Temat, który porusza ten film, jest jednym z bardziej
aktualnych, a przede wszystkim jest ogromnym problemem w
dzisiejszych czasach. Przy możliwościach, dostępie do
nowości technicznych i broni, ogólnej agresji, złym
wychowaniu lub po prostu braku odpowiedniego
zainteresowania dziećmi, często młodzi ludzie zaślepieni
złymi wzorcami, pogrążeni osamotnieniem i
niezrozumieniem, uciekają w świat gdzie przez małą chwilę
mogą poczuć się kimś, mogą zaistnieć na przysłowiowe 5
minut. Niestety ani oni, ani chyba tym bardziej ci, którzy dają
im życie i odpowiadają za nie przynajmniej do pełnoletności,
czyli rodzice, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji oraz siły
rażenia dramatu, jaki muszą przechodzić stojący po drugiej
stronie muru. Dramatu jaki przeżywają same ofiary lub ich
najbliżsi. Po fakcie przecież jest już to proces nieodwracalny!
Proceder jakiego jesteśmy świadkami, to chyba tuż po
terroryzmie, największy obecny, globalny problem, a film
Ramsay jest tego żywym dowodem. Czy zatem można
powiedzieć, że nas to nie dotyczy? Czy można przejść obok
tego zupełnie obojętnie? Absolutnie nie! Trzeba mieć oczy i
uszy szeroko otwarte oraz umieć znaleźć odpowiedni język. My
rodzice jesteśmy w pełni odpowiedzialni za czyny dzieci.
Bo grzechy synów, to grzechy matek.
Ale czym byłby tylko sam temat, gdyby nie znakomite
przedstawienie go za pomocą sprawnego scenariusza, który
jak rzadko kiedy, bardzo wciąga? Zapewne kolejnym ludzkim
dramatem ukazanym na ekranie, który niekoniecznie
musiałby do nas dotrzeć. Tu na szczęście scenarzyści
postarali się o coś więcej. Zabrali nas w świat chorych relacji
między matką a Kevinem. Bo przecież to Eva jest najsłabszym
ogniwem tej układani, a jej syn tylko narzędziem, które
wyrosło u boku złej kobiety.
Styl w jakim Tilda Swinton oddaje swą matczyną ''miłość'' na
ekranie, jest rewelacyjny! To samo śmiało można powiedzieć
o grze Ezry Millera, wcielającego się w postać Kevina.
Oboje uzupełniają się wręcz doskonale. To oni skradli cały
ten film! Co do pozostałych aktorów, to ich role wyglądają jak
zwykłe epizody. Nawet Reilly, który często się pojawia
pomiędzy główną dwójką, tak prawdę mówiąc nie ma nic do
powiedzenia i nie mam na myśli tylko jego zaślepienia
synkiem.
W filmie brak jest zewnętrznych emocji, bo wszystkie
praktycznie skupiają się wewnątrz Evy i Kevina.
Świetną sprawą jest tu forma przekazu. Obraz obfituje w dużą
dawkę kapitalnych zdjęć. Kamery dosłownie penetrują umysły
bohaterów. Wszystko to ubrane jest w niebanalne i trudne
dialogi. Niestety gorzej jest ze ścieżką dźwiękową. Wydaje się
jakby była zupełnie nietrafnie dobrana, ale to tylko moje
odczucia, więc mogę się mylić.
Dobrze ukazana jest również niechęć społeczeństwa do
kobiety. Daje ono jej w prosty sposób do zrozumienia, że to
ona jest głównym źródłem tego co się stało. Może to okropne,
ale na pewno nieprzesadne.
Reasumując. Dostajemy temat bardzo kruchy, ale jakże
potrzebny w przekazie, nawet w formie filmu fabularnego.
Niebezpieczeństwo i ukryte zło jakie czyha na młodych ludzi,
które wdychają je jak powietrze, jest wręcz potężne. Zróbmy
wszystko, abyśmy nigdy nie stali po żadnej stronie barykady.
Bo przecież to od nas dorosłych wypływa to co złe i to co
dobre. Niech ''Musimy porozmawiać o Kevinie'', będzie swego
rodzaju ostrzeżeniem przed popełnieniem takich błędów,
jakie popełniła Eva.
Dramat Ramsay jest jedną z lepszych pozycji 2011 roku, a
przede wszystkim jednym z większych pozytywnych zaskoczeń
o ile można takie coś powiedzieć o tego rodzaju kinie. U mnie
zebrał już po pierwszym seansie 8/10, a wiem, że kiedyś
jeszcze po niego mogę śmiało sięgnąć. Na pewno obraz
godny polecenia innym, a zwłaszcza mającym własne
pociechy.
Pozdrawiam