Myślę, że inaczej ten film odbierze widz-rodzic i widz-nierodzic (nie wiem czy jest takie słowo :D). Ci co nie mają dzieci po seansie pomyśli, że Kevin to zła do szpiku kości postać, psychopata etc. Właściwie to będzie to prawda, on ma dużo cech dyssocjonalnych, dużo. Ale film stawia odwieczne, albo jedno z odwiecznych pytań. Czy ludzie rodzą się źli? Czy się nimi stają? Może niektórzy mają skłonności do pewnych zachowań i pod wpływem nieodpowiedniego wychowania zmieniają się w potworów?
Ciąża była niechciana. Matka miała swoje plany na życie, chciała podróżować, zwiedzać. Żyć. Ciążą jej to wszystko "popsuła". Mogła usunąć ciążę, czego nie zrobiła, dała życie. Ironią losu jest, że dziecko zniszczyło potem swoje życie ale też wszystkim dookoła, włącznie oczywiście z matką. Są sceny w filmie, gdy Kevin jest maluchem i widać, że matka sobie nie radzi z niczym. Może miała depresję poporodową? Natomiast widać, że męczy ją to, że dzieciak ciągle płacze. Że trzeba się nim ciągle opiekować. Jako rodzic wiem doskonale, ile poświęceń się dokonuje każdego dnia. Mniejszych i większych. Ja może nie musiałem zrezygnować z życia podróżnika jak bohaterka, ale też lubiłem sobie pojechać tu czy tam. Siłownia, basen, wyjście na piwo. Niektórych rzeczy teraz w ogóle nie ma, inne są ograniczone. To są poświęcenia, które trzeba ponosić mają dzieci, ale nie każdy jest na to gotowy. Matka Kevina nie była. Jest taka scena, jak krzyczy do płaczącego dziecka, że ona powinna być teraz w Paryżu. Mały wzrastał więc z poczuciem, że matka może coś do niego czuje, ale tak naprawdę to on jest dla niej kulą u nogi. Wprost mówi zresztą w pewnym momencie, że matka się do niego po prostu przyzwyczaiła, ale wcale nie polubiła. Ojca chyba wiecznie nie było w domu, matka siedziała z Kevinem i naturalne jest, że po prostu mogła nie dawać rady niekiedy i wybuchała złością, co dziecko rejestrowało.
Może gdyby to ojciec spędzał tyle czasu z małym Kevinem to właśnie jego chłopak by obdarzył takim negatywnym uczuciem jak matkę? A może właśnie wtedy Kevin by wyrósł na normalnego człowieka, bez żadnych zaburzeń? Tego się nie dowiemy.
Też nie chcę tu powiedzieć, że wszystko co się stało jest winą Evy. Otóż nie, ale reżyser nam kilka razy podsuwa sceny, jak ona myje ręce, które ma całe czerwone, co wygląda jak krew. Sugestia, że to ona ma krew na rękach też jest więc aż nadto widoczna. Ta Eva to postać tragiczna. Ona też nie była złą matką, taką jak sobie wyobrażamy, gdy myślimy o złym rodzicu. Chciała nawiązać nić porozumienia z synem, czy jak był w wieku przedszkolnym czy już nastolatkiem. Wtedy jednak było na to zdecydowanie za późno.
Ten film dla mnie jest m.in. o trudach wychowowywania dzieci. Rezygnujesz z jakiejś części swojego życia dla potomstwa, a nigdy nie wiesz, czy ten trud się opłaci. Tu mamy jaskrawy przykład, Kevin zostaje mordercą. Ale ile to jest takich historii, gdzie dziecku daje się wszystko, czas, uwagę, opiekę, całego siebie a potem dziecko się odwraca od rodziców, czy to schodzi na złą drogę przez rówieśników. No właśnie, tu nie bez przyczyny nie mamy w filmie informacji jak Kevin sobie radził w szkole. Gdybyśmy widzieli, że jest szykanowany, gnębiony, wtedy odpowiedzialność na to kim się stał, moglibyśmy rozłożyć trochę na rodziców a trochę też na otoczenie. Ale tu nie ma o tym nic. To też jest dla mnie sugestia, że to jednak matka i dom, który stworzyła Kevinowi jest odpowiedzialna za to. Ona się też chyba czuje zresztą sama odpowiedzialna. Po masakrze w szkole nie wyjeżdża z miasta, chociaż mogłaby. Nawet powinna, co ją tu trzyma? Nie ma już nikogo. Ale wygląda na to, jakby chciała odpokutować za swoje winy. Przychodzi też do Kevina na widzenia. Do Kevina, który zamordował również swojego ojca i siostrę... No właśnie, ta mała, słodka dziewczynka miała dobry kontakt z matką. To wyraźnie widać. Czy więc można powiedzieć, że Eva była złą matką? No też nie jest to tak jednoznaczne. Ona ma dobry kontakt z Celią, taki, jakiego nie miała z Kevinem. Pewnie jest już mądrzejsza i wie jakich błędów nie popełniać. Jest też na innym etapie życie, pogodziła się z tym, jak ono wygląda i jest bardziej gotowa na dziecko. I to w Celię wlewa całą miłość, której nie potrafiła wlać w małego Kevina. Na końcu to właśnie Kevin pozbawia matki wszystkiego, na czym jej zależało.
Dlaczego zabił tych wszystkich ludzi? Mówi, że kiedyś myślał, że wie a teraz nie jest pewien. Może i jego nastawienie wobec matki się zmieniło podczas pobytu w więzieniu? Na pewno nie spodziewał się, że matka będzie go odwiedzać, a ona to robi, mało tego, na koniec wizyty go przytula. Cały jego chory świat runął, bo na pewno matka nie zachowała się tak, jak to przewidział. A więc...może jednak go kochała? Kevin zna odpowiedź, ale już nie cofnie się czasu.
Strasznie trudny film w odbiorze, mógłbym jeszcze pewnie coś więcej napisać. Na początku było dużo skoków w czasie, ciężko się było trochę połapać, ale z czasem już wszystkie klocki wskakują na swoje miejsce. To film o zmarnowanym życiu. Kevin zmarnował swoje na własne życzenie (a może nie miał wyboru?), matka też zmarnowała. Ona kochała Kevina, tylko na swój sposób, jakkolwiek to brzmi. Może jednak pewnych błędów, które się popełnia jako rodzic malutkiego dziecka, nie sposób już potem naprawić? I można być tylko biernym obserwatorem tego, jak wszystko to zmierza do katastrofy jak Titanic?
Jeszcze jedno...
W necie znalazłem taką oto informację
"Do psychopatycznych zaburzeń osobowości przyczynić się mogą zarówno geny, jak i różne nieprawidłowości, które mają miejsce w trakcie wychowywania człowieka. Chłód emocjonalny ze strony rodziców czy też narażenie na przemoc mogą – szczególnie u osób predysponowanych – prowadzić do rozwoju osobowości psychopatycznej"
I to jest to o czym pisałem. Kevin miał a) predyspozycje ale też, żeby się z nim stało to, co się stało musiał też wystąpić punkt b, czyli to, co napisane w drugim zdaniu.