Hmmm.. no więc oglądam, ciekaw nad czym te wszystkie ochy i achy... I nadal nie wiem. Owszem, jako film wojenny jest całkiem niezły, ale jako adaptacja literatury, pozwolę sobie użyć określenia wybitnej, ma się jak lewatywa do leczenia platfusa. Z książki zostali bohaterowie i kilka scen, film wszystko spłyca i odbiera znaczenie temu co autor powieści próbował przekazać. A już ostatnie pół godziny to taka żenada że zęby same zgrzytają. Ode mnie naciągane 5/10