń, niespełnionych marzeń stało się nienarodzone jeszcze dziecko. Po porodzie sądzę, że kobieta była w głębokiej depresji poporodowej (może nie tak głębokiej, żeby świadomie krzywdzić własne dziecko), nie czuła żadnej więzi z dzieckiem, ale zamiast otrzymać pomoc, była traktowana jak owa 'cierpiętnica', czuła się też zapewne piętnowana przez społeczeństwo jako wyrodna matka, jako kobieta która nie spełniła się w swojej roli (choćby spojrzenie tej kobiety, gdy nie była w stanie uciszyć swego dziecka). To nie pomogło jej w nawiązaniu relacji z synem. Z drugiej strony, niemowlęta wyczuwają niechęć czy unikanie bliskości (jest wiele przypadków, gdy bliskość z matką pomogła w leczeniu niemowlęcia, ma ona wielki wpływ na rozwój, ale Eva nie była w stanie się na nią zdobyć). Tak więc wydaje mi, że im więcej czasu upłynęło, rany się nie uleczyły, a pogłębiły (oj, to było sentymentalne). Dodatkowo, Eva czuła się niezrozumiana przez osobę, która miała być jej partnerem do końca życia, a głównym powodem nieporozumień było odmienne zachowanie Kevina wobec rodziców, co jeszcze zwiększało niechęć matki wobec syna...

Mam nadzieję, że nie zabrzmiałam jak totalna feministka czy obrończyni Evy. Uważam po prostu, ze jej zachowanie byłow pewnym stopniu zrozumiałe. Poza tym żal mi było, że jako osoba, która jednego wieczora straciła wszystko - rodzinę, pracę, dom, była jednocześnie uważana za winną całej masakry i niewielu było w stanie zdobyć się na współczucie jej. Wiem, że rodziny ofiar borykały się ze strasznym bólem, ale według mnie nie usprawiedliwia to takiego traktowania, bo ona także była ofiarą tej masakry.

ocenił(a) film na 9
Jagna_8

Przez cały film się zastanawiałam czy Kevin się taki urodził (geny) czy stał się taki przez nienormalne relacje z matką. Co do teorii o genach to uważam, że są ludzie, ktorzy niestety rodzą się nazwijmy to 'źli' i w ich przypadku nawet najbardziej kochający rodzice nic nie zmienią. W przypadku Kevina uważam jednak, że relacje z matką były decydujące. Nie zgadzam się, że film mało mówił o dzieciństwie Kevina. Film znakomicie pokazywał te decydujące momenty, od życia płodowego zaczynając (scena w szatni po ćwiczeniach dla ciężarnych, gdzie matka już wówczas jakby nie cieszyła się ciążą i przyszłym macierzyństwem). Nie bagatalizujmy życia płodowego, dziecko potrafi już wówczas rozpoznawać emocje i uczucia matki. Oczywiście potem matka była w depresji, co również wpłyneło na Kevina. Według mnie nie można powiedzieć, że Kevin nienawidził matki. Kevin ją kochał i nienawidził jednocześnie. Robił wszystko dla niej i przez nią. Wszystko miało na celu zwrócenie jej uwagi i sprawienie jej cierpienia. Chciał ją ukarać za to, że go nie kochała/nie czuł się kochany od początku. Myślę, że nawet ojca kochał na pokaz, tak by wiedziała, że ojca kocha a ją nie. Matka była centrum jego świata, brak jej uczucia jego obsesją. Wszystkie złe uczynki były po to aby matka coś poczuła i to poczuła przez niego. Jeśli patrzeć na tą historię w ten sposób to niestety matka była winna tego co się stało. Nie ma co się więc dziwić, że w życiu po zbrodni była 'cierpiętnicą'
Film w moim odczuciu świetny, ponieważ rzadko zastanawiamy się co czują rodzice socjopatów, morderców. Aktorstwo Tildy Swinton pierwsza klasa, ale to akurat nie jest dla mnie żadne zaskoczenie.

zeloth

brak miłości rodziców? co wy pitolicie? znam wielu ludzi z patologicznych rodzin przy których jego dom to niebo, a nie są psychopatami, nie zabijają nikogo itp,
co wy za bzdury opwiadacie!

Jagna_8

brak miłości rodziców? co wy pitolicie? znam wielu ludzi z patologicznych rodzin przy których jego dom to niebo, a nie są psychopatami, nie zabijają nikogo itp,
co wy za bzdury opwiadacie!

ocenił(a) film na 7
Jagna_8

Żal mi było tej matki...Tak go kochała, a jej "kochany" synek ciągle ją ranił. Tak bardzo się starała i co z tego wyszło?! Na jej miejscu już dawno bym się powiesiła. Dlaczego Kevin w ogóle nie znał znaczenia słowa "miłość", skoro był kochany?!